Śmierć i Zmartwychwstanie – wielkanocne wątki w apokryfach
Wielkanocne wątki w apokryfach
Dwa lata temu przez media świeckie i konfesyjne przetoczyła się dyskusja na temat „Pasji” Mela Gibsona. Film oskarżano o wypaczanie ducha ewangelicznego, epatowanie okrucieństwem, szokowanie brutalnością, która nie znajdowała uzasadnienia. Pojawiły się głosy, że jest to „religijna pornografia” i „antysemicki paszkwil”. Nie jest tajemnicą, że obraz nie powstał wyłącznie na podstawie przekazów ewangelicznych. Inspiracją były również wizje żyjącej na przełomie XVIII i XIX w. mistyczki i stygmatyczki Anny Katarzyny Emmerich.
Sugestywne relacje augustiańskiej mniszki okazały się bardziej przemawiające do wyobraźni niż opisy ewangeliczne, które – jak zauważa niemiecki biblista J. Jeremias – są nadzwyczaj ubogie w momenty budujące, zdolne poruszyć uczucia czytelnika; rezygnują one ze wzbudzania współczucia za pośrednictwem opisu cierpień duchowych i fizycznych Skazańca (za V. Messori). Tymczasem wizje Anny Katarzyny Emmerich i film Mela Gibsona wpisują się doskonale w nurt popularnych od średniowiecza dramatów liturgicznych typu Ludus Passionis, Planctus Mariae, czy Ludus Paschalis, w których przekazy nowotestamentowe były uzupełniane elementami apokryficznymi, często bardzo szokującymi. Tego typu misterium jest np. Historyja o chwalebnym zmartwychwstaniu Pańskim Mikołaja z Wilkowiecka, która już we wstępie powołuje się na dwa rodzaje źródeł:
A jeśli co takowego,
Do tego aktu świętego,
W tej chwalebnej historyjej
Nad tekst świętej Ewanjeliej
Będziem przywodzić skądinąd,
Nie poczytajcie nam za błąd.
Problem z apokryfami, dramatami pasyjnymi i filmem Gibsona polega na tym, że w mniejszym bądź większym stopniu gubią się w nich aspekty teologiczne, a zwłaszcza soterologiczne. Często zacierają się też realia historyczne, które ustępują miejsca opisom zjawisk nadprzyrodzonych, a wydarzenia przedstawiane są w sposób tendencyjny, ukierunkowany na udowodnienie ryzykownej nieraz tezy autora. Apokryfy bowiem obliczone są przede wszystkim na szokowanie, oddziaływanie na emocje i proste, często powierzchowne wyłożenie prawd wiary. Niektórym fragmentom nie można jednak odmówić wartości teologicznej, mimo że często nie jest to teologia ortodoksyjna, a teologumena chrystologiczne zdradzają środowisko, w którym dany apokryf powstał (H. Langkammer).
Obrazowość opisów apokryficznych wywierała też wpływ na ikonografię chrześcijańską, zarówno wschodnią jak i zachodnią. O ile jednak ikonografia zachodnia już w średniowieczu poddała się dosłowności i naturalizmowi, o tyle sztuka bizantyjska inspirowana apokryficznymi relacjami stała się elementem naprawdę głębokiej refleksji teologicznej.
Przyjrzyjmy się bliżej niektórym apokryfom, zwłaszcza tym, które w znaczący sposób uzupełniają relacje nowotestamentowe o męce i zmartwychwstaniu Jezusa. Trzeba tu jednak uczynić pewne zastrzeżenie. Perspektywa nowotestamentowa nie pozwala odłączyć krzyża i faktu zmartwychwstania, bo, jak mówi K. H. Schelkle (Teologia Nowego Testamentu), Zmartwychwstanie jest Bożą egzegezą krzyża. Apokryfy natomiast nie zawsze w sposób widoczny łączą te kwestie, skupiając się na szczegółach deskrypcyjnych ukrzyżowania, zstąpienia do otchłani, wyjścia Chrystusa z grobu i/lub przytaczając dzieje osób, które w sposób czynny bądź bierny uczestniczyły w tych wydarzeniach.
Ewangelia Piotra
Najstarszym znanym apokryfem, w którym męka i zmartwychwstanie nie toną w powodzi szczegółów, jest Ewangelia Piotra powstała najprawdopodobniej w II w., w środowisku judeochrześcijańskim w Syrii. Zauważyć można jej zależność od najbardziej żydowskiej spośród ewangelii kanonicznych – Ewangelii Mateusza, jednak autor czerpie też z pozostałych trzech tekstów ewangelicznych. Ciekawym, ale dość niepokojącym z punktu widzenia ortodoksyjnego chrześcijaństwa, szczegółem jest wzmianka o tym, że Jezus na krzyżu milczał, jakby nie doznawał żadnego bólu (EwPt 4,10). Można to stwierdzenie interpretować jako przejaw doketyzmu: ciało Chrystusa było tylko złudzeniem, nigdy nie cierpiało, a ukrzyżowanie to tylko pozór; można też ascetycznie, jako przykład cierpliwego znoszenia cierpienia, zgodnie ze słowami Izajasza (Iz 53,7): Znęcano się nad nim, lecz on znosił to w pokorze i nie otworzył ust swoich, jak jagnię na rzeź prowadzone i jak owca przed tymi, którzy ją strzygą, zamilkł i nie otworzył swoich ust (por. M. Starowieyski). Alternatywa ta przypomina sięgające starożytności spory chrystologiczne: czy Jezus Chrystus cierpiał na krzyżu tylko jako człowiek, czy także jako Bóg? Jeśli Bóg w Chrystusie nie cierpiał, to jak można mówić o Jego prawdziwym człowieczeństwie? Jeśli zaś Bóg w Chrystusie cierpiał, to jak można mówić o Jego bóstwie, które –absolutnie doskonałe – nie może podlegać niedoskonałości, jaką jest cierpienie? Ojcowie Kościoła starali się pogodzić te dwa aksjomaty: Bóg w Chrystusie „cierpiał”, ale cierpieniu nie podlegało Jego bóstwo. Bezkresny, Niewidzialny, który z naszego powodu stał się Widzialny, Nieuchwytny, Niecierpiętliwy, który z naszego powodu stał się zdolny do cierpień – pisał Ignacy Antiocheński w I/II w., a w IV w. Grzegorz z Nyssy posługiwał się paradoksem: Logos, Bóg niecierpiętliwy, który cierpi w ciele (…), pozostając w stanie niecierpiętliwości (por. J. Majewski).
Drugą wzmianką, która budzi niepokój, jest „gnostyckie” wołanie Jezusa na krzyżu: Mocy moja, mocy moja, opuściłaś mnie! (EwPt 4,19), zamiast kanonicznego Boże mój, Boże mój, czemuś mnie opuścił, będącego cytatem z Ps 22. Kolejną zaś – stwierdzenie, że wtedy właśnie Jezus został wzięty do nieba (EwPt 4,19b). Na elementy heretyckie, doketyczne właśnie, wskazuje już biskup Serapion z Antiochii (II/III w.), autor komentarza O tak zwanej Ewangelii Piotra, którego opinię przytacza Euzebiusz z Cezarei: Zdołaliśmy się postarać o tę Ewangelię u ludzi, którzy się nią posługiwali, a mianowicie u następców tych, co ją pierwsi wprowadzili, a których zwiemy doketami (…). Przeczytaliśmy ją i uważamy, że w większej części jest zgodna z prawdziwą nauką Zbawiciela, lecz niektóre fragmenty od niej odbiegają (Historia Kościelna VI 12).
