Początek współczesnej historii seksualności sięga drugiej połowy XIX wieku1. Dla człowieka cywilizacji Zachodu spotkanie z własną cielesnością było de facto uświadomieniem sobie swojego istnienia na nowo: praworządny mieszczanin stanął nagi przed lustrem – i nie rozpoznał siebie. Przeszył go lęk. Człowiek w lustrze stał się Ciałem.


Wydaje się, że mężczyźni łatwiej znieśli konfrontację z nagością własną oraz nagością kobiecą. Ujście dla narastającego mizoginizmu znaleźli w sztuce i filozofii (kuriozalny przykład lęku przed kobietą stanowi chociażby Płeć i charakter O. Weiningera), a dyskretne społeczne przyzwolenie na zdradę małżeńską ułatwiło oswojenie się mężczyzn z erotyzmem, który jest przede wszystkim rozkoszą, nie powinnością. Kobietom o wiele trudniej przyszło ponieść konsekwencje symbolicznego „zrzucenia gorsetu”. Przyzwyczajone do życia poddanego ciągłej obserwacji i ocenie, przez długi czas nie umiały oswoić się z prawem do intymności. Kobieca seksualność przełomu wieków była kartą przetargową w emancypacyjnych przepychankach (dziewictwo jako wyraz niezależności od mężczyzny), narzędziem władzy albo wręcz obsesją.

   Na początku była chuć2. Lecz zaraz po niej pojawiła się – czystość. Triumf higieny zmienił nie tylko nawyki w kwestii regularnego używania mydła, ale również w kwestii seksu. Zanim w finale powieści K. Przerwy-Tetmajera jej bohaterka podejmie decyzję o współżyciu z mężczyzną niższego stanu, najpierw upewni się, czy wybranek aby na pewno wziął kąpiel:
Helena zamknęła drzwi żydowskiego hoteliku na klucz, potem wylała na Główniaka flaszkę wody kolońskiej, flakon perfum na swoje łóżko, zacisnęła oczy powiekami, jak tylko mogła najmocniej i zapytała:
– Kiedyś się kąpał?
– Dziś rano… Abo co? Znać?
Helena ogarnęła go sobą…
3
Dla Heleny Opolskiej sprawy seksu są równie mocno związane z poczuciem dumy rodowej, jak szlachecki herb: … jestem szlachcianką z krwi i kości (…) Więc wszystko się we mnie otrząsa na samą myśl, że ktoś taki, jak Główniak, mógłby… wiesz – stwierdza bohaterka w liście do kuzynki4.

„Przekroczenie granicy” byłoby w powieści Tetmajera równoznaczne ze zburzeniem porządku społecznego. Mogłoby mieć również daleko idące konsekwencje – choć wiedza na temat antykoncepcji rosła, widmo niechcianej ciąży nadal było powodem, dla którego kobiety często wybierały szklankę wody „zamiast”. Nic dziwnego zresztą: takie metody, jak płukanie pochwy ciepłą wodą zaprawioną octem, używanie gąbek nasączonych środkiem dezynfekującym, które umieszczano na dnie pochwy, czy krążków w formie gumowej membrany, zamykających ujście macicy obrączką z kości, nie były w stanie uciszyć kobiecych lęków. Tylko najzamożniejsi używali kondomów, a tak radykalny środek zapobiegający „wpadce”, jak usuwanie jajników, pojawił się dopiero w 1882 r. Wypracowano więc techniki rozkoszy bez ryzyka, z których do najbardziej rozpowszechnionych należał stosunek przerywany, oralny i analny (podobno znacznie częstszy od oralnego) oraz wzajemna masturbacja5. Techniki rozkoszy bez ryzyka znane były również ówczesnym pensjonarkom: Położyła mu warunek, warunek w modzie będący, o którym szeroko mówiło się na pensji u Niepokalanek: wszystko można, byle granicy nie przestąpić6. Jak się okazuje, do ołtarza mogła pójść w białej sukni równie dobrze dziewica, jak półdziewica – i obie uznane były w równym stopniu za „nietknięte”…

