Kocie życie, kocie sprawy
Eric Gurney
Jak żyć z wyrachowanym kotem
„How to Live with Calculating Cat?”
tłum. Anna Derwojedowa
Wydawnictwa Artystyczne i Filmowe
Warszawa 1991, stron 138
Nie jestem niestety posiadaczką zwierzęcia domowego z gatunku Felis catus, ale moi przyjaciele i szerokie grono znajomych często żyje pod jednym dachem z udomowionymi „tygrysami”. A koty moich przyjaciół są także moimi przyjaciółmi. Już na wstępie chciałabym bardzo jasno określić moje stanowisko. Choć nie mam, to jestem ogromną zwolenniczką kotów i fascynują mnie od lat pod każdym względem. Ale dzielenie przestrzeni życiowej z tymi indywidualistami nie jest proste. Zresztą czy można to traktować jako wadę? Jak każdy z nas, kot domowy ma swój charakterek i pewne zasady, których lubi się trzymać. Miłośnikom tych stworzeń mających je na co dzień nic nie obrzydzi czworonożnych przyjaciół. I dobrze! Bo czyż można pozostawać obojętnym wobec tych zgrabnych i pełnych gracji ruchów, uroczych wpatrzonych w nas oczu i sympatycznemu mruczeniu, które złamie niejedno twarde serce? Odpowiedź zna każdy. Kotom nie można się oprzeć!
Podobne wrażenie odniósł autor książki Jak żyć z wyrachowanym kotem. Choć jedynie on sam wie, ile go kosztowało zaakceptowanie tego faktu i odkrycie swej miłości do domowych mruczków. Co tam straty materialne! Co tam bolesne zadrapania i przelana własna krew! Prawdziwi kociarze nie zlękną się takich drobiazgów. Każdy szanujący się kot ma swoje ścieżki i nie lubi być ustawiany ani przymuszany do działania wbrew sobie. O tym jak trudny bywa przy próbach narzucenia mu swej woli słyszałam nie raz. Ba! Byłam nawet świadkiem, kiedy człowiek, mimo nadrzędności gatunkowej (zapomnijcie przy kotach, że to w ogóle może coś znaczyć!), czuł się tylko sługą i malutkim pionkiem, ustawianym przez „tygryska” w swoim własnym domu.
Cóż, autor niezastąpionego dla kociarzy poradnika bywał w przeróżnych sytuacjach i próbuje każdego z nas przygotować na najbardziej skrajne okoliczności, doradzając bardzo szczerze, jak nie popełniać kardynalnych błędów, których on sam kiedyś się nie ustrzegł. Ale nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Nawet najbardziej przykre doświadczenie stało się przyczynkiem, by powstała tak cenna i dobrze napisana książka.
Jak żyć z wyrachowanym kotem Erica Gurneya to poręczne i niewielkie kompendium, które równie dobrze można by określić podręcznikiem szkoły przetrwania. Bo posiadanie kota z jego przynależnością do własnego terytorium przypomina wpuszczenie nas do dżungli bez jakiegokolwiek ekwipunku. Nie mając pewnej elementarnej wiedzy szybko możemy wpaść w wiele pułapek, o jakich się nam dotąd nie śniło.
Ogromną zaletą tej książeczki (która obowiązkowo powinna znaleźć się u każdego właściciela kota) jest humorystyczne podejście autora do tematu. Lecz humorystyczne nie znaczy, że niepoważne. Wspaniałe ilustracje, wykonane również przez autora, trafnie oddają problemy, z którymi przychodzi nam się zmagać, ale puenta tych rysunków jest tak zabawna, że nie odczuwamy niedogodności samego problemu, lecz bawimy się spostrzeżeniami Gurneya i własnymi wspomnieniami z podobnych sytuacji.
Jak żyć… to kompendium wiedzy o zachowaniach naszych czworonogów oraz krótka historia gatunku. Sposób opowiadania nieustannie sprowadza na nas salwy śmiechu, choć wszystkie spostrzeżenia są wyjątkowo trafne i momentami do bólu szczere. Oto próbka rad, jakich możecie oczekiwać podczas lektury tej książki:
Jeśli lekkomyślnie zdecydowałeś się wykąpać swego kota, zmień zamiar i nie czyń tego. Jeśli jednak trwasz uparcie przy swoim postanowieniu, weź mydło kąpielowe, do balii nalej wody starannie doprowadzonej do temperatury ciała kota, naszykuj ręcznik lub dwa, jodynę, nici chirurgiczne, gazę – i parę rękawic ochronnych. Możesz także zawiadomić najbliższego krewnego, jeśli naprawdę jesteś przewidujący.