Ewangelię Piotra od ewangelii kanonicznych odróżnia przede wszystkim opis okoliczności towarzyszących zmartwychwstaniu, przekazany przez naocznych świadków tego wydarzenia: W nocy, gdy świtał dzień Pański, a grobu strzegły straże (…) odezwał się wielki głos w niebie i ujrzeli, jak otwarło się niebo i dwu mężów zstąpiło stamtąd odzianych wielkim blaskiem, i zbliżyło się do grobu, a ów kamień, który zamykał wejście, stoczywszy się sam się odsunął na bok, grób się otworzył i obydwaj młodzieńcy weszli doń. Gdy więc żołnierze ujrzeli to, obudzili centuriona i starszych (…) i gdy opowiedzieli im, co widzieli, zobaczyli znowu trzech mężów wychodzących z grobu: dwu podtrzymywało jednego. Towarzyszył im krzyż. A głowy dwu sięgały aż do nieba, podczas gdy głowa tego, który był przez nich prowadzony, przewyższała niebiosa. (…) Ujrzeli znowu, jak niebo otwarło się i jakiś człowiek zstąpił z nieba i wszedł do grobu (EwP 9,35-10,40; 11,44). Można się domyślać, że tą ostatnią postacią jest anioł, który powiadomił przybyłe o poranku niewiasty o zmartwychwstaniu.
Wedle H. Langkammera (Passio Domini nostri Jesu Christi) motyw wędrującego krzyża również może mieć związek z gnostyckimi spekulacjami. Ale może być to tylko rozwinięcie wspomnianego w kanonicznej Ewangelii Mateusza (24,30) znaku Syna Człowieczego, jaki ma się ukazać na niebie. Niezależnie od proweniencji do motywu krzyża wychodzącego z grobu zdaje się nawiązywać wczesnochrześcijańska ikonografia. Świadczy o tym np. przechowywany w Muzeum Watykańskim sarkofag z IV w., na którym przedstawiono pilnujących grobu strażników, a między nimi krzyż zwieńczony wieńcem laurowym przetykanym wstęgami i ozdobionym klejnotami. W wieniec wpisany jest jeszcze jeden krzyż – tzw. monogramowy – z greckimi literami X (chi) i P (ro), będącymi pierwszymi literami tytułu „Chrystus” (por. K. Kibish-Ożarowska). Jest to symbol zwycięstwa Chrystusa, nawiązujący też do użycia tego znaku jako tzw. labarum – rzymskiego sztandaru niesionego przed wojskiem. Warto przy okazji wspomnieć, że żołnierz spoglądający w górę symbolizuje słońce, światło, zbawienie, żołnierz spoglądający w dół – księżyc i ciemność, zgodnie bowiem ze słowami Klemensa Aleksandryjskiego właśnie dzień i noc objawiają nam zmartwychwstanie: noc umiera, dzień wstaje; dzień odchodzi, noc się zbliża (List do Kościoła w Koryncie).
Większość znanych późniejszych malarskich wyobrażeń Zmartwychwstałego (np. dzieła Grünewalda, Lastmana czy Blocha) przedstawia Chrystusa otoczonego blaskiem, często też z chorągwią, na której widnieje znak krzyża. Trudno jednak ustalić, czy chorągiew ta jest elementem nawiązującym do triumfalnego „znaku zwycięstwa” Konstantyna, czy też echem opisu krzyża z apokryficznej Ewangelii Piotra.
Proces i wyrok
Ciekawych, nieznanych ewangeliom kanonicznym szczegółów dotyczących pasji dostarcza Ewangelia Nikodema, zwana też czasem Aktami/Dziejami Piłata, która jest zbiorem apokryfów pochodzących z różnego czasu (od II w. aż do czasów renesansu) i mających różną formę (od barwnych opowieści po urzędowe raporty). Teksty traktują o wydarzeniach i osobach związanych z męką Jezusa i o ich dalszych, często bardzo tragicznych losach. Zasadniczym wątkiem jest oczywiście wątek pasyjny i rezurekcyjny. Pojawiają się też wątki poboczne, które rozrosły się w późniejszych czasach i zaczęły żyć własnym życiem, jak choćby wątek Weroniki, właścicielki cudownego wizerunku Chrystusa, czy historia dwóch łotrów ukrzyżowanych wraz z Jezusem. Sporo miejsca zajmuje też opis kar, jakie spadają na osoby odpowiedzialne za skazanie Jezusa na śmierć.
Już opis procesu, któremu przewodniczył Piłat, jest dużo bogatszy niż relacje Mateusza, Marka, Łukasza i Jana. Pojawiają się oskarżenia nie tylko o bluźnierstwo i uzurpację tytułu królewskiego, ale także o „narodzenie z cudzołóstwa”; Jezusa obarcza się odpowiedzialnością za ucieczkę do Egiptu i rzeź niewiniątek, posądza o czary i o władzę nad złymi duchami. W rozprawie biorą udział świadkowie oskarżenia i świadkowie obrony. Ci pierwsi są najprawdopodobniej wyrazicielami zarzutów, jakie poganie i Żydzi stawiali chrześcijaństwu ok. V w. Ci ostatni posługują się argumentami ówczesnych apologetów. Do świadków obrony należą m.in. Nikodem oraz ludzie uleczeni przez Jezusa, a wśród nich – co jest ewenementem, bo prawo judaistyczne nie dopuszczało świadectwa kobiet – kobieta imieniem Weronika, utożsamiana ze znaną z pism kanonicznych kobietą przez 12 lat cierpiącą na krwotok. Niemal całą relację z procesu zbudowano z kunsztownie połączonych cytatów z tekstów nowotestamentowych. Dodano też element cudu: zwieńczone orłem znaki (lub ich fragmenty) na sztandarach legionów rzymskich oddają cześć Jezusowi wchodzącemu na salę rozpraw (EwNik 1,5-6).
Okoliczności wydania wyroku opisuje Raport Piłata, w którym rzymski namiestnik z wyraźną fascynacją osobą cudotwórcy opowiada o cudach Jezusa. Jednak pod presją przedstawicieli żydowskich elit, Heroda, Archelausa, Filipa, Annasza i Kajfasza, wydaje wyrok skazujący. Cykl Piłata zawiera trzy wyroki – dwa wydane przez namiestnika i jeden przez Kajfasza. Najbardziej rozbudowany jest pierwszy wyrok Piłata, w którym winę Jezusa opisuje się jako „bunt przeciw Prawu Mojżeszowemu i przeciw wielkiemu władcy”. O ile druga część wyroku nie budzi wątpliwości– skazanie za crimen laesae maiestatis (zbrodnię obrazy majestatu) mieściło się w gestii Piłata, o tyle przestępstwa religijne nie podlegały sądownictwu rzymskiemu.
Stabat Mater
Apokryfy nie poświęcają wiele miejsca drodze krzyżowej. O wiele bardziej interesują się wydarzeniami, które rozgrywają się na miejscu egzekucji. Wyjątek stanowi jeden z dodatków do Ewangelii Nikodema – inspirowane zapewne utworem Efrema Syryjczyka (IVw.) Żale Marii. Maria dowiaduje się o ukrzyżowaniu Jezusa od Jana: apostoł towarzyszy swojemu Mistrzowi w drodze na Golgotę, ale w pewnym momencie oddala się i zawiadamia Marię o egzekucji. Ta wraz z Martą, Maria Magdaleną i Salome przybywa na miejsce kaźni, pada zemdlona, potem podnosi się i rozpoczyna lament połączony z typowymi żydowskimi gestami żałobny i pokuty – rozdrapywaniem twarzy paznokciami, biciem się w piersi i rozdzieraniem szat. Oczywiście, w Żalach Marii można się dopatrywać jakiegoś pierwowzoru średniowiecznego Stabat Mater (a przynajmniej pierwszej, opisowej części), choć Maria w apokryfie jest o wiele bardziej ekspresyjna niż w utworze Jacopone da Todi. Lamentując Maria zwraca się z wymówkami do archanioła Gabriela: O Gabrielu, gdzie jesteś, abym mogła wejść z Tobą w spór? Gdzież to pozdrowienie „Wesel się!”, które do mnie wyrzekłeś i żąda jego przybycia: Niech przybędzie archanioł Gabriel, który przekazał mi niegdyś pierwszą radość (10,2).
