Chrześcijańska mozaika, cz. 5 – katolickie kapłanki
W czasach, gdy prekursorki katolickiej teologii feministycznej i orędowniczki kapłaństwa kobiet – Rosemary Radford Ruether (ur. 1936) czy Elisabeth Schüssler-Fiorenza (ur. 1939) – bawiły się jeszcze lalkami, w kraju, który uchodzi za bardzo konserwatywny pod względem religijnym, kobiety należące do jednego z Kościołów określanych mianem katolickich, pełniły (i pełnią) funkcje kapłańskie, a nawet biskupie, na równi z mężczyznami.
Zacznijmy teraz układać chrześcijańską mozaikę z nieco innej strony. Sięgnijmy po elementy, które leżą najbliżej, tuż w zasięgu ręki. Nie potrzeba udawać się po nie do egzotycznych krajów, na inne kontynenty, wystarczy pojechać do Płocka czy Felicjanowa, by poznać dwa Kościoły mariawickie: Kościół Starokatolicki Mariawitów i Kościół Katolicki Mariawitów. Podobieństwo nomenklatury nie jest przypadkowe, oba wyznania mają bowiem wspólne początki, sięgające czasów zaborów, i wspólną ideę naśladowania życia Marii, matki Jezusa. Od tej idei zresztą wywodzi się nazewnictwo; mariawita, to ktoś naśladujący życie Marii (Mariae vitam imitans).
Kiedy wspomina się o mariawitach, często pojawiają się niezdrowe emocje, fantastyczne, szeptane opowieści o orgiach, wielożeństwie, małżeństwach pomiędzy kapłanami i kapłankami, o szczególnym statusie dzieci urodzonych w takich związkach, o bałwochwalczym kulcie Mateczki Kozłowskiej, założycielki mariawityzmu (przed wojną ułożono nawet wierszyk/piosenkę z refrenem: „katolicy wierzą w Matkę Boską, a mariawici w Mateczkę Kozłowską”)…
W rzeczywistości wszystko, co związane z mariawityzmem, jest o wiele mniej sensacyjne. Nie da się jednak ukryć, że postać założycielki otaczana jest kultem, zwłaszcza przez Katolicki Kościół Mariawitów, który wypracował nawet swoistą soterologię (naukę o zbawieniu), związaną z osobą Marii Franciszki Kozłowskiej. Nim do tego doszło, naśladowcy życia Marii funkcjonowali przez wiele lat w strukturach Kościoła rzymskokatolickiego i nie głosili żadnych radykalnych poglądów. Tak im się przynajmniej wydawało.
Jak wspomniano, początki mariawityzmu wiążą się z charyzmatyczną postacią Marii Franciszki (Felicji/Feliksy – pojawiają się dwa warianty pisowni imienia chrzcielnego) Kozłowskiej (1862-1921) i sięgają czasów, kiedy w zaborze rosyjskim rozkwitał tzw. ruch honoracki, zainicjowany przez kapucyna, ojca Honorata Koźmińskiego. Propagowana była jedyna możliwa wówczas forma życia zakonnego – zakony/zgromadzenia ukryte, bezhabitowe. Członkinie takich zakonów wiodły życie „na wzór ukrytego życia Marii i Jezusa w Nazarecie” i prowadziły działalność charytatywną, edukacyjną, opiekuńczą, pielegnacyjną.
Do jednego z takich właśnie ukrytych zakonów – do Zgromadzenia Sióstr Franciszkanek od Cierpiących (tzw. „Przytuliska”) w Warszawie wstąpiła w 1883 r. roku Felicja/Feliksa Kozłowska. Nic dziwnego, że ideały franciszkańskie odegrały tak istotną rolę w tworzeniu się ruchu mariawickiego. W 1886 r. jako wizytatorka zgromadzeń ukrytych Maria Franciszka (takie przyjęła imiona zakonne) udała się do Płocka, gdzie rok później założyła Zgromadzenie Sióstr Ubogich św. Klary.
W 1893 r. Maria Franciszka miała doznać objawienia: zobaczyła upadek Kościoła, spowodowany brakiem pobożności, fatalnym poziomem moralnym kleru i rozprzestrzeniającym się sceptycyzmem. A trzeba przypomnieć, że był to czas triumfu m.in. modernizmu i teologii liberalnej. Jedynym ratunkiem dla Kościoła miało być nawrócenie, polegające na nieustannej adoracji Najświętszego Sakramentu i wzywaniu pomocy Marii, Matki Jezusa oraz na prowadzeniu cichego, pobożnego życia na wzór Marii.
„(…) miałam ukazane: ogólne zepsucie świata i czasy ostateczne, potem rozwolnienie obyczajów w duchowieństwie i grzechy, jakich się dopuszczają kapłani. Widziałam sprawiedliwość boską, wymierzoną na ukaranie świata i Miłosierdzie, dające ginącemu światu jako ostatni ratunek cześć Przenajświętszego Sakramentu i pomoc Maryi”
Objawienia stały się też inspiracją do założenia Zgromadzenia Kapłanów Mariawitów Nieustającej Adoracji Ubłagania, gdzie propagowano ideały franciszkańskie i honorackie. Zgromadzenie działało w ukryciu przed władzami carskimi, dlatego nawet biskupi nie byli, często na własną prośbę, dostatecznie informowani o charakterze zgromadzeń i działalności przez nie prowadzonej. Fragmentaryczne