Ufff… Ale bogactwo tematów na forum gazeta.pl ! Dyskusje gorące aż iskry idą…  Szczerze mówiąc, nie chciałbym niepokoić i wcinać się niegrzecznie w filozoficzne, kulturotwórcze i fundamentalne dla nas, Polaków, rozważania typu „Czy Oleg jest pedałem ?” albo „Czy Kinga ma duże cyce?”, oraz „Czy Doda jest w ciąży?” i „Czy Doda to bulimiczka?”, tudzież „Czy Kraśko to Doda?” (sorry, jeśli coś mi się pomyliło, ale trudno nadążyć), by nie czuć się jednak całkiem wyobcowany, stworzyłem – niemałym nakładem pracy – swoją własną teorię, która przynosi próbę odpowiedzi na wiele z powyższych pytań.

Otóż, po prawdziwej walce z własnymi myślami i rozrysowywaniu sobie możliwych kombinacji i wariantów, wyszło mi, że Kraśko to bezapelacyjnie przebrana Jaworowiczowa, która jest eks-bulimiczką bez dużych cyców, lub też lekko ucharakteryzowany Szpakowski z założonymi okularami i komputerowo usuniętym wytrzeszczem oczu, który nie jest pedałem. Ale nie umieszczę tego na forum gazeta.pl jako odrębnego tematu, bo tylko tak chciałem dać do zrozumienia, że jak się bardzo postaram, to mieszczę się jako tako w pewnej konwencji i mam nawet swoje podejrzenia.
O.K. A teraz ad rem. Po długich bojach wewnętrznych pomyślałem sobie, że jednak zaryzykuję i przerwę na momencik tak lubianą przez wszystkich debatę o cycach oraz pedałach. No więc jest taka rzecz…

Dlaczego w tej telewizji jest takie dno koszmarne, a wszystkie wiosenne nowości, tak hucznie reklamowane jeszcze od zimy, okazały się kiepskawe, by nie powiedzieć kompletnie denne, hę?
Taki Polsat na przykład. Sztandarowy realiti-szoł tej stacji jest tak nudny, że rzygać się chce. A można było bez specjalnej męki zrobić hiciora, którego nikt nigdy by nie zapomniał, konkurencji zaś pozostałoby udanie się do miejsc ustronnych w celu pochlastania się. Pytam więc: dlaczego – w jasną cholerę – jak dotąd w chrzanionym „Barze” nie ma jeszcze trupa? Przecież było już kilka wymarzonych okazji, żeby w prajm–tajmie, nadać „na żywo” transmisję z zabójstwa i przejść do historii telewizji, zarabiając przy tym kokosy. Już – w mordę – na samym początku śmierdziało padliną w związku z tarciami na linii pomiędzy przyszłą polską Madonną (czarna kokoszka, piosenkarka festynowa, durna w stopniu znacznym) i facetem zapakowanym operacyjnie w babskie ciało (biała kwoka very agressive, oblachowana na gębie dla wzmocnienia efektu). I co ? I nic…
Wkrótce była kolejna szansa na pogrzeb i to w tej samej audycji rozrywkowej. Otóż do spięcia doszło pomiędzy niejakim Adrianem (platynowy cynik, nagrzany na Nikol Kidman) i niejakim Gulczasem (bez komentarza ). Tu kostnica była niemal bankowa. I dupa blada! To samo, co w poprzednim przypadku. Adwersarzy rozdzieliło głosowanie telewidzów. A to był straszny błąd, Meine Damen und Herren z marketigu telewizji Polsat – przecież na ewentualnym zgonie mogliście naczesać grubą kasę. Niejeden producent soku owocowego, szamponu, zup „Amino” (że o wkładkach zapachowych do sraczy nie wspomnę) dałby fortunę za to, żeby oznajmić społeczeństwu o przewagach swego produktu właśnie w bloku reklamowym puszczonym tuż przed przewidywanym zgonem. A Prezenter Prezenterów, Konferansjer Tysiąclecia, Nadzieja Polskiego Kick-Boxingu jaką zapowiedź wypasioną by z siebie wydał. Wszyscy w pierwszych rzędach, spluci równomiernie, przez cały brejk reklamowy by się wycierali z powodu emocjonalnej zapowiedzi Złotoustego. A tak… kicha. I podstawowe błędy.