Motyw anielski nie występuje zbyt często w apokryficznych scenach pasyjnych. W Żalach Marii anioł jest tylko przywoływany, pojawia się za to w Zapytaniach Bartłomieja, pochodzących najprawdopodobniej z ok. VII w. (choć niektóre fragmenty mogą sięgać nawet wieku II) i w ikonografii. Apostoł Bartłomiej miał z daleka podążać za Jezusem prowadzonym na śmierć, a potem widzieć Go na krzyżu w otoczeniu zstępujących z nieba i wielbiących Go aniołów (ZapB 1,6.21). W malarskich scenach ukrzyżowania dwuskrzydli aniołowie przedstawiani w ruchu wypełniają zwykle środkową poziomą płaszczyznę obrazu/ikony. Są to właściwie jedyne dynamiczne elementy w całej bardzo statycznej kompozycji. Sześcioskrzydli serafinowie, pojawiający się zazwyczaj w górnej płaszczyźnie poziomej, są o wiele bardziej statyczni. Wzorcowym przykładem takiego przedstawienia jest ikona Mistrza Dionizego Ukrzyżowanie Chrystusa, powstała ok. 1500 r. Obecność aniołów ma podkreślać, że moc ofiary Chrystusa obejmuje nie tylko świat człowieka, ale również świat duchów (K. Klauza).
Dobry Łotr
Wraz z Jezusem na śmierć skazano dwóch złoczyńców. Duże zainteresowanie działającą na wyobraźnię sceną ukrzyżowania i dialogu z łotrami (Łk 23,39-43) wykazywali Ojcowie Kościoła– Grzegorz z Nazjanzu, Jan Chryzostom, Jakub z Serug. Zastanawiano się, dlaczego jednemu zostało obiecane zbawienie, drugiemu zaś nie i czy wpływ na to miała wyłącznie postawa łotrów w ostatnich chwilach życia? Okazuje się, że nie. Obaj złoczyńcy już wcześniej spotkali Jezusa, o czym zaświadcza apokryficzna Ewangelia Dzieciństwa Arabska. Podczas ucieczki do Egiptu święta rodzina została napadnięta przez bandy dwóch złoczyńców: Tytusa i Dumakusa. Tytus jednak prosił Dumakusa, aby darować pojmanym wolność, gotów był nawet zapłacić za nich okup w wysokości 40 drachm. Maria w podzięce za jego gest przepowiedziała, że Bóg odpuści mu grzechy. Wtedy odezwał się mały Jezus: Za trzydzieści lat Żydzi ukrzyżują mnie w Jerozolimie. A ci dwaj łotrzy zawisną wraz ze mną na krzyżu, Tytus po mojej prawicy, Dumakus po mojej lewicy i tego dnia Tytus będzie ze mną w raju (EwDzAr 23).
Należące do cyklu Piłata Opowiadanie Józefa z Arymatei nadaje złoczyńcom inne imiona i opisuje przestępstwa, za które ponieśli karę: Na siedem dni przed męką Chrystusa zostali przekazani namiestnikowi Piłatowi dwaj zasądzeni łotrzy z Jerycha (…) Pierwszy miał na imię Gestas. Zabijał mieczem wędrowców, innych nagich puszczał, kobietom, które wieszał za kostki głową w dół, ucinał piersi, a sprawiało mu radość pić krew dzieci. O Bogu zupełnie zapomniał. Prawem gardził i od początku był okrutny w podobnych sprawach (…) [Drugi] nazywał się Demas [Dyzma], pochodził z Galilei, posiadał zajazd, używał sobie na łupieniu bogatych, biednym natomiast dobrze czynił (…) Rabował lud żydowski (…) (JózAr 1,2). Winę łotrów jeszcze inaczej określa jeden z wyroków Piłata, który obu złoczyńców nazwa eksplicite mordercami.
Zgodnie z proroctwem Marii obaj łotrzy podzielają los Jezusa. Na krzyżu Demas/Dyzma modli się, a jego modlitwę i wyznanie, że Jezus jest Synem Bożym, Chrystusem, przed którym padają na twarz niezliczone rzesze aniołów, przytacza Opowiadanie Józefa z Arymatei. Apokryf zawiera też obszerną odpowiedź Jezusa, w której wyłożona została istota i cel zbawczej misji, a następnie ukazana wizja przyszłości Demasa/Dyzmy w raju (JózAr 3,4). Oczywiście w oczy rzuca się całe nieprawdopodobieństwo takiego dialogu pomiędzy umierającymi w męczarniach skazańcami. Jeśli możliwa była jakakolwiek wymiana zdań, to musiałyby być to zdania krótkie, wypowiadane z wysiłkiem (por. V. Messori). Po śmierci ciało Demasa nie zostało odnalezione, ciało Gestasa przybrało kształt potwora (JózAr 4,1). Pośmiertne losy dobrego łotra opisuje Ewangelia Nikodema (EwNik 26): [Jezus] dał mi znak krzyża mówiąc: „Niosąc go idź do raju i nie odpędzi cię od wejścia anioł strażnik raju: pokaż mu tylko ten znak krzyża i powiedz mu: Jezus Chrystus, Syn Boga, który teraz jest ukrzyżowany, przekazuje mnie tobie”. Anioł oczywiście wpuścił Demasa do raju. Znamienne, że złoczyńca znalazł się tam przed Adamem i innymi świętymi/sprawiedliwymi uwolnionymi przez Chrystusa z piekła. Opowiadanie Józefa z Arymetei sugeruje nawet, że Demas stał się najbliższym towarzyszem Jezusa po zmartwychwstaniu. Razem z Jezusem zjawił się w więzieniu u Józefa, razem z Jezusem udał się do Galilei, nazywany jest „dziedzicem raju, który posiadł raj aż do nadejścia wielkiego dnia”. Dotychczasowy umiłowany uczeń – Jan, musi prosić, aby był godny ujrzenia dobrego łotra, który ukazuje się wzbudzając trwogę, bo wyglądał jak król mający wielką moc i odziany był w krzyż. Gloryfikacja dobrego łotra w apokryfach potwierdza rozprzestrzeniający się w średniowiecznej Europie kult Dyzmy, który stał się patronem więźniów, skazańców i nawracających się grzeszników. Budowano kościoły pod jego wezwaniem; starano się pozyskać relikwie jego krzyża, które znajdują się m.in. w Bolonii w kościele św. Witalisa i w bazylice św. Stefana, pod jego opiekę oddawały się zakony – np. marcedariusze. Do dziś powstają Towarzystwa/Stowarzyszenia Dobrego Łotra skupiające najczęściej byłych więźniów.
Longin
Grupę osób obecnych przy śmierci Jezusa uzupełnia żołnierz, który przebił bok Ukrzyżowanego. Teksty apokryficzne utożsamiają go zazwyczaj z setnikiem, który w kanonicznych ewangeliach synoptycznych wyznawał wiarę w sprawiedliwość i boskość Jezusa. W apokryfach nazywa się go zazwyczaj Longinem/Longinusem (zapewne jest to zlatynizowana forma greckiego określenia włóczni– lonche). Dziwi tylko jedna rzecz, a mianowicie ta, że wedle Ewangelii Nikodema Longin przebił bok Jezusa zanim ten zmarł (EwNik 10,1; por J, 19,34). Grot Longinusowej włóczni przechowywany jest w bazylice św. Piotra w Rzymie, a przed relikwiarzem stoi posąg setnika dłuta Berniniego. Wedle tradycji, poświadczonej przez Grzegorza z Nyssy (IV w.), po zmartwychwstaniu Jezusa Longinus głosząc ewangelię udał się do Kapadocji, skąd pochodził, i tam poniósł śmierć męczeńską.
