Raport kinomAnki – czerwiec 07
Opinie o filmach, które goszczą jeszcze w naszych kinach, a z różnych względów powinny być zauważone
Malowany welon (The Painted Veil)
Chiny, USA, 2006
Reżyseria: John Curran
Występują: Naomi Watts, Edward Norton, Bin Li, Toby Jones, Liev Schreiber
Moja ocena: 5/6
Adaptacja powieści Williama Summerseta Maughama Malowana Zasłona.
Akcja filmu toczy się w latach 20 ubiegłego wieku i opowiada historię krótkiego związku Kitty (panny z niezamożnej rodziny, dla której małżeństwo było ucieczką z domu) i Waltera (zakochanego w Kitty od pierwszego wejrzenia).
W pierwszych scenach filmu oglądamy retrospekcję 2 lat wspólnego życia tej pary – poznanie, przyczyny ślubu oraz zdradę Kitty, która znużona życiem w Chinach (gdzie wyjechali zaraz po ślubie) u boku naukowca-bakteriologa, szybko znajduje rozrywkę w ramionach również żonatego, uwodzicielskiego Charliego. Zdrada wychodzi na jaw, a pokutą dla Kitty ma być wyjazd wraz z mężem do biednej wioski, gdzie epidemia cholery dziesiątkuje mieszkańców. Dopiero w tym odosobnieniu Kitty zaczyna doceniać swojego męża, a z czasem nawet się w nim zakochuje.
Film można było zrealizować na dwa sposoby – albo jako łzawy melodramat, gdzie kiczowate sceny przecięte byłyby pocztówkami z wioski gdzieś daleko w Chinach, albo jako piękną historię o miłości, opowiedzianą z ogromnym wyczuciem, rewelacyjną aktorsko, gdzie każda następna scena jest piękniejsza od poprzedniej, a każde spojrzenie Kitty i Waltera jest bardziej wymowne niż tysiąc słów. Malowany welon na szczęście został zrealizowany w ten drugi sposób i choć jestem bardzo wyczulona na kicz i przesadną ekspresję, w filmie tym nie było ani jednej sekundy, w której poczułabym nadmiar lukru. Dzięki świetnemu scenariuszowi, w którym obrazy zastępują tysiące słów, rewelacyjnej grze znakomitych aktorów, zarówno głównej pary (Edward Norton jeszcze nigdy mnie nie zawiódł, filmy z jego udziałem mogę polecać w ciemno), jak i aktorom drugoplanowym, pięknym widokom i muzyce powstało dzieło, które mam nadzieję zobaczyć jeszcze wiele razy.
Moje życie beze mnie (My Life Without Me)
Hiszpania, Kanada, 2003
Reżyseria: Isabel Coixet
Występują: Sarah Polley, Amanda Plummer, Scott Speedman, Leonor Watling, Deborah Harry
Moja ocena: 5/6
Film znanej w Polsce reżyserki Isabel Coixet, która zdobyła już sobie grono fanów filmem Życie ukryte w słowach (patrz: pinezka wrześniowa), zdobywcą nagród festiwali w Kanadzie, Niemczech, Hiszpanii i wielu innych krajach.
Moje życie beze mnie powstał znacznie wcześniej niż wspomniany wyżej film, jednakże utrzymany jest w tym samym klimacie delikatnej opowieści, występuje tu również główna aktorka Życia…, świetna jak zawsze Sarah Polley.
Film przedstawia jeden ze sposobów przygotowywania otoczenia do własnej śmierci, kiedy ma się zaledwie 23 lata oraz dwa miesiące życia przed sobą i zostawia się dwie córeczki oraz męża. Jedni będą się żegnać, urządzą stypę za życia, Ann woli znaleźć dobrą następczynię dla męża i córek, a samej jeszcze raz się zakochać.
Moje życie beze mnie znalazł się na mojej prywatnej liście filmów, które zmuszają do zatrzymania się choć na chwilę i zastanowienia nad tym, co naprawdę jest w życiu ważne – dlatego wiem, że na pewno do niego wrócę.
Scoop – Gorący temat (Scoop)
Wielka Brytania, USA, 2005
Reżyseria: Woody Allen
Występują: Scarlett Johansson, Woody Allen, Hugh Jackman, Ian McShane, James Nesbitt
Moja ocena: 4/6
Film ten spotkał się z bardzo ostrą krytyką fanów Woody Allena, którzy zawiedzeni zarzucali reżyserowi, że nie robi filmów godnych swojego talentu.
