O malarstwie chińskim

Poniższa opowieść przeznaczona jest dla tych, którzy czują potrzebę poznania niezwykłej krainy, jaką jest malarstwo chińskie. Chciałabym, aby to była jedna z wielu „pinezkowych” wypraw w świat sztuki Dalekiego Wschodu. Mam nadzieję, że uda mi się przekonać potencjalnego czytelnika, iż świat ten warto odkrywać, bo zbudowany jest z niezmierzonego bogactwa obiektów, których piękno nie zawsze jednak idzie w parze z zrozumieniem.

Zanim jednak przejdziemy do dzieł sztuki, postarajmy się zastanowić nad tym, czym  dla nas, widzów z Zachodu, jest malarstwo chińskie? Z pewnością wycinkiem całej chińskiej kultury, zagadnieniem z pogranicza poezji i filozofii, rodzajem specyficznego kodu, metajęzykiem, którym posługują się mieszkańcy Chin.
Ale to nie wszystko, bowiem malarstwo chińskie jest nie tylko sposobem komunikacji, ale w bardzo dużym stopniu próbą uzewnętrznienia artystycznej duszy, a ponadto metodą pracy nad samym sobą, nad własną cierpliwością. Malowanie w tradycji chińskiej jest celem samym w sobie.

Z europejskiego punktu widzenia główny akcent w odczytywaniu obrazów kładzie się na przedstawienie rozwoju historycznego, jednak dla widza europejskiego znajomość przemian historycznych w sztuce chińskiej jest tak znikoma, że z trudem rozróżni on dzieła chińskie z innych stuleci, nie mówiąc już o obrazach wykonanych w tym samym wieku, ale np. w innym stylu. W malarstwie chińskim ani estetyka, ani technika nie zmieniły się w tym stopniu, co w Europie, jest to wynik utrzymujących się od lat konwencji, zasad i tradycji, które znacznie lepiej charakteryzują owe malarstwo, niż rozwój historyczny. Chińska sztuka przyjęła europejski sposób malowania zarówno pod względem techniki, jak i spojrzenia na dzieło dopiero w latach dwudziestych XX-go wieku, nie pozostawiając tym samym tradycyjnego malarstwa, co najdobitniej świadczy o ogromnym przywiązaniu do tradycji. A jest to tradycja, która liczy ponad 2000 lat.

Chcąc odnaleźć najstarsze przykłady malarstwa chińskiego, musielibyśmy cofnąć się do epoki neolitu (ok. 5000 – 2000 p.n.e ), skąd pochodzą wyroby ceramiczne dekorowane bogatym repertuarem wzorów geometrycznych. Wzory te rozwijano w kolejnych epokach (Shang ok. 1600 – ok. 1100 p.n.e.; Zhou ok. 1100 – 256 p.n.e.), zdobiąc nimi zarówno brązowe naczynia rytualne, jak i przedmioty użytkowe, typu: wachlarze, ekrany, skrzynie, kufry, trumny etc. Trudno jednoznacznie powiedzieć, kiedy zaczęło rozwijać się malarstwo o wyższych walorach artystycznych, jakkolwiek już w III w. p.n.e. (późny okres Zhou) powstały wysokiej jakości obrazy na jedwabiu, ukazujące postaci ludzkie. Jak dotąd są to najstarsze znane nam chińskie obrazy na jedwabiu – staje się to mocnym argumentem, by powiedzieć, iż malarstwo figuralne było pierwszym w pełni rozwiniętym gatunkiem w historii malarstwa chińskiego. Wspomniane wyżej przedstawienia wykonano na jedwabnych chorągwiach schowanych niegdyś w dwóch starożytnych grobowcach. Szczególna wartość tych obiektów zasadza się nie tylko na znaczeniu historycznym, ale w dużej mierze na ich walorach artystycznych, wykraczających daleko poza typowe schematy dekoracyjne.

Pierwszy przedstawia „Mężczyznę jadącego w Smoczej Łodzi”. Pochodzi on z grobowca w Zidanku, na południe od miejscowości Changsha w Prowincji Hunan  Drugi zaś, ukazujący „Jednonogiego Smoka, Feniksa i Kobietę” znaleziono w grobowcu w Zhangjiadashan również nieopodal Changsha.