Król ukrzyżowany
Początkowo w sztuce wczesnochrześcijańskiej unikano przedstawiania historycznej i naturalistycznej sceny ukrzyżowania. Do VII w. zamiast postaci Chrystusa na krzyżu malowano baranka, który nawiązywał z jednej strony do Ewangelii Jana i Apokalipsy z drugiej zaś do starotestamentowego proroctwa Izajasza bardzo często wspominanego przez apokryfy. W 692 r. na synodzie w Trullo Kościół zakazał przedstawiania Zbawiciela pod postacią jakiegokolwiek symbolu, także baranka. Rozpoczęła się era przedstawień bardziej realistycznych.
W apokryfach na pierwszy plan wybija się królewska godność Ukrzyżowanego, Chrystusa tytułuje się przede wszystkim Panem. Do tego tytułu nawiązują wschodnie przedstawienia ikonograficzne, w których unika się dosłownego doloryzmu, w przeciwieństwie do późniejszych naturalistycznych wyobrażeń zachodnich. Do ok. XI w. przedstawiano Chrystusa w długiej tunice zwanej colobium, niekiedy nawet ze złotymi pionowymi pasami (clavi), która symbolizowała władzę Chrystusa i Jego godność (S. Kobielus). Później, pod wpływem tradycji palestyńskiej, syryjskiej i kapadockiej, zaczęto ukazywać Jezusa nagiego, z biodrami przepasanymi przepaską zwaną perizonium, z zamkniętymi oczami, z pochyloną głową zwróconą w stronę Marii stojącej pod krzyżem i z ciałem przegiętym w bok. „Zmarły i uspokojony Chrystus nie stracił nic ze swej królewskiej szlachetności i zachowuje swój majestat, jak mówi święty Jan Chryzostom: Widzę Go ukrzyżowanego i nazywam Królem. (…) Zbawiciel na krzyżu nie jest zwyczajnie zmarłym Chrystusem, jest Kyriosem, Panem własnej śmierci i Panem swego życia.” (P. Evdokimov).
Malarska scena ukrzyżowania bywa mniej lub bardziej rozbudowana. Pod krzyżem po prawej stronie stoi Maria. Jest elementem statycznym kompozycji, zupełnie nie przypomina lamentującej matki z Żalów Marii. Po lewej stronie, nieco dalej, stoi Jan, który zdaje się kontemplować wydarzenie krzyża (K. Klauza). Obecność współukrzyżowanych z Jezusem łotrów w sztuce bizantyjskiej często symbolizuje tylko poprzeczka pod nogami Jezusa– subpedaneum, obecna jeszcze w zachodniej sztuce romańskiej. Subpedaneum przechyla się lekko w dół po stronie złego łotra i wznosi się ku górze po stronie Demasa. Pod krzyżem nierzadko umieszcza się też postaci setnika Longina (po stronie Jana) i niewiast (po stronie Marii), które wyobrażają ludzkość. Świat duchów, jak już wspomniano, reprezentują aniołowie, spięcie tych dwóch światów krzyżem wyraża przekonanie o dwóch naturach Chrystusa. Wedle apokryficznych Dziejów Andrzeja krzyż łączy też rzeczy, które są na ziemi i w piekle, z rzeczami niebieskimi. To dlatego na ikonach dół krzyża sięga ciemnej jaskini, w której dostrzec można czaszkę. Jaskinia symbolizuje oczywiście otchłań, grób, śmierć, czaszka zaś należy do praojca Adama. Według syryjskiej Jaskini Skarbów z II w. Adam został stworzony w centrum świata, a po wypędzeniu z raju (po długiej wędrówce) znalazł się na Golgocie i tam został pochowany. Centrum świata utożsamione zostało z Golgotą. Przekonany jest o tym Ambroży, który pisze, że krzyż był w środku, aby go wszyscy widzieli, lub, jak utrzymują Żydzi, stał on nad grobem Adama, i (częściowo) Hieronim, który wyjaśnia nazwę Golgota – miejsce czaszki tym, że tam złożono głowę Adama. Spływająca z krzyża krew Chrystusa – drugiego Adama miała zmyć grzech Adama pierwszego.
Ewangelie kanoniczne ledwie wspominają o zjawiskach towarzyszących śmierci Jezusa: zaćmieniu słońca, rozdarciu zasłony w świątyni, trzęsieniu ziemi, pękaniu skał i otwarciu się grobów, skąd wyszli wzbudzeni z martwych sprawiedliwi (Mt 27,45.51-53). Cykl Piłata przedstawia te okoliczności dużo bardziej obrazowo i dramatycznie. Słońce ulega zaćmieniu, ale blask tracą również gwiazdy i księżyc, który staje się jakby pokryty krwią. Nawiązuje to bezpośrednio do proroctwa Izajasza (Iz 24,23): Księżyc się zarumieni, słońce się zawstydzi, bo zakróluje Pan zastępów na górze Syjon i w Jerozolimie i zawiera najbardziej eksponowaną w apokryfach chrystologiczną ideę królewskiego wywyższenia Ukrzyżowanego. Motywy słońca i księżyca były niezwykle popularne w teologii wczesnochrześcijańskiej. Symbolizowały Boga (słońce) i człowieka (księżyc), stąd ich połączenie w chwili, gdy na krzyżu umiera Bóg-człowiek. Równocześnie z tymi zjawiskami w świątyni zapada się miejsce zwane Święte Świętych (lub nawet cała świątynia – tak JózAr 3,4) i wśród huku piorunów rozwiera się czeluść ziemi (RapP 7). Motyw zapadnięcia się progu w świątyni występuje też w Ewangelii Nazarejczyków z II w. Do kanonicznego przekazu o rozdarciu świątynnej zasłony nawiązują z kolei Zapytania Bartłomieja. Sprawcą tego rozdarcia jest anioł przewyższający wzrostem inne anioły, dzierżący w ręku ognisty miecz. Z opisu można wnioskować, że chodzi o archanioła Michała, który rzuciwszy miecz i rozciąwszy zasłonę świątyni, podzielił ją na dwie części na świadectwo synom Izraela, z powodu męki i krzyża (ZapB 1,27). Według Ewangelii Piotra znaki te pojawiały się trzyetapowo: jeszcze przed śmiercią Jezusa ciemności opanowały nie całą ziemię lecz tylko Judeę, w chwili śmierci rozdarła się zasłona w świątyni i działy się „wielkie cuda”, które sprawiły, że lud uwierzył w sprawiedliwość Jezusa (EwP 5,15.20; 8,28), a dopiero wtedy, gdy Jezus został zdjęty z krzyża, a Jego ciało położono na ziemi, ziemia zadrżała i zabłysło słońce (EwP 6,21).
Świadectwa apokryficzne wcale nie są zgodne co do tego, co stało się z ciałem Jezusa po śmierci. Apostoł Bartłomiej twierdzi, że gdy nastały ciemności, Jezus zniknął z krzyża, a w jakiś czas później znów się na nim pojawił (ZapB 1,7.21). Według Ewangelii Nikodema, która zgadza się tu z przekazami kanonicznymi, ciało Jezusa z krzyża zdjął Józef z Arymatei, owinął je w czyste prześcieradło i złożył do swego nowego grobu, w którym nikogo dotąd nie pochowano (EwNik 11,3), a następnie zamknął wejście do grobu kamieniem (EwNik 12,1). Za swój czyn został przez Żydów osadzony w areszcie, gdzie miał doczekać do końca sabatu, a następnie ponieść śmierć. W wielkanocny poranek, gdy było jeszcze ciemno, dokładnie o godzinie piątej, nawiedził Józefa zmartwychwstały Jezus wraz z dobrym łotrem; w ten sposób Józef został cudownie wyratowany z więzienia.