Najbardziej radykalną (i z pozoru najbezpieczniejszą) z „technik” był jednakże flirt, który w dziewiętnastym wieku stał się nową miłosną grą, godzącą ze sobą dziewictwo, wstydliwość oraz imperatyw pożądania. (…) Kobieta pozwalała tu jedynie domyślać się swojej seksualności; unika w ten sposób całkowitego zaangażowania. Ponadto, ta nowego rodzaju erotyka narzuca poniekąd delikatność, upoważnia wszelkiego rodzaju wyrafinowanie, komplikację zmysłów7. Flirt pozwalał zaspokoić pożądanie bez miłości i kopulacji, „kochać się”, nie zdradzając jednocześnie prawowitego współmałżonka. Uprawiany zazwyczaj w uzdrowiskach, kąpieliskach i hotelach, zazwyczaj kończył się wraz z powrotem „z wód” do domu. Czasem jednak wykalkulowana „historia”, której fabuła nie wychodziła poza wyidealizowane wyobrażenia „kochanków”, zmieniała się w igranie z ogniem. Tak stało w przypadku Tuśki, bohaterki Sezonowej miłości G. Zapolskiej: stateczna żona i matka trojga dzieci gotowa była porzucić męża dla poznanego w Zakopanem aktora. Wszelkie, nawet „bezcielesne” odmiany miłości (z zastrzeżeniem, że w tej „miłości” było choć trochę „zakochania”) traktowano bowiem w dziewiętnastym wieku z niezwykłą powagą, wykluczającą libertyńskie uznanie kontaktu dwóch naskórków za kulminację związku dwojga ludzi.

Przemiany seksualności nie byłyby możliwe bez upadku mitu miłości romantycznej. Córa Ewy jest również duchową córką Maryi (…) Wiek XIX doszukiwać się w niej będzie dobrego anioła mężczyzny. Kobieta, skora do litości, urodzona dla miłosierdzia, winna być posłanniczką ideału8. Gwałtowne przejście od bezcielesnej anielicy do zmysłowej hetery zburzyło dotychczasowy porządek, zakładający, że kobieta idealna nie jest bynajmniej tą, z którą się sypia. Dziewiętnastowieczne wyobrażenia, opisujące relacje miłosne, przybierały często formy wręcz groteskowe. Oleś Kosecki, jeden z bohaterów Samego wśród ludzi St. Brzozowskiego, z przerażeniem myślał o pożyciu seksualnym swojej siostry: Gdy myśl jego napotkała kwestię miłości cielesnej – uroił on sobie dziecinną legendę. Było to z powodu królowej Jadwigi – myślał, że Matka Boska dała jej łaskę, że stawała się ona niewidzialną, jakby nieobecną w objęciach „kosmatego” Jagiełły. Jak zawsze u takich natur, widział on bowiem sprawy miłosne strasznie jasno – i myślał, że ślub sprawia w cząstce przynajmniej ten sam cud u każdej kobiety. Kobieta była ofiarą w  miłości w jego oczach9.

Powrót do romantycznej konwencji, która zdawała się nie zauważać aspektu erotycznego miłości, nie był już możliwy – raz odkryte ciało nie pozwoli o sobie zapomnieć. Skoro żądzy nie dało się na powrót okiełznać, należało ją wytłumaczyć, choćby przed samym sobą. Natalia, również bohaterka Samego wśród ludzi, dobrowolnie zostaje kochanką malarza Flavela; świadomy wybór nie oznacza jednak braku wyrzutów sumienia, które kobieta próbuje zagłuszyć w dość osobliwy sposób: … noc po nocy ulegała jego miłości i wierzyła, że jest gwałcona, że lęka się i nie odpowiada za to, co się dzieje10.

