O malarstwie chińskim

Urodziła się w 1895 roku w Yangzhou w Prowincji Jaingsu jako Chen Xiu-qing. Bardzo wcześnie straciła rodziców i nie mając żadnej opieki z strony rodziny trafiła do domu publicznego, skąd wyciągnął ją w 1913 Pan Tsan-hua – inspektor urzędu celnego w Wuhu. Uczynił on z młodziutkiej dziewczyny swą konkubinę, a następnie żonę. Od tamtej pory Xiu–qing nosiła nazwisko Pan.
Związek ten opierał się przede wszystkim na wzajemnym szacunku. Pan Tsan-hua, który nauczył Pan Yu-liang (takie imię przybrała) czytać i pisać zauważył, że jego młoda żona wykazuje zdolności malarskie1, pomógł jej więc opłacić studia w Akademii Sztuk Pięknych w Szanghaju oraz lekcje francuskiego.

W trakcie studiów w Szanghaju, w 1921 roku, Pan Yu-liang (wraz z trzynastoma innymi studentkami) otrzymała stypendium rządowe na wyjazd do Francji. Sam fakt, że zamężna kobieta udała się samodzielnie za granicę by dalej się kształcić i robić karierę, był dla wielu ludzi w Chinach dowodem zmian, które zaczęły wkraczać w skostniałą tradycję dalekowschodniej kultury. Yu-liang stała się symbolem niezależności i emancypacji, chociaż nie doszłoby do tego, gdyby nie pomoc Pan Tsan–hua, starającego się zapewnić młodej kobiecie możliwość rozwoju.


We Francji artystka wstąpiła do École Nationale des Beaux-arts de Lyon, a w 1922 r. przyjęto ją do École Nationale des Beaux-arts de Paris. Szkołę tę ukończyła z najwyższą notą, otrzymując w nagrodę stypendium na wyjazd do Rzymu w ramach Grand Prix de Rome. Zarówno w Francji, jak i we Włoszech Pan Yu-liang była pierwszą kobietą – studentką pochodzenia chińskiego.
Nie poprzestała na malarstwie, w Włoszech zaczęła uczyć się również rzeźby. W 1928 r. otrzymała propozycję ze Szkoły Sztuk Pięknych w Szanghaju, by zostać tam wykładowcą technik malarstwa zachodniego. Powróciła do kraju, ale nie na długo. Do Paryża wyjechała ponownie w 1937 r. po serii oszczerczych i złośliwych uwag na temat jej przeszłości. We Francji pozostała już do śmierci, tj. do 1977 roku. I mimo że wielokrotnie chciała powrócić do domu, przeciwności losu spowodowały, że nigdy jej się to nie udało.

Artystka skorzystała z nowych technik i pomysłów, jakie przyniósł z sobą abstrakcjonizm, kubizm, czy dadaizm; jednakże dzięki głębokiej miłości do sztuki chińskiej stworzyła dzieła niepowtarzalne i nie dające się ująć w jakiś jeden konkretny styl. Pozostała wielką indywidualnością, zarówno ze względu na swój silny charakter, jak i na „obcość”. Po pierwsze, była Chinką, po drugie – kobietą. Paryż akceptował ją, ale nie na tyle, by uczynić z niej paryżankę. Francuskie salony szanowały ją, ale nigdy nie na tyle, by przyjąć ją jako „swoją”. Wydaje się, że Pan Yu-liang nie sprawiało to większego zawodu. Zdawała sobie sprawę ze swej inności, jak i swej wartości. Nie potrzebowała poklasku ani sztucznego uznania. Pracowała bardzo ciężko i sumiennie, kierując się własnym poczuciem estetyki.
W jej pracach wielokrotnie przewija się wątek miłości macierzyńskiej i miłości w ogóle. Sama nigdy nie została matką, ale musiała przeżywać chwile niewysłowionej tęsknoty za macierzyństwem, co szczególnie widać w obrazach takich jak „Figle” , „Matka i dziecko”, czy „Zabawa w chowanego”, będących niezwykle subtelnym świadectwem uczuć malarki.

Tworząc „Figle” i „Zabawę w chowanego” artystka użyła tuszu i farb wodnych. Nie starała się ani modelować mięśni swoich postaci, ani wprowadzać światłocienia. W pracach tych sięgnęła do korzeni malarstwa chińskiego, gdzie wszystkie elementy łączy precyzja pojedynczych pociągnięć pędzla i założenie, że malując mniej, można powiedzieć więcej.


Pan Yu-liang, Figle (kliknij, aby powiększyć)

W „Figlach” Pan Yu-liang przekroczyła granicę chińskiego tabu, ukazując nagie kobiece ciało. Z postaci nagiej kobiety przebija tyle swobody, że trudno o bardziej naturalny obraz matki przebywającej w gronie swoich dzieci. Modelka to kobieta dojrzała, pełna spokoju i ciepła. Siedzi ona bokiem do widza, najprawdopodobniej na jakimś kamieniu przykrytym kocykiem w różowe kwiaty i pochyla się lekko do przodu. Do jej pleców przytula się dziecko, które obejmuje ją z czułością i całuje w prawy policzek. Siłę tej pieszczoty widz może poczuć obserwując pozę (najprawdopodobniej chłopca), który całym swym ciałkiem przyciska się do mamy stojąc tylko na prawej nóżce, podczas gdy lewą figlarnie unosi do  góry. Drugie dziecko, dziewczynka, wspina się po kamykach i wyciąga prawą rękę do kobiety, jakby na znak, że i ona pragnie być przytulona. Pełen znaczenia jest gest, który wykonuje siedząca kobieta. Lewą ręką zgiętą w łokciu chwyta prawą dłoń chłopca przewieszoną przez jej prawe ramię, a prawą ręką, swobodnie opartą na kolanie, ujmuje piąstkę dziewczynki. W ten sposób artystka połączyła wszystkie postaci, z których bije uczucie wszechogarniającej miłości.