Prawda, że genialne? Zapytajcie kogoś ze znajomych o temat kocich kąpieli. Zobaczycie sami, że wspomnień nie zabraknie, a autor był w tym przypadku bardzo bliski prawdy.
Eric Gurney podzielił swoje opowieści na osiem interesujących tematycznie rozdziałów. W „Wyrachowanym kocie w przeszłości” poznamy gatunki oraz ich pochodzenie. Autor sięga do czasów, kiedy kota udomowiono, a później czczono i uczyniono bogiem. Pierwszy zapisany tekst o kotach to starożytny anonimowy tekst sanskrycki. Nie pytajcie, co takiego uczyniły przed tysiącami lat, że zbratały się z człowiekiem. Fakt pozostaje jednak faktem. Od starożytności koty wciąż towarzyszą naszym poczynaniom i uprzyjemniają nam życie na wiele sposobów.
W „Życiu rodzinnym kotów” Gurney opowiada o kojarzeniu par oraz ich rodzicielstwie. Wielu z nas przeżyło narodziny kociego potomstwa pod własnym dachem i wie jakie to piękne, ale też, z drugiej strony, ile niesie ze sobą problemów. Cóż czeka nas potem? „Więc mam własnego kota” to rozdział poświęcony przystosowywaniom do nowych warunków. Jeśli podejmie się już tą poważną decyzję o chęci posiadania własnego mruczka, to należy pamiętać, że nie stajemy się tak naprawdę jego właścicielem, ale jedynie dzielimy z nim mieszkanie czy dom. Poznanie gustów kulinarnych i miejsc, gdzie będzie lubił sypiać to kolejny krok do osiągnięcia sukcesu i udanej egzystencji obok siebie.
Kolejnym omawianym tematem jest „Pielęgnowanie kotów”. To jedna z trudniejszych umiejętności, wymagająca specjalnego sprytu. Dbanie o ich zdrowie, ruch, wygląd (oj, właściciele persów coś o tym wiedzą!), czy podawanie leków to doświadczenia, które – jeśli po wielu próbach i podejściach uwieńczone zostaną sukcesem – napawają dumą każdego kociarza. Krąży wiele dowcipów opływających krwią, dotyczących kąpieli, czy ukazujących spryt kotów przy próbach podania im zaleconych przez weterynarza leków. W takich chwilach diametralnie różnią się od łatwiejszych w „obsłudze” psów.
„Miłośnicy i wrogowie kotów” to krótkie studium fobii, polegającej na strachu przed tymi zwierzętami, oraz historyczny rys postaci, w życiu których stworzenia te były bardzo ważne (np. Mark Twain, Abraham Lincoln, Victor Hugo) bądź – pisząc najłagodniej – tych, którzy je tępili (Napoleon, Mussolini, Cezar).
Ale poza znanymi postaciami, miłośnikami tych zwierząt jest wielu z nas. Czy coś nas łączy? Według autora […] „miłośników kota można z łatwością zidentyfikować bez żadnej pomocy z naszej strony. Nieważne, jak są ubrani, ich odzież zawsze wygląda na starą i znoszoną, prześcieradła wyglądają jak ręczniki kąpielowe, a ręczniki kąpielowe jak kolekcja wybrakowanej dzianiny.”
„Koty i inne zwierzęta” to rozważania o ważnej kwestii adaptacyjnej kota i innych zwierząt, jeśli posiadamy je w chwili, kiedy wprowadzamy kota do naszego domu. Gurney skupia się głównie na kłopotach wynikających z takiej sytuacji. Ale nie zawsze musi tak być. Mam przyjaciół, którzy żyją pod jedym dachem z dwoma kotami i dwoma psami i nie widziałam, aby wykazywały wobec siebie wrogość. Wręcz odwrotnie. Miło jest zawsze obserwować jak dystyngowanie znoszą swoją odrębność gatunkową, a właściwie lubią wypoczywać obok siebie, podbijając tymi przyjacielskimi gestami serca swoich opiekunów i ich gości.