Seks stał się niewygodnym podtekstem codzienności. Jeszcze w 1886 r. Bolesław Prus charakteryzuje częstotliwość odzywania się w człowieku popędu płciowego następująco: Popęd płciowy – co kilka dni w wieku dojrzałym, granice od jednej doby do paru lub kilku tygodni11. Pożądanie traktuje więc pisarz jako rodzaj nieszkodliwej słabości (lub raczej: słabostki). M. Komornicka w 1901 r. już wie, że jedynym wyzwoleniem od przemożnego i nieustannie trawiącego pragnienia ciała Innego może być tylko ucieczka w doświadczenie cielesne jeszcze bardziej przejmujące niż rozkosz – w ból. Dlatego nie waha się krzyczeć do swojego kochanka – tego, który ofiarował jej okropną, brutalną miłość, która gardzi i wyje pożądaniem12: O, daj mi się! o, zgiń!13. Znamienne, że śmierci życzy tu mężczyźnie nie kobieta oszukana czy zdradzona, ale ta, która nie może pogodzić się z faktem, że nie jest już czysta i nietknięta przerażającą mocą kochania14.

Spełnienie ze szczęścia zmienia się w przekleństwo, od namiętności uciekać więc trzeba jak od zarazy. Moderniści często układali równanie identyfikujące seks, zwierzęcość, orgię, utratę indywidualności, dezintegrację „ja” – stwierdza W. Gutowski15. Człowiek przełomu dziewiętnastego i dwudziestego wieku dążył przede wszystkim do bycia całością; nie można jednakże być Androgyne, pożądając i poddając się niszczącej sile pragnienia Innego, w oczywisty sposób rozbijającej mit samowystarczalności. Dlatego gest M. Komornickiej, która wdziewa męskie ubranie i używa męskiego pseudonimu, jest, między innymi, próbą zrównoważenia dramatycznej dysproporcji pomiędzy „domkniętym” światem duszy oraz horror vacui ciała „tylko” kobiecego.

Tęsknota za ideałem miłości czystej powraca jednak w literaturze polskiej przełomu dziewiętnastego i dwudziestego wieku raz po raz. Sprawy erotyczne zadziwiająco często są jedynie częścią pewnego całościowego modelu życia, obejmującego zarówno sferę prywatności, jak i obowiązków wobec społeczeństwa. W powieści Miranda A. Lange kreśli wizję Słońcogrodu, zamieszkiwanego przez dziwaczne istoty, będące jedynie ciałami astralnymi. Ich egzystencją (bynajmniej nie nieszczęśliwą) kierują ściśle określone reguły, obejmujące również zasady życia seksualnego: miłość tych odcieleśnionych, z reguły monogamicznych istot jest prawdziwsza, trwalsza i czystsza16 niż u „zwykłych” ludzi. Za źródło zła uważają słońcogrodzianie ciało materialne: Głównym czynnikiem, który ludzi trzyma w kajdanach ciemnoty, żądz, plugastwa, rozpusty, kłamstwa, lenistwa – jest ciało materialne, które powstrzymuje nas w lotach ku górze i każe wiecznie staczać się w błoto17.

Edgar Degas 1890-95 - After the Bath

Podobnie jak w przypadku powieści Tetmajera, o sprawach ciała pisze się u Langego nie tylko w aspekcie erotyki, ale również higieny. Oto „odcieleśniona” bohaterka mówi do „zwykłego” śmiertelnika: Proszę się nie obrazić. Wasze ciało ma przykry zapach. Musiałam tyle aromatów się nałykać, że aż cała przesiąkłam wonią kwiatów, aby twój zapach zagłuszyć. Kiedy przyjedziesz do miasta, musimy cię wykąpać18. Higiena jest więc nie przyjemnością, ale jednym z aspektów „zmywania” z siebie tego, co cielesne.  Nadmienić należy, że Miranda to przede wszystkim powieść o dziewiętnastowiecznej obsesji uczestniczenia w tym, co niewytłumaczalne: o oddzieleniu „idealnego” ciała astralnego od sfery „brudnej”, materialnej egzystencji. Wydaje się, że czynność tak prozaiczna, jak kąpiel, nie może w żaden sposób stać się elementem wzniosłego procesu wytracania materii z Ducha. Trzeba jednak pamiętać, że bakterie były w dziewiętnastym wieku istotami równie nieodgadnionymi jak duchy – i że zarówno jedne, jak i drugie próbowano poddawać badaniom naukowym. Obiektywizacja drobnoustrojów wzmacnia dyskurs pozytywistyczny końca XIX wieku. Czyż czystość nie jest po raz pierwszy obiektem prawdziwych eksperymentów – weryfikacji, obliczeń, statystyki występowania drobnoustrojów? 19   Świadomość, że nasze ciało jest oblegane przez niewidocznych wrogów, których istnienia nie odczuwamy, potęgować musiała grozę rozdartej sprzecznościami egzystencji: oto Schopenhauerowska wola była w stanie tylko pozornie zapanować nad swoim cielesnym przedstawieniem.