Aby zapobiec wykradzeniu ciała Jezusa przez uczniów, grób został opieczętowany jedną lub siedmioma pieczęciami (EwP 8,33) i postawiono przy nim straże. Paradoksalnie– takie zabezpieczenia przyczyniły się do rozpowszechnienia wieści o zmartwychwstaniu. Rozgłaszali ją bowiem pilnujący grobu strażnicy, którzy powiadomiwszy o tych wydarzeniach synagogę i Piłata i wziąwszy pieniądze za milczenie, nie mogli milczeć prawdy o tym, co się wydarzyło, i świadczyli, że On zmartwychwstał z grobu i że przyjęli pieniądze od Żydów (List Piłata do Klaudiusza 3,2).
Zmartwychwstanie
Żaden z tekstów apokryficznych nie opisuje tak szczegółowo okoliczności zmartwychwstania jak przytoczona wcześniej Ewangelia Piotra. Niemniej widać nawiązania zarówno do tej ewangelii jak i do ewangelii kanonicznych. I tak Ewangelia Nikodema powtarza niemal dosłownie relację Mateusza o aniele w białych szatach i z obliczem niczym błyskawica, który zstępuje z nieba wśród huku i trzęsienia ziemi i odwala kamień grobowy (EwNik 13,2-3 por. Mt 25, 2-4). Natomiast Raport Piłata wydaje się bliższy Ewangelii Piotra, kiedy opisuje pełen blasku tłum wyniosłych mężów odzianych w szaty i w chwałę, którzy wielkim głosem, podobnym do gromu, ogłaszają zmartwychwstanie i wzywają zmarłych do opuszczenia Hadesu (RapP 9). Pojawiają się też wzmianki o huku z nieba, niebie siedmiokroć jaśniejszym niż każdego dnia i słońcu, które oświetliło całe niebo. Zmartwychwstanie trwało całą noc. Rozstępująca się ziemia pochłonęła wielu nieprzyjaciół Jezusa, a żydowskie miejsca kultu stały się niewidzialne. Widziano za to tych, którzy zmartwychwstali wraz z Jezusem (RapP 10). Do tych właśnie opisów od ok. XII w. nawiązuje ikonografia zachodnia. Piero della Francesca na fresku w Borgo San Sepolcro przedstawia poważnego, majestatycznego Chrystusa wychodzącego z sarkofagu w pełnym świetle, co zdaje się nawiązywać do opisanego wyżej jasnego nieba i świecącego słońca. Obraz Matthiasa Grünewalda z prawego skrzydła ołtarza kościoła w Isenheim niemal dosłownie ilustruje Raport Piłata: świetlisty zmartwychwstały Chrystus unosi się nad grobem, przyćmiewając swym blaskiem słońce i porażając nim strażników strzegących grobu. U Pietera Lastmana Chrystus z rozpostartymi ramionami unosi się ku górze niczym świetlisty ptak. Na dole pozostaje anioł odsuwający wieko sarkofagu i śpiący strażnicy. Chrystusowi Carla Blocha towarzyszą dwaj aniołowie w pozie orantów. Można zauważyć bardzo ciekawą zależność „etapów” opuszczania grobu z czasem powstania wizerunku. Początkowo przedstawiano Chrystusa w trakcie wychodzenia z grobu, z jedną nogą jeszcze w sarkofagu, a drugą już na ziemi, później, zapewne ze względów estetycznych, poniechano tego typu kompozycji. Od czasów odrodzenia rozpowszechnił się wizerunek Zmartwychwstałego stojącego na sarkofagu, a następnie unoszącego się w powietrzu (K. Kibish-Ożarowska).
Zupełnie inaczej zapatrywano się na przedstawianie aktu zmartwychwstania na Wschodzie. Wychodzono z założenia, że skoro teksty ewangeliczne nie przekazują żadnych szczegółów, to należy „wiernie postępować za tym milczeniem w poszanowaniu tajemnicy” (P. Evdokimov). Dlatego jedynymi ikonograficznymi kompozycjami rezurekcyjnymi są Zstąpienie do otchłani i Kobiety z wonnościami u grobu Chrystusa. Interesuje nas zwłaszcza to pierwsze przedstawienie, które w sposób bezpośredni nawiązuje do apokryfów.
Zstąpienie do otchłani
Zstąpienie do otchłani stanowi motyw znany w literaturze klasycznej, jako że bohaterowie wielkich epopei greckich i łacińskich, jak Odyseusz i Eneasz zstępują do podziemi. Jest to też częsty motyw literatury patrystycznej. Apokryficzne wyobrażenia Chrystusa schodzącego do piekieł są przykładami swoistej egzegezy kanonicznego tekstu z 1 Listu Piotra (3,20): W nim przyszedł głosić [zbawienie] nawet duchom zamkniętym w więzieniu i z Listu do Efezjan (4,8-9), gdzie mówi się o „zstąpieniu do niższych części ziemi” (por. M. Starowieyski). W ewangeliach kanonicznych motyw ten jest ledwie zarysowany w tekście Mateusza o otwarciu grobów i wyjściu z nich wielu umarłych (Mt 27,51-53). Równie wstrzemięźliwa w słowach jest Ewangelia Piotra, która przytacza lakoniczny dialog: I usłyszeli głos z nieba mówiący: „Czy zwiastowałeś tym, którzy śpią?” I dała się słyszeć odpowiedź z krzyża: „Tak”. (EwP 10,41-42). O detale zadbali za to autorzy innych apokryfów. Raport Piłata relacjonuje, że czeluść ziemi była jakby bez dna, ogromna, zdawało się więc, że same fundamenty ziemi mieszały się z wołającymi w niebiosach i chodzącymi w swym ciele pośrodku tych, którzy powstali z martwych. Nie wszystkie jednak „tajemnice boskiego majestatu, które [Jezus] sprawił w podziemiach” mogą zostać zdradzone, jak zastrzega końcowa część Ewangelii Nikodema – Zstąpienie do otchłani.
Według Zapytań Bartłomieja zstąpienie do otchłani miało miejsce wtedy, gdy Jezus zniknął z krzyża: Gdy zniknąłem z krzyża, udałem się do otchłani, aby wyprowadzić stamtąd Adama i patriarchów (…), i wszystkich. (…) Wtedy potrzaskane zostały bramy spiżowe i żelazne zawory (…). I wyprowadziłem wszystkich patriarchów i znów powróciłem na krzyż (ZapB 1,9.20). Przekonania o tak bardzo fizycznym zejściu Jezusa do Hadesu nie podzielają inne apokryfy, które, choć opisują tę wizytę w kategoriach fizycznych, to jednak nie wypowiadają się na temat „zniknięcia” ciała Chrystusa z grobu przed zmartwychwstaniem. Przybycie Jezusa do otchłani poprzedza zwykle scena pełnego nadziei i wiary oczekiwania sprawiedliwych, którzy zmarli zanim dokonało się zbawienie. Apokryfy wymieniają wśród nich postaci patriarchów, proroków, Jana Chrzciciela i dobrego łotra. Drugim motywem wprowadzającym jest gwałtowny dialog Szatana i/lub Śmierci z Piekłem. Obie sceny mają kluczowe znaczenie apologetyczne i chrystologiczne. Pierwsza wyraża przekonanie, że Chrystus jest spełnieniem proroctw starotestamentowych, oczekiwanym zbawicielem. Druga ma przekonać odbiorcę, że Chrystus jest Bogiem i człowiekiem. Zarówno w Ewangelii Nikodema jak i w Zapytaniach Bartłomieja wyrazicielem ortodoksyjnych poglądów o bogoczłowieczeństwie Chrystusa – „Boga mocnego, mającego siłę i potężnego w człowieczeństwie, zbawcy rodzaju ludzkiego”, który mocą swej boskości wyprowadzi [umarłych] do życia na wieczność, jest Piekło. Natomiast Śmierć i Szatan (w Zapytaniach Bartłomieja nazywany Beliarem lub Belzebubem) starają się zdyskredytować tę wiarę, głosząc heretycki pogląd o podłożu gnostyckim, że Jezus tylko chlubi się, że jest Synem Bożym, a przecież jest tylko człowiekiem lękającym się śmierci. Co najwyżej może być podobny do Boga.