Mężczyzna jadący w Smoczej Łodzi  Jednonogi Smaok, Feniks i Kobieta
„Mężczyzna jadący w Smoczej Łodzi” (37, 5 cm. x 28 cm.)
z Grobowca w Zidanku, Chansha, Prowincja Hunan, III w. p. n. e., Muzeum Prowincjonalne Hunan;
oraz „Jednonogi Smok, Feniks i Kobieta”
z Grobowca w  Zhangjiadashan, Chansha, Prowincja Hunan, III w. p. n. e.
Muzeum Prowincjonalne Hunan.
   Spoglądając na mężczyznę z pierwszego obrazu, ma się wrażenie, iż prowadzi on „smoczą” łódź poprzez morza wprost do nieba. Jego niesamowity powóz w postaci jednonogiego smoka jest symbolem mądrości, podobnie jak towarzyszący mu z tyłu żuraw. Z kolei płynący na przedzie karp może być zarówno symbolem płodności twórczej, duchowej, jak i nieśmiertelności. Prawdopodobnie człowiek namalowany w tym przedstawieniu jest portretem zmarłego – przypuszczenie wynika stąd, że zazwyczaj w grobowcach chińskich umieszczano takie wizerunki. Pojawiały się one najczęściej na ścianach w formie fresków lub płytkich reliefów.
W tym wypadku mamy do czynienia z jedwabiem. Postać mężczyzny, którą przedstawiono na kawałku materiału, nie jest portretem rozumianym w sensie wiernego wizerunku osoby zmarłej. Dla ówczesnych Chińczyków pomysł dokładnego malowania cech fizjonomicznych był mało istotny. Tym, co liczyło się najbardziej w sztuce malarskiego portretu, była siła wyrazu, czasem gest, czy rekwizyt, które w tradycji chińskiej miały mówić znacznie więcej o człowieku aniżeli jego zewnętrzne podobieństwo. W tym wypadku rekwizytem, który mógłby wskazywać na to, iż mamy do czynienia z namalowanym wizerunkiem zmarłego, jest szpada przytroczona do pasa mężczyzny. Porównywalną bowiem szpadę odnaleziono podczas wykopalisk archeologicznych obok zwłok zmarłego.

Być może na tego rodzaju przedstawienia postaci unoszących się w nieznanych przestworzach miały wpływ fantastyczne, pełne ekspresji i nieziemskich wizji poematy skompilowane w jedną całość przez Liu Xianga (75 – 5 r. n.e.) jako Zbiór Pieśni z Chu (Chuci), z poprzedzającym je komentarzem Wang Yi (zm. 158 r. n.e.). Zawierały one kilkadziesiąt utworów zgrupowanych w 17 rozdziałach. Najstarsze z nich pochodzą z IV w. p.n e. z Państwa Chu na Południu Chin, a autorem większości wierszy był Qu Yuan (332 – 296 p.n.e.).

Te dwa przykłady malarstwa, gdzie głównym tematem jest nie tyle postać ludzka, co jej podróż w zaświaty, mogą mieć swe korzenie zarówno w starożytnej poezji, jak i naukach konfucjańskich głoszących, iż dostęp do królestwa zmarłych daje jedynie moralna i pełna cnoty postawa za życia. Jakkolwiek nie mamy tu do czynienia z żadnym opisem cnotliwego życia, to jednak pewne dostojeństwo oraz pewność siebie emanujące z powożących niebiańskie zaprzęgi postaci, zdają się mówić o zacnej ich przeszłości, dającej przepustkę do świata nieśmiertelnych.

