Kolekcjonerstwa nie uprawiam, nieskoordynowane zbieractwo – i owszem.
Zawsze wybierałam przedmioty „przenoszące w czasie lub przestrzeni”: pocztówki, znaczki poczty lotniczej, monety, foldery i przewodniki, wreszcie totalne wehikuły – książki.
Gdzieś między nimi znalazło się miejsce dla wachlarzy, przywołujących na myśl a to Hiszpanię, a to królewskie dwory, metresy i kawalerów oraz inne światy wprost z powieści czytanych pod kołdrą.

Wachlarz to przy tym, jakby powiedział Antoni Uniechowski, przedmiot zbieracko „smaczny”, a po nowemu – interaktywny. Można nim machać i operować, przekładać z ręki do ręki, otwierać, zamykać, głaskać jedwab – sama rozkosz, zwłaszcza jeżeli choć na chwilę poczujemy się, nie przymierzając, jak jakaś pani Pompadour.
Wachlarz to również przedmiot jak najbardziej użytkowy. Jeżeli hiszpańska królowa, księżna Alba i Karl Lagerfeld mogą się wachlować, mogę i ja! Ba, Hiszpanki stare i młode wachlują się namiętnie, zwłaszcza w Andaluzji, z tradycji i potrzeby, bo w tej okolicy czterdziestostopniowe upały to normalka.

Oczywiście, nie noszę na co dzień w torebce najcenniejszych okazów z mojego zbioru (około 30 sztuk). Mam wachlarze czysto użytkowe i delikatne starocie, chociaż przy pewnych okazjach zabieram ze sobą jakiś szczególny, wybrany i mam nadzieję, że go nie zniszczę, a „przewietrzenie” dobrze mu zrobi. Tak jak perły na szyi, wachlarze odżywają w rękach…

Nie ma co marzyć, że ktoś zrozumie subtelną mowę wachlarza, nie te czasy, niestety. O ileż bardziej kokieteryjny był wystudiowany gest i ruch wachlarza od takiego na przykład SMS-a czy maila. Niekiedy jednak przy pomocy wachlarza można zagiąć przestrzeń i czas (Einsteinie, nie pomstuj!). Niedawno w podnieceniu, niczym dama zmierzająca na tajemną schadzkę, zgubiłam wachlarz, w gorącą noc przed koncertem U2, gdzieś na przełomie XVIII i XXI wieku… Na szczęście był z tych „użytkowych”.

Okazy:

   Ogromny jedwabny wachlarz na szylkrecie z lat 30-40. Kiedyś całkiem normalne, dzisiaj pewnie myśl o wachlarzach szylkretowych czy z kości słoniowej spędzałaby sen z powiek ekologom.

 

wachlarze hiszpańskie

   Dwa wachlarze corridowo-odpustowe hiszpańskie, na oko z lat 50., jeszcze nie antyk, ale już vintage.

 

Jeżeli nawet te dwa małe wachlarzyki nie są z końca XVIII wieku, to i tak dobrze wyglądają, natomiast trzeci, czarno-fioletowy, na pewno jest dużo późniejszą podróbką.