Jednakże abstrahując od nazwiska twórcy, Scoop można uznać za całkiem przyzwoicie nakręconą komedię, trochę romantyczną, trochę detektywistyczną, z bardzo zdolną Scarlett Johansson (widać, że Allen ma do niej wyraźną słabość) – tym razem jednak mniej urodziwą, gdyż oszpeconą przez okropne, wielkie okulary.
Jak przystało na Allena, nie mógł sobie odpuścić gry we własnym filmie, i jak to bywa od niedawna, objął rolę drugoplanową (chyba już zrozumiał, że w roli głównej jest coraz mniej interesujący dla młodszych widzów) – powracającego z zaświatów kiepskiego magika, który dowiaduje się (od dziennikarza płynącego razem z nim przez Styks), że znany arystokrata i playboy jest odpowiedzialny za morderstwa młodych kobiet.
Historia nie jest zbyt pogmatwana, widać było, że reżysera bardziej interesowała gra obok Johansson niż kręcenie wybitnego filmu. Uważam jednak, że akurat Allen nakręcił tak dużo dobrych filmów, że fakt, iż ma ochotę pobawić się w kino i grać z przyjaciółmi, nie powinien nikogo razić. Ale do pójścia do kina nikogo nie zachęcam – lepiej poczekać na DVD.
Przypadek Harolda Cricka (Stranger Than Fiction)
USA, 2006
Reżyseria: Marc Forster
Występują: Will Ferrell, Maggie Gyllenhaal, Dustin Hoffman, Queen Latifah, Emma Thompson
Moja ocena: 3/6
Kolejna próba zawikłania opowieści, znana już z Adaptacji i Być jak John Malkovich, poprzez wprowadzenie nierzeczywistych elementów w opowiadaną historię. Życie głównego bohatera jest do przesady nudne: Harold pracuje w Urzędzie Skarbowym, żyje samotnie, codziennie wraca do pustego mieszkania. Urozmaiceniem każdego dnia jest odliczanie kroków z mieszkania do przystanku autobusowego, skrupulatne przestrzeganie liczby ruchów szczoteczki do zębów przy ich myciu, zachowanie rytuału jedzenia jabłka w drodze do pracy, itp.
Pewnego dnia Harold słyszy głos narratora, który opisuje jego życie. Okazuje się, że Harold jest bohaterem najnowszej książki świetnej pisarki Kay Eiffel, która obecnie cierpi na niemoc twórczą, ale która jednocześnie każdą książkę kończy śmiercią głównego bohatera. Odkrycie to jest punktem zwrotnym w życiu Harolda, który musi odnaleźć pisarkę i uświadomić jej, że opowieść, którą układa, jest czyimś życiem.
Trochę pogmatwana historia jest całkiem sensownie przedstawiona w filmie, który ogląda się z zaciekawieniem. Największym mankamentem dla mnie był aktor Will Farrell wcielający się w postać Harolda. Will Farrell słynie z niewybrednego doboru swoich aktorskich kreacji, zazwyczaj gra przygłupów strojących mniej lub bardziej śmieszne miny, w bardzo kiepskich komediach (Czarownica, Producenci). Jak widać, Farrell zapragnął jednak, niczym Jim Carrey, zmienić swoje emploi i stać się bohaterem filmów ambitnych. Niestety, do takich filmów trzeba już umieć grać, natomiast „gra” wg Farrella to robienie non-stop tej samej miny – otwartych ust wyrażających zdziwienie dziecka. Odchodząc jednak od gry Farrella – reszta aktorów spisała się znakomicie. Emmę Thompson mogę oglądać zawsze i wszędzie i nigdy się nie zawiodę, Dustina Hoffmana – również, Maggie Gyllenhaal – zdarzają jej się lepsze (Sekretarka) i gorsze (Criminal – wielki przekręt) filmy, jednak mimo to wróżę jej jeszcze wiele wspaniałych ról.
Reasumując – Przypadek Harolda Cricka można obejrzeć, ale równie dobrze można wybrać się do kina na inny film.
Skala ocen:
6 – wybitny (wiem, że do niego wrócę)
5 – bardzo dobry
4 – dobry
3 – całkowicie przeciętny
2 – oj, źle jest
1 – nie zbliżać się do kina! (gorzej być nie może)