Motyw zstąpienia do otchłani i zwycięstwa nad Szatanem po raz kolejny podkreśla królewską godność Chrystusa, który przybył do Hadesu jako Król Chwały przywoływany w biblijnych proroctwach i psalmach: Nadszedł Król Chwały w kształcie człowieka, Pan Majestatu, rozjaśnił wieczne ciemności i rozbił nierozwiązane kajdany. Zwycięstwo Chrystusa zostaje przypieczętowane zdeptaniem Śmierci, pochwyceniem Szatana, „zadaniem mu stu ciosów, związaniem łańcuchami nierozerwalnymi” (ZapB 1,20).
Teraz może nastąpić exodus z otchłani. Sprawiedliwi gromadzą się przy Chrystusie i jednogłośnie wyznają wiarę w zbawczą moc śmierci krzyżowej: Odkupiłeś żywych przez krzyż swój i przez śmierć na krzyżu do nas zstąpiłeś, aby przez twój majestat wyrwać nas z Piekła i Śmierci. Jezus uczynił nad nimi znak krzyża i trzymając Adama za prawą rękę wyszedł z Piekieł, a wszyscy święci szli za Panem. Można się zastanawiać, jakie znaczenie ma tu gest czynienia znaku krzyża, znany już od II w. Według Hipolita (Tradycja Apostolska II/III w.) znak ten uważano za obronę przed szatanem. Tutaj jednak gest ten nawiązuje raczej do stosowanego od III w. zwyczaju naznaczania w ten sposób nowych katechumenów, przygotowujących się do chrztu (S. Koperek). Trzeba pamiętać, że wyprowadzani przez Jezusa z otchłani nie mieli wcześniej możliwości przyjęcia tego sakramentu koniecznego do zbawienia. Jednak, jak przekonuje Ewangelia Nikodema (EwNik 27,1), po zmartwychwstaniu „zostali ochrzczeni w wodach świętej rzeki Jordanu i każdy z nich przyjął białe szaty”, takie same, jakie otrzymywali katechumeni przy chrzcie. Chrzest i zstąpienie do otchłani są nierozerwalnie ze sobą związane. Wejście do wody, a następnie wyjście z wody symbolizuje zstąpienie do piekieł i wyjście z tego miejsca – pisze Jan Chryzostom, a P. Evdokimow komentuje: Przyjąć chrzest nie znaczy tylko umrzeć i zmartwychwstać z Chrystusem, lecz także zstąpić do piekieł i wyjść w ślad za Chrystusem.
Jak wspomniano, Zstąpienie do otchłani jest jedną z dwu tzw. ikon święta Paschy. W kompozycji scen można zauważyć dwie tendencje. Pierwsza łączy wyprowadzenie umarłych z podziemi z walką Chrystusa z Szatanem, tak jak to przedstawia dwunastowieczny fresk z kościoła Tavant lub obraz Hansa Friesa z 1507 r., gdzie Jezus przebija wroga krzyżem lub drzewcem chorągwi/labarum niczym włócznią. Druga tendencja to połączenie wyprowadzenia z otchłani z triumfem Chrystusa nad pokonanym już Szatanem, jak na jedenastowiecznej mozaice bizantyjskiej z Nea Moni na wyspie Chios. Triumfujący Chrystus depcze wyważone, połamane bramy piekieł, które układają się w kształt krzyża. Czasem w czeluści piekielnej dostrzec można skutego, zdeptanego szatana. Po jednej stronie klęczy Adam, za nim stoją Ewa i prorocy, po drugiej widać Dawida i Salomona (K. Kibish-Ożarowska). Niekiedy, jak na ikonie mistrza Dionizego z ok. 1502-1503 r., Jezus jedną rękę podaje Adamowi, drugą zaś Ewie, o której apokryfy milczą. Znajdujący na drugim planie Dawid, Salomon, Jan Chrzciciel, Mojżesz symbolizują całą ludzkość. Co ciekawe, w przedstawieniach bizantyjskich pierwsi rodzice są zawsze ubrani, w przedstawieniach zachodnich– nadzy. W sztuce wschodniej Chrystus zawsze stanowi centrum kompozycji, Jego szaty są białe lub złotożółte, co ma symbolizować Jego chwałę i uwielbienie oraz królewski majestat i nawiązywać do biblijnych cytatów nazywających Go światłem rozbłyskującym wśród ciemności (Iz 8,23-9,1n), przynoszącym oświecenie i zbawienie (Łk 1,77-79). W sztuce zachodniej nie jest to przestrzegane, a Chrystus bywa nawet prawie nagi, odziany jedynie w jakiś rodzaj perizonium. Na ikonach jasną postać Zstępującego otacza mandorla (rodzaj aureoli, nimbu) usiana gwiazdami, symbolizująca panowanie nad całym wszechświatem, do którego należy również świat podziemi (W. Bösen). Sztuka wschodnia ukazuje więc triumfującego nad śmiercią i Szatanem Chrystusa, który nie wychodzi z grobu, lecz– zgodnie z greckim tekstem – spośród umarłych ( ek nekron).
Wyprowadzeni z otchłani zostają przekazani pod opiekę Archanioła Michała, który wiedzie ich do łaski chwalebnej raju. Bardzo enigmatyczne, nawiązujące do tradycji apokaliptycznej, są losy postaci, które wedle przekazów biblijnych nie umarły, lecz zostały wzięte do nieba, a mianowicie Henocha i Eliasza. Oni sami twierdzą, że nie zaznali śmierci, lecz zostali zachowani na przyjście Antychrysta, aby walczyć z nim boskimi znakami i cudami, i przez niego maja zostać zabici w Jerozolimie, i po trzech dniach i po połowie dnia jako żywi mają zostać podniesieni na chmurach (EwNik 25). Jeszcze bardziej zdawkowe informacje dotyczą tych, którzy mieliby pozostać w piekle, a wedle Księgi Zmartwychwstania Jezusa Chrystusa przez Bartłomieja Apostoła są to Kain, Judasz i Herod (KsZmB 7).
„Między zstąpieniem do piekieł a ukazaniem się Chrystusa zmartwychwstałego pozostaje przestrzeń misterium otoczona milczeniem, całkowicie niedostępna dla ludzkiego wzroku. Bezpośrednio przechodzi się do drugiej ikony dyptyku Zmartwychwstania, ukazującej niewiasty niosące mirrę do grobu i trzymające naczynia z wonnościami” (P. Evdokimov). Zadziwiające, że opisywane tu apokryfy dostarczają niezwykle skąpych informacji o doświadczeniu kobiet w wielkanocny poranek. Zupełnie jakby zainteresowanie tematem zmartwychwstania wyczerpane zostało wraz z przytoczeniem relacji bezpośrednich świadków – strażników, a uwagę odbiorcy usiłowano skierować od razu na powielkanocne akty teofanii. Na ogół odkrycie pustego grobu nie odbiega od opisów kanonicznych. Ewangelia Nikodema powtarza słowa Mateusza i Marka (EwNik 13,1), Ewangelia Piotra mówi o wielkim strachu kobiet, które bały się nie tylko młodzieńca siedzącego pośrodku grobu, pięknego, przyodzianego w jasną błyszczącą szatę, ale przede wszystkim bały się „Żydów płonących gniewem” (EwP 12,50.55.57). Negatywny sposób mówienia o Żydach znów prowadzi do jednego z głównych problemów poruszonych w apokryfach, a mianowicie kwestii odpowiedzialności za śmierć Jezusa.