Pan Yu-liang, Zabawa w chowanego

Temat innego obrazu, „Zabawy w ciuciubabkę”, może być czystym wytworem wyobraźni lub bazować na wspomnieniu z czasów, kiedy artystka żyła w Chinach. Trzech chłopców bawi się na dworze w jedną z najstarszych i najbardziej popularnych zabaw dziecięcych – czyli ciuciubabkę. Pan Yu-liang pokazała dwóch chłopców krążących wokół swojego kolegi, który ma zasłonięte oczy. Obaj „widzący” pochylają się ku ziemi, starając się jak najciszej stąpać; zatykają sobie również na wszelki wypadek usta, żeby nic nie powiedzieć. Chłopiec stojący w środku zataczanego przez kolegów koła również pochyla się nieznacznie, chcąc dosięgnąć jednego z uczestników gry. Ileż ta zabawa przysparza emocji i  radości! Dzieci doświadczają nowego rodzaju poznania. Uczą się samokontroli, orientacji i refleksu. Ta banalna z pozoru scenka jest niemal kwintesencją dzieciństwa, w którym każdy, prędzej czy później, bawi się w ciuciubabkę.


Pan Yu-liang, Matka i dziecko

Kolejne dzieło artystki pt. „Matka i dziecko”, tym razem wykonane za pomocą farb olejnych, przedstawia bardzo intymną scenę, umiejscowioną gdzieś na plaży, tuż nad wodą. Pan Yu-liang stworzyła rodzaj kadru z góry, skąd widać pełne i miękkie ciało rozłożonej na wzorzystym kocu kobiety, czule obejmującej lewą ręką malutkiego brzdąca. Maluch jest już na tyle duży, że spokojnie może siedzieć pochylając swoje pulchne ciałko do matczynej piersi, którą zachłannie obejmuje rączkami. Nie ma w tym obrazie nic krępującego, ani nieprzyzwoitego. Widz jest raczej świadkiem wzruszającej sceny, w której życie nabiera ponadczasowego wymiaru.


Pan Yu-liang, Czule

Miłość i szczęście to również temat obrazu pt. „Czule”. Tym razem jednak dotyczą one kobiety i mężczyzny. Malarka przedstawiła dwoje młodych ludzi w romantycznym objęciu, siedzących pośród kwietnej łąki i najprawdopodobniej pod wierzbą, której listki widać w górnej części obrazu. Podobnie jak w poprzednich kompozycjach, postaci są wyalienowane i ukazane tak, jakby żyły tylko w sobie znanej przestrzeni, do której nikt obcy nie ma dostępu. Kochankowie uśmiechają się delikatnie, kobieta patrzy zalotnie w kierunku mężczyzny, ten zaś gdzieś w dal, jakby marzył o czymś pięknym. Ona ma rysy dalekowschodnie, on – niebieskooki o jasnych brązowych włosach – zdaje się być pochodzenia zachodniego. Jest to jednak nieistotne, bowiem w miłości kwestia rasy jest zupełnie bez znaczenia.

Życie samej malarki jest dla nas trochę zagadkowe. Niewątpliwie szczególną rolę odegrał w nim mąż, Pan Tsan-hua (zm. w 1955), choć nie wydaje się, aby tworzyli romantyczną parę. Więcej domysłów można snuć na temat związku z jej serdecznym przyjacielem, Wang Shou-yi, emigrantem z chińskiej prowincji Hebei, który założył w Paryżu restaurację. Czy ta głęboka przyjaźń przerodziła się w miłość – nie wiadomo. Oboje jednak zostali pochowani w tym samym grobowcu na cmentarzu Montparnasse w Paryżu.

Pan Yu-liang była osobą o nieprzeciętnej charyzmie, ale i niezwykłej wrażliwości. Jej nieco surowa powierzchowność kryła drzemiące wewnątrz gorące uczucia. Zmysłowo duże usta w połączeniu z przenikliwym spojrzeniem kocich oczu mogły niejednego wprawić w zachwyt zmieszany z zakłopotaniem. Bystra, pracowita i inteligentna żyła miłością do świata, w którym dostrzegała mnóstwo pięknych i przejmujących rzeczy i zdarzeń. Niektóre z nich mogła jedynie obserwować z daleka, bo nigdy nie było jej dane stać się ich bezpośrednim uczestnikiem.

———–
1 Kobiety w Chinach od najdawniejszych czasów uprawiały malarstwo i kaligrafię. Dzięki temu bardzo wyraźnie zaznaczyły swoją obecność w historii sztuki chińskiej.  Jeden z uczonych, Li Er (1692–1752) stworzył nawet katalog 211 kobiet artystek zajmujących się w różnych epokach kaligrafią, a Wang Yuan-sun (1794–1836) był autorem dzieła o malarkach, których działalność podzielił według kategorii: artystki pałacowe, uczone literatki, konkubiny i kurtyzany. Podział ten utrzymał się przez kolejne lata, dając pewien obraz kobiecej działalności artystycznej. Twórczość Pan Yu-liang traktowano jako kombinację dwóch postaw chińskiej kobiety: konkubiny i uczonej.

Odcinek poprzedni: Święto Smoczych Łodzi
Odcinek następny: Między Wschodem a Zachodem

Zobacz też:
Siła jadeitu, potęga brązu
Ponad chmurami – życie w Zakazanym Mieście