Kolejna opowieść, „Kocie nawyki”, pokazuje, że podobnie jak u ludzi, trudno jest zlikwidować przyzwyczajenia czy zmieniać wieloletnie zachowania. Pamiętam koleżankę ze szkoły podstawowej, której kot uwielbiał spać na telewizorze w taki sposób, że jego ogon dzielił ekran na dwie części. Kolejny kot moich przyjaciół doskonale radzi sobie z klamkami i otwieraniem drzwi. Ale to chyba w domach kociarzy nic niezwykłego. Zobaczysz u kogoś dziwnie zamontowane klamki? To pierwsza wskazówka do wysnucia wniosku, że pewnie ma w domu kota. Każdy mruczek ma swoje wypracowane latami strategie. Naturalnym nawykiem kota jest coś co sprawia ludziom wiele radości, a więc mruczenie. Także ich ciała wykonują gesty, które wiele mogą nam powiedzieć o ich nastroju czy zamiarach. Koci ogon to ich prywatny język, którego używają, aby przekazać pewne treści.
Rozdział zamykający książkę to „Niektóre bardzo sławne i wyrachowane koty”. Gurney przedstawia w nim czworonożnych przyjaciół, jacy przeszli do historii, bo towarzyszyli znanym pisarzom, politykom czy władcom. Ilość materiału ilustracyjnego (wyśmienicie dobranego i skomentowanego) to prawie połowa książki. Sam autor po latach wrócił do tego tematu, publikując kolejny poradnik o wiele mówiącym tytule The Calculating Cat Returns.
Swoją recenzję ilustruję kocimi portretami. To owi koci przyjaciele, o których wspomniałam na początku. Nie trzeba mieć swojego kota, aby być zdeklarowanym miłośnikiem gatunku. Na swej drodze spotkałam wiele mruczków i każdy z nich był na swój sposób niezwykły. Różnorodność barw, umaszczenia czy paleta charakterów czyni z nich indywidualistów, ale wszystkie łączy jedno: piękno osobiste. Nieważne czy kot poluje, czy leniwie się przeciąga, myje czy wygrzewa na słońcu. W każdej z tych sytuacji jest równie dostojny i pojedynczym spojrzeniem dowodzi, że nie przez przypadek wybrał kiedyś człowieka, łasząc się do jego nogi. A może to człowiek wybrał kota? Trudno jednoznacznie odpowiedzieć na tak postawione pytanie, które przypomina inny dylemat: co było pierwsze, jajko czy kura? Jakkolwiek przebiegało udomowienie kota przed tysiącami lat, dziś możemy się tylko cieszyć, że do niego doszło. Na pewno wielu z nas nie wyobraża już sobie bez nich życia. Gurney tak wyobraża sobie ten pierwszy kontakt: […] „Człowiek znieruchomiał i czekał co się stanie. Przyjacielsko wyglądające stworzonko miało schowane pazurki i nic się nie wydarzyło, kiedy maleństwo powoli zamachało ogonkiem. Na próbę człowiek wyciągnął rękę i popieścił je… Nie odstraszało wonią, nie było dzikie ani ludożercze. Kot zamruczał. Przytulił się. Jako rasa ludzka nie mogliśmy oprzeć się tak przyjaznym gestom.”
Koty stanowią nieodłączny element mojego życia. Gdziekolwiek się nie wybiorę poznaję ludzi oraz… miejscowe koty. Przez lata, kiedy jeździłam na wakacje na Półwysep Helski, spotykałam w małej rybackiej wiosce kota, którego znałam od maleńkości. Z roku na rok był coraz większy, ale zawsze wiedziałam gdzie mogę go znaleźć i chwilę z nim pobyć. I tak jest do dziś. Rozmawiam z kotami, kiedy nadejdzie taka okazja, bo są magicznymi stworzeniami, których naturę trudno może do końca poznać, ale na pewno warto spróbować choć przybliżyć się do nich na tyle, na ile nam zaufają i pozwolą powierzyć swoje sekrety.
Na zdjęciach:
Fryga (czarna) – kocica która doskonale radzi sobie z zamkniętymi drzwiami (fot. Tomasz Lerczak)
Fredek (szary prążkowany) – kot z lękiem wysokości, mieszkający pod jednym dachem z Frygą. Oboje dzielą przestrzen życiową z dwoma psami (fot. Krzysztof Maciejewski)
czarno-biały – kot spotykany co roku na Półwyspie Helskim, ujęcie z morzem w tle (fot. Monika Śniedziewska)