Bez wątpienia przełom dziewiętnastego i dwudziestego wieku naznaczony jest stygmatem zmagania się z własną cielesnością i seksualnością. Postawa hedonistycznego oddawania się rozkoszom ciała nieustannie ściera się z etyką ascezy. Tej pierwszej – zapewne jako bardziej „intrygującej” – poświęca się jednak w literaturze przedmiotu znacznie więcej miejsca20. Zanurzając się w młodopolski panerotyzm należy wszakże pamiętać, że miał on też swoją drugą stronę: szklanka wody „zamiast” jest wypełniona treścią po brzegi.

———-
1 Zob. O.F. Best, Historia pocałunku, przeł. A. Kryczyńska, Warszawskie Wydawnictwo Literackie MUZA S.A., Warszawa 2003, s. 625.
2 St. Przybyszewski, Requiem aeternam, za: exlibris.biblioteka.prv.pl, stan na dzień: 01.11.2007.
3 K. Przerwa-Tetmajer, Romans panny Opolskiej z panem Główniakiem, Universitas, Kraków 2004, s. 169.
4 Tamże, s. 18.
5 Zob. Historia życia prywatnego. Od Rewolucji Francuskiej do I wojny światowej, red. M. Perrot, przeł. A. Paderewska-Gryza, B. Panek, W. Gilewski, red. naukowa M. Czapliński, Ossolineum, Warszawa 2006, s. 630-631.
6 K. Przerwa-Tetmajer, dz. cyt., s. 124.
7 Historia życia prywatnego. Od Rewolucji Francuskiej do I wojny światowej,... s. 628.
8 O. F. Best, dz. cyt., s. 595.
9 St. Brzozowski, Sam wśród ludzi, oprac. M. Wyka, Ossolineum, Wrocław 1979, s. 102.
10 Tamże, s. 266.
11 B. Prus,  Notatki o kompozycji z lat 1886-1889 (zachowane w Bibliotece Publicznej m. stoł. Warszawy, sygn. 144 II). Cytat przytaczam ze zmikrofilomowanej wersji tekstu, dostępnej w Bibliotece Publicznej m. stoł. Warszawy, sygn. 144 II.
12 M. Komornicka, Miłość, w: tejże, Utwory poetyckie prozą i wierszem, oprac. M. Podraza-Kwiatkowska, Wydawnictwo Literackie, Kraków 1997, s. 198.
13 Tamże, s. 200.
14 Tamże, s 198.
15 W. Gutowski, Mit – eros – sacrum. Sytuacje młodopolskie, Wydawnictwo Homini, Bydgoszcz 1999, s. 57.
16 A. Lange, Miranda, Universitas, Kraków 2002, s. 46.
17 Tamże, s. 43.
18 Tamże, s. 27.
19 G. Vigarello, Czystość i brud. Higiena ciała od średniowiecza do XX wieku, tłum. B. Szwarcman-Czarnota, Wydawnictwo W.A.B., Warszawa 1996, s. 219.
20 Zob. np. W. Gutowski, Nagie dusze i maski. O młodopolskich mitach miłości, Wydawnictwo Literackie, Kraków 1997.

Za ilustracje posłużyły obrazy:
Władysława Podkowińskiego – Szał (źródło: www.marchand.pl)
Edgara Degas:
 
Women in a tub
After the Bath, Woman Drying Herself