Motocykle
Jeszcze niedawno wizerunek motocyklistów w oczach społeczeństwa był raczej nie do pozazdroszczenia. Motocykl kojarzył się z mizerną namiastką prawdziwego środka transportu, jakim mógł być jedynie przydzielany na talon samochód. Sprzęt typu WSK (nazywany często „Wiejski Sprzęt Kaskaderski”) raczej nie budził zazdrosnych spojrzeń, lecz był tanim, niezdrowym i niebezpiecznym środkiem transportu dla mniej zaradnych warstw społeczeństwa.
Obecnie motocyklista kojarzy się powszechnie z wiatrem we włosach, skórzanym ubraniem i nerkami, których jest potencjalnym dawcą. Ze zwariowanym lekkoduchem, eksponującym swoje pośladki wciśnięte w skórzane spodnie oraz ze swoistym afrodyzjakiem, jaki stanowi woń spalin.
Dla motocyklisty własny jednoślad jest nie tylko środkiem służącym do przemieszczania się z jednego punktu do drugiego. To sposób na życie. To także sposób na zainteresowanie ze strony płci przeciwnej, hołdując zasadzie: „dopóki nie zdejmiesz kasku, dopóty wszyscy myślą, że dobrze wyglądasz”. Ponadto zasadniczą zaletą posiadania ryczącego jednośladu, jest niewątpliwie fakt należenia do, jakby nie było, dość elitarnej grupy społecznej. Dla podkreślenia przynależności do tej sfery, praktykuje się spacery przez miasto z rurą wydechową pod pachą czy też wahaczem wystającym z aktówki. Elitarność tej grupy charakteryzuje się również wzajemnym zrozumieniem i bezinteresowną pomocą, której udzielają sobie motocykliści wzajemnie na drogach. Dość popularne jest też wzajemne pozdrawianie się kierowców motocykli poprzez uniesienie ręki, chociaż zważywszy na coraz większą ilość jednośladów na naszych drogach, już wkrótce niezbędną umiejętnością stanie się jazda przy użyciu tylko jednej ręki.
Jednakże posiadanie motocykla wiąże się z niemałymi kosztami, związanymi nie tylko z samym zakupem maszyny i części zamiennych, ale także całej konfekcji motocyklowej od butów, przez kask, aż po odpowiedni breloczek, a czasem nawet części garderoby intymnej i biżuterię. Katalogi oferujące akcesoria motocyklowe osiągają rozmiary książki telefonicznej i są podstawową pozycją literacką obok fachowych czasopism dla miłośników sportów motocyklowych.
Choć brać motocyklowa dość często bywa generalizowana, należy przyjąć, że dzieli się ona co najmniej na trzy grupy.
Pierwsi, nazywani często „harleyowcami” lub „czoperowcami”, uznają się za arystokrację motocyklowej kasty. Ubierają się zazwyczaj w czerń, noszą brody i psychodeliczne tatuaże. Uwielbiają różnego rodzaju gogle i okulary oraz kaski pamiętające czasy Klossa i Czterech Pancernych. Ich maszyny zazwyczaj lśnią jak złote zęby partyjnych dygnitarzy z lat pięćdziesiątych, a ulubionym elementem biżuterii jest wizerunek czaszki. Słyną z tego, że lubią regulować równowagę płynów w organizmie za pomocą złocistego płynu o dużej zawartości chmielu.
Odmienną grupę reprezentują motocykliści jeżdżący na tzw. „plastikach” zwanych też popularnie szlifierkami (tu bliski związek ze szlifowaniem asfaltu). Typowi przedstawiciele tej grupy wyglądają jak chodzące, a raczej jeżdżące reklamy kolorowej odzieży sportowej. Zazwyczaj pasjonuje ich szybka jazda i ewolucje na jednym kółku (zazwyczaj tylnym). Ze względu na wspomnianą już szybką jazdę nazywa się ich dość często znikającym punktem.
Kolejni maniacy, o których należy wspomnieć to „crossowcy”. Najkrócej charakteryzuje ich opis „błoto jest moją ulicą”. Im brudniejszy motocykl, tym większe prawdopodobieństwo, że jest to motocykl crossowy.
Ponadto do motocyklistów należałoby zaliczyć tzw. leśnych dziadków jeżdżących po wiejskich bezdrożach na nieśmiertelnych WSK-ach i SHL-kach wyprodukowanych w czasach wczesnego Gierka, skuterowców i tych, co jeżdżą na quadach, a także policjantów z brygad motocyklowych i rozwozicieli pizzy.
Jak wygląda życie z motocyklistą? Spędzanie romantycznych wieczorów przy świecach… silnikowych oraz na rozważaniach, czy łańcuszek rozrządu należy wymienić już teraz, czy dopiero w następnym sezonie. Na analizowaniu, czy dobrany został właściwy pierścień (i nie chodzi o ten ze świecącym oczkiem) i czy nie czas wymienić klocki. Na codziennym sprawdzaniu prognoz pogody i śledzeniu wszelkich programów telewizyjnych o tematyce motocyklowej. Na codziennych rozmowach przy obiedzie, w których pojawiają się czasem niezrozumiałe dla współrozmówcy słowa jak: parametry aerodynamiczne kasku czy moment obrotowy silnika lub też napięcie wstępne sprężyny amortyzatora.
Dlaczego właśnie motocykl? Wśród różnych odpowiedzi na to pytanie można się natknąć na takie, jak: „radocha krąży w człowieku od czubka głowy po pięty”, lub „pozwala uciec od szarej rzeczywistości” do najbardziej banalnych jak „motocyklem można uniknąć stania w korkach”. A tak naprawdę chodzi chyba o to coś, co tak trudno nazwać, co nadaje sens życiu. Więc goni motocyklista na swojej maszynie za sensem życia.
Chociaż chyba… wcale nie chce go złapać.