Sprawiedliwość
Na początku wspomniane zostały oskarżenia „Pasji” Gibsona o antysemityzm. Większość tekstów apokryficznych popełnia ten grzech, choć jest to antyjudaizm wybiórczy, skierowany głównie przeciw żydowskim elitom religijnym. Konwencja apokryfu domaga się uproszczeń i czarno-białego przedstawiania świata z niewinną ofiarą i okrutnymi oprawcami. Ma to wywołać u odbiorcy chęć pomszczenia ofiary i wymierzenia sprawiedliwości. Apokryfy oczywiście wychodzą naprzeciw oczekiwaniom odbiorców, opisując dalsze losy bohaterów w taki sposób, aby sprawiedliwości stało się zadość. Nie da się przy tym uniknąć tendencyjności w interpretowaniu historii. Wzorcowymi wręcz przykładami stronniczego komentarza do wydarzeń historycznych są List Tyberiusza do Piłata z V w. i średniowieczna Zemsta Zbawiciela. W obu tekstach wojna żydowska, zdobycie Jerozolimy i zburzenie świątyni ukazane są jako sprawiedliwa kara, którą muszą ponieść Żydzi za to, że wydali Jezusa na śmierć. Narzędziami sprawiedliwości Bożej są cesarz August, który po wysłuchaniu opowieści Marii Magdaleny o Chrystusie wydaje dekret, aby całe plemię Żydów zostało wydane na śmierć od miecza, Rahab i jego żołnierze, którzy wybili mieczem wszystkich mężów spośród Żydów, a ich nieczyste małżonki zostały zgwałcone przez pogan, i zrodziła się z nich, i powstała ohyda ich ojca, którym był szatan (ListTybP) oraz cudownie nawróceni na chrześcijaństwo Tytus i Wespazjan oblegający Jerozolimę, którzy część [mieszkańców Jerozolimy] ukamienowali, część powiesili nogami do góry, a głowami w dół i poprzebijali lancami, innych zaś posprzedawali, a innych podzielili między sobą. Sami „winni” również są świadomi swojej „winy” i nieuchronności kary, dlatego wydają się w ręce najeźdźców ze słowami: Sądźcie nas, gdyż powinniśmy umrzeć, ponieważ myśmy osądzili Chrystusa i został wydany bez winy (ZemZb 17).
Autorów apokryfów jednak bardziej niż odpowiedzialność zbiorowa interesuje odpowiedzialność osobista postaci bezpośrednio zaangażowanych w proces Jezusa. Z wyraźną satysfakcją opisywane są kary, jakie dosięgły wrogów Jezusa. Herod cierpi z powodu puchlizny i „z ust wychodzą mu robaki”, choruje też jego syn, a żona traci lewe oko (ListHerP). Kajfasz, Archelaus, Filip i Annasz zostają wtrąceni do więzienia, skazani na śmierć, a wyrok wykonywany jest wielokrotnie. List Tyberiusza do Piłata opisuje, że ciała Kajfasza, który umarł „gwałtownie i w straszny sposób”, nie chciała przyjąć ziemia, więc tłum dokonał jeszcze jednej egzekucji– ukamienowania ciała kapłana. Annasza owinięto w skórę wołową, a gdy ona schła na słońcu udusiła go tak, że wnętrzności wyszły mu ustami i tak gwałtownie oddał swe podłe życie. (…) Archelausa, syna najgorszego Heroda, i jego wspólnika Filipa wbito na pal. W Zemście Zbawiciela Annasz i Kajfasz zostają ukamienowani, a Archelaus popełnia samobójstwo przebijając się mieczem lub włócznią (ZemZb 12.29).
Piłat
O ile Kajfasz, Annasz, Archeleus i Filip pozostają jednoznacznie negatywnymi bohaterami apokryfów, o tyle ocena Piłata bywa bardzo różna. Tradycja zachodnia czyni Piłata odpowiedzialnym za śmierć Jezusa i za to spotyka go sprawiedliwa kara, tradycja wschodnia uwalnia go od winy i widzi w nim wręcz męczennika za prawdę.
List Piłata do Klaudiusza kończący Ewangelię Nikodema przypisywaną Piłatowi (EwNik 27,5) zdaje się sugerować, że prokurator wierzy w zbawczą misję Chrystusa i Jego zmartwychwstanie. Samokrytycznie przyznaje, że uwierzył w oskarżenia Żydów i wydał wyrok skazujący. Podobną wymowę ma Raport Piłata, w którym namiestnik pisze, że to Herod, Archelaus, Filip, Annasz, Kajfasz i cały lud wywarli na niego nacisk, aby skazał Jezusa na śmierć, choć on sam nie wierzył w Jego winę, a nawet– jak przekazuje Wydanie Piłata – był przekonany o Jego wyższości nad bogami Rzymu oraz o Jego niespotykanej pobożności i surowości (ListPTyb). Piłatem kierował przede wszystkim strach, choć np. w Liście Piłata do Tyberiusza on sam zapewnia, że wyrok został wydany wbrew jego woli.
W większości relacji Piłat żywo interesuje się losem Skazańca, słucha doniesień o cudownych okolicznościach towarzyszących Jego śmierci, o zmartwychwstaniu i wniebowstąpieniu. Wydarzenia te ujmuje też w raportach do cesarza (Klaudiusza lub Tyberiusza), choć niektóre apokryfy podają, że o wyroku na Jezusa cesarz dowiaduje się w inny sposób. Według Uzdrowienia Tyberiusza Piłat zostaje oskarżony, że w ogóle nie poinformował o tym cesarza (UzdrT 7), choć końcowy fragment apokryfu zawiera list Piłata do Klaudiusza, będący minimalnie zmienioną wersją Listu z Ewangelii Nikodema. W Zemście Zbawiciela historię Jezusa opowiada cesarzowi chrześcijanin Natan, który był świadkiem cudów, śmierci i zmartwychwstania. W Liście Tyberiusza do Piłata cesarz z oburzeniem pisze, że o „niegodziwym wyroku” dowiedział się od Marii Magdaleny; natomiast wedle Śmierci Piłata wieść ta dochodzi do Tyberiusza za pośrednictwem innej kobiety – Weroniki. Od tych relacji odbiega (częściowo) Męczeństwo Piłata, wedle którego prokurator padł ofiarą zemsty Heroda i Żydów, fałszywie go oskarżających (MęczP 8).
Wszystkie apokryfy stwierdzają zgodnie, że czyn Piłata, jakkolwiek byłby oceniany, stał się przyczyną uwięzienia namiestnika. Pewien problem pojawia się wraz z próbą ustalenia, gdzie Piłat został osadzony, w Damaszku (ZemZb), w Rzymie (ListTybP, WydP, ŚmP, MęczP) czy może w Amerii (UzdrT). Okoliczności śmierci zdradzają nastawienie autorów do osoby Piłata. Wyraźnie negatywne stanowisko zajmuje autor Śmierci Piłata, określając samobójstwo prokuratora jako śmierć najpodlejszą. Po śmierci zwłoki Piłata obciążone kamieniem wrzucono do Tybru, a następnie wyłowiono i ponownie wrzucono do innej rzeki – Vienne, aby w końcu pogrzebać je w okolicach Lozanny. Za każdym razem przy ciele zjawiały się „duchy nieczyste i plugawe”, które sprowadzały „błyskawice i burze, grzmoty i grad potwornie szalejące w powietrzu”. O samobójstwie Piłata, który „z powodu udręki przeszył się mieczem”, zaświadcza też Uzdrowienie Tyberiusza. Piłata spotkała więc zasłużona kara, a sprawiedliwości stało się zadość.