W tej drugiej komercyjnej telewizji też dziwaczne posunięcia. Ja mam takie pytanie aktualnie: kto robi w tym TVN-ie na przykład, hę? Kto za gruby szmal hoduje sadło w dyrektorskich fotelach i podpisuje kwity, zatwierdzając taki albo inny patent na nowy program, no kto? Czy oni tam robią jakieś badania? A jeśli tak, to na kim? Na sobie.
Przykład: „chodził” sobie Chris Rutkowski wieczorami raz w tygodniu. Ubaw był po pachy. Ludziska oglądali, na drugi dzień w biurach i firmach przy kawce i peciku komentowali, zalewając się ze śmiechu. Nawet na forum gazeta.pl pisanie o Chrisie się odbywało, co oznacza, że uwagę odbiorców definitywnie przykuwał. I – szkurwa – co? Komu to przeszkadzało, hę? I niech nikt mi nie mówi, że chwilowo mu się akcje bohaterskie wyczerpały, że trzeba poczekać i z kamerą za nim pojeździć i nowe wyczyny nakręcić. Po co czekać rok? Po prostu zapodać trzy ekipy, łazić za Chrisem krok w krok i dawać codziennie godzinny odcinek jako konkurencję dla np. „ Baru”.

Taki obrazek chociażby… Warszawa, wczesny poranek, gdzieś tak około 13.30. Chris sam w domu. Coś chrobocze przy drzwiach. Chris goły, w samych majtach w meserszmity, z dużym odblaskowym logo „Rutkowski Patrol” przez obydwa półdupki i wypasionej kamizelce kuloodpornej, upaćkany kremem do golenia, łapie za giwerę. Czai się 10 minut pod drzwiami i wreszcie, po okrzyku „Bomba!”, rozpierdziela je jednym kopem. Po czym kładzie gościa zza drzwi na glebę, wyjaśniając mu jednocześnie, czego od niego oczekuje klasycznym „ Leż kurwo!”.
I Chris stoi nad nim w rozkroku, z giwerą wycelowaną w bandytę okrutnego, krem do golenia z niego cieknie i jeszcze tylko zdążył szybkim ruchem założyć na twarz swoje wielkie, czarne lustrzanki a la Czak Norris z lat 70-tych, żeby bardziej medialnie było… I zaczyna psychologiczną obróbkę złoczyńcy od zwyczajowego „Wiesz teraz, kurwo, z kim tańczysz?”. A wtedy kamera najeżdża na bandziora i widzimy znaki Poczty Polskiej na jego niebieskim mundurku, potem kałużę moczu na klatce schodowej i wreszcie słychać cieniutki głosik listonosza „Panie Krzyśku, to ja… Rachunek ze spółdzielni przyniosłem”. I wtedy głos lektora z offu, taki lekko zbasowany i utrzymujący napięcie: „Rutkowski zdecydował się na natychmiastwa akcję. O życiu jego i jego ludzi decydują czasem ułamki sekund. Brak decyzji i chwila zawahania mogą kosztować najwyższą cenę. Tym razem wszystko zakończyło się dobrze, a detektyw po raz kolejny udowodnił, że da sobie radę w każdej sytuacji. Nawet sam, nawet w nietypowych okolicznościach.”
I tu cięcie i wchodzi zajawa następnego odcinka. Tak jest!

Można zrobić wypas? Można! Ja pierdzielę, takie to proste i logiczne, a takie fachury, tacy professionals trzaskający gruby szmal, tego nie kumają. Ludzie, co jest z Wami? Przecież ja za Was tej telewizji na litość boską nie zrobię. Więc DO YOUR JOB, bo zacznę TV Trwam oglądać i stracicie oddanego – póki co – sympatyka. Jeszcze czekam…

 

Ilustr. AlexAntropov86/pixabay