Ten sam temat – „przeprawy do zaświatów” – odnajdziemy na innym malowidle, będącym zarazem chorągwią złożoną do grobu. Chodzi tu o obiekt pochodzący z grobowca nr 1 w Mawangdui (okolice Changsha), datowany na około 168 r. p.n.e.

sztadar pogrzebowy 
Sztandar pogrzebowy z grobowca w nr 1 w Mawangdui, (okolice Changsha),
 datowany na około 168 r. p. n. e. Wys. 205 cm., szer. Horyzontalnej części: 92 cm.
   Przyjmuje się, iż sportretowana na jedwabnym sztandarze w kształcie litery T postać sędziwej kobiety wspartej o laskę jest wizerunkiem złożonej w tym samym grobie Pani Dai. Jakkolwiek na malowidle brakuje inskrypcji opisującej przedstawienie, to jest wielce prawdopodobnym, iż owa dama, stojąca pośrodku podestu podtrzymywanego przez dzikie zwierzęta, to Pani Dai (sztandary z wizerunkami zmarłych były najprawdopodobniej eksponowane podczas ceremonii pogrzebowej, a następnie składane do grobu). Jej sylwetka ewidentnie wyróżnia się z pozostałych pięciu postaci (przypuszczalnie trzech kobiet i dwóch mężczyzn), adorujących ją na „ołtarzowym” podeście. Postać kobiety dominuje nad resztą wzrostem, specyficzną fryzurą zarezerwowaną dla określonej warstwy społecznej, jak również bogactwem stroju (którego wzór notabene przypomina tkaniny złożone do grobu zmarłej) oraz laską, mówiącą o wieku portretowanej. Według Wang Zhi, czyli Praw Królewskich ustanowionych pod koniec Dynastii Zhou, przywilej noszenia laski we własnym domu mieli ludzie, którzy skończyli pięćdziesiąty rok życia, ci  którzy przeszli przez próg sześćdziesiątki mogli nosić ją we własnej wiosce, ci którzy mieli lat siedemdziesiąt w stolicy; dopiero po ukończeniu osiemdziesiątego roku życia można było pokazać się z laską na dworze. Pani Dai, którą pochowano w grobowcu Mawangdui, według ekspertyz medycznych, w trakcie zgonu miała mieć około lat pięćdziesięciu.

Dowodem przemawiającym za tym, iż mamy do czynienia z portretem kobiety wywodzącej się z wyższych warstw społecznych jest również fakt uchwycenia specyficznych gestów wyrażonych przez osoby jej towarzyszące. Trzy figury kobiet, namalowane po prawej stronie środkowej kompozycji, powtarzają profilowe ujęcie portretowanej. Kobiety mają na znak szacunku dłonie schowane w rękawach sukni. Z kolei dwóch mężczyzn ujęto w pokłonie oraz geście podawania portretowanej ofiarnego pożywienia. Towarzyszące przedstawionej kobiecie postaci mogły być zarówno „portretami” służących, jak również  młodszych członków rodziny. Ów gest szacunku (objawiony poprzez ukrycie dłoni w rękawach) należałoby raczej przypisać rytualnej ceremonii, wykonują go bowiem także dwaj strażnicy przedstawieni w górnej części, na poziomym pasku chorągwi. Obie te postaci strzegące bram do niebios (zasygnalizowanych m. in. symbolami słońca, księżyca, gwiazd, wielkim drzewem mitycznej wyspy, niebiańskimi istotami etc.) pod względem duchowym stoją znacznie wyżej niż Pani Dai, a jednak i one wykazują wobec niej szacunek, czekając aż ta przekroczy próg zaświatów. Jest wielce prawdopodobnym, że przedstawiona w pionowym pasie chorągwi scena pokazuje duszę zmarłej kobiety, oczekującą na wkroczenie do Nowego Świata. Jej postać oddziela od bram niebios jedynie baldachim, jakkolwiek to „jedynie” może oznaczać również „aż”.

Opisane powyżej przykłady są zaledwie wstępem do poznania malarstwa chińskiego. Tym niemniej, ich niezwykłość charakteryzująca się oszczędnością środków artystycznych, a zarazem finezją i wyrafinowaniem, jak również poetycką atmosferą i głębią myśli, dają już przybliżony obraz tego, czym może być całe chińskie malarstwo. Na razie poznaliśmy opowieści o chińskich wierzeniach w pośmiertne życie człowieka. Wkrótce postaram się przybliżyć inne relacje między Niebem, Ziemią i Człowiekiem, które nieustannie, od stuleci, były tematem przewodnim malarstwa chińskiego.

Odcinek następny:
Przestrogi dla Dam Dworu

Zobacz też:
Siła jadeitu, potęga brązu
Xi’an – w poszukiwaniu miejsc z baśni
Pan Yu-liang – miłość ponad wszystko