Inaczej interpretuje się postać Piłata na Wschodzie. Już Tertulian (Apologetyk 21,24) twierdzi, że Piłat stał się chrześcijaninem, bliskie tej opinii jest też Męczeństwo Piłata, ukazujące prokuratora Judei często modlącego się u grobu Jezusa i wyznającego, że wierzy w zmartwychwstanie (MęczP 10). List Piłata do Heroda wyrok na Jezusa uznaje za felix culpa, szczęśliwą winę, która jest w istocie zasługą, bo doprowadziła do wypełnienia zbawczego planu Boga (por. M. Starowieyski). Pokutującemu Piłatowi objawia się sam Chrystus i obwieszcza: Będą cię błogosławić wszystkie pokolenia i ludy, bo za twoich czasów Syn człowieczy umarł i zmartwychwstał, i wstąpił do niebios, i zasiadł na wysokościach (…). Najwięcej cech hagiograficznych nosi Męczeństwo Piłata, które jako homilie biskupa Cyriaka rozpowszechnione było m.in. wśród koptów. Piłat, jak wspomniano, stał się ofiarą fałszywych oskarżeń Żydów. Jego aresztowanie i proces nawiązują do męki Chrystusa, który zresztą przepowiada mu śmierć męczeńską. Wkrótce zapowiedź się spełnia, nawet dwukrotnie. Piłat zostaje ukrzyżowany na krzyżu Chrystusa. Pierwsze ukrzyżowanie nie kończy się śmiercią, prokurator jest nawet zwolniony z więzienia. Drugi proces ma miejsce po cudownym zmartwychwstaniu cesarskiego syna. Cesarz nie może darować Piłatowi, że nie poinformował go o działalności Jezusa, Jego znakach i cudach, skazuje więc namiestnika na ukrzyżowanie, a następnie dekapitację. Wyrok zostaje wykonany, a ciało Piłata przewiezione do Jerozolimy i pogrzebane wraz z ciałem zmarłej w tym samym dniu żony Piłata w pobliżu grobu Chrystusa.
Podobne motywy i usprawiedliwienie Piłata można znaleźć w Wydaniu Piłata. Skazany na ścięcie prokurator modli się przed egzekucją i z nieba słyszy zapewnienie, że będzie błogosławiony przez „wszystkie pokolenia i narody pogan”, a w czasach paruzji pojawi się jako świadek Chrystusa. Po wykonaniu wyroku anioł zabiera głowę Piłata, a Prokla, widząc to została przepełniona radością i natychmiast oddała ducha i pogrzebano ją wraz z mężem.
Weronika
Na tym właściwie można by zakończyć przegląd pasyjnych i rezurekcyjnych wątków w apokryfach, jednak warto przybliżyć jeszcze jeden z tzw. wątków anegdotycznych. Chodzi o wspomniany na początku, obecny w niemal każdym tekście wątek Weroniki i/lub cudownego wizerunku Chrystusa, który z czasem zyskał taką popularność, że wprowadzono go również do katolickiego nabożeństwa Drogi Krzyżowej. Przekazy apokryficzne różnią się jednak od dzisiejszej tradycji katolickiej, opartej na średniowiecznej legendzie.
Weronika po raz pierwszy przywoływana jest w Ewangelii Nikodema przy okazji procesu Jezusa, aby zaświadczyć o swoim cudownym uzdrowieniu z krwotoku. Zapewne niedługo po uzdrowieniu stała się posiadaczką cudownego wizerunku: Gdy Pan mój nauczając wędrował, a mnie trudno było znieść jego oddalenie, chciałam, by mi namalowano Jego podobiznę, abym, gdy będę pozbawiona Jego obecności, cieszyła się przynajmniej podobizną Jego postaci. Gdy przyniosłam malarzowi płótno, aby na nim Go odmalował, spotkałam Pana, który zapytał mnie, dokąd idę. Gdy wyznałam przyczynę, wziął ode mnie materiał i oddał mi go z odbitym na nim obrazem Jego świętej twarzy (ŚmP). Wizerunek Chrystusa miał moc uzdrawiającą, wystarczyło pobożnie nań spojrzeć, aby odzyskać zdrowie. W ten sposób uzdrowiony został cesarz Tyberiusz. Źródła apokryficzne nie są zgodne co do tego, w jaki sposób święte oblicze dotarło do Tyberiusza. Śmierć Piłata podaje, że Weronika wraz z urzędnikiem cesarskim Woluzjanusem/Welozjanusem sama przywiozła acheiropit do Rzymu. Zemsta Zbawiciela wzmiankuje, że Weronika nie chciała się przyznać do posiadania wizerunku i Welozjanus torturami wymusił od niej zeznanie, że „ma go owinięty czystym całunem i oddaje mu cześć każdego dnia” (ZemZb 24), a Uzdrowienie Tyberiusza dodaje, że zawsze kładzie go pod swoją głową (UzdrT 10). Gdy Welozjanus zobaczył obraz, nabrał dla niego czci, a owijając go złotym całunem i pieczętując swoim pierścieniem przyrzekł, że nikt nie ujrzy tego wizerunku, zanim nie zostanie on pokazany cesarzowi. Weronika nie chciała rozstawać się z tak cenną relikwią, gotowa udać się wszędzie tam, dokąd obraz zostanie zabrany. Cesarski sługa wziął więc kobietę na statek i udał się do Rzymu. Podróż trwała dziewięć miesięcy (UzdrT) lub nawet rok (ZemZb), poczym Welozjanus z cudownym wizerunkiem stanął przed obliczem cesarza. Cesarz spojrzał pobożnie na obraz, oddał mu cześć i został uzdrowiony z trądu, ze zgnilizny swojej rany, którą cierpiał w swoich wnętrznościach. Polecił zaraz wynagrodzić Weronikę, natomiast cudowny wizerunek kazał umieścić w ramach ze złota i szlachetnych kamieni.
Niewątpliwie w historii Weroniki i wizerunku Chrystusa odnaleźć można echa starszej legendy o mandylionie, który sam Chrystus posłał chorującemu na trąd królowi Abgarowi do Edessy. Wizerunek na płótnie powstał w sposób nadnaturalny: Jezus miał otrzeć swoją twarz i zostawić na materiale swoje odbicie. Gdy tylko król Abgar spojrzał na mandylion, odzyskał zdrowie. W połowie XII wieku pojawiła się kolejna, najbardziej popularna wersja legendy o Weronice, która otarła twarz Jezusa w czasie drogi krzyżowej i za ten miłosierny uczynek została wynagrodzona cudownie odbitym na płótnie wizerunkiem Zbawiciela. Tradycja z tą właśnie ostatnią legendą wiąże przechowywane w bazylice św. Piotra w Rzymie tzw. sudarium (por. A. Napiórkowski), wystawiane raz w roku w Wielkim Tygodniu.
***
Nawet przy tak pobieżnym przeglądzie apokryfów, trudno nie zauważyć, że ewangelie kanoniczne wypadają przy nich dość blado, zwłaszcza jeśli chodzi o stronę opisową tekstu. Przez setki lat niewiele się zmieniło w ludzkiej mentalności. Zawsze potrzebowano przemawiającego do wyobraźni i emocji obrazu, zaspokojenia ciekawości, jasnego wyłożenia ideologii, wskazania, kto i/lub co jest dobre, a kto i/lub co złe. Można dziś kiwać głową nad naiwnością niektórych apokryficznych ujęć, ale nie należy ich lekceważyć, bo przecież w istotny sposób wpłynęły na kształtowanie się religijnych wyobrażeń i światopoglądów i na stałe weszły do zbioru toposów naszego kręgu kulturowego. Z drugiej strony nie należy ich też przeceniać, dla chrześcijan bowiem najistotniejsze znaczenie ma sam fakt „Miłości ukrzyżowanej” i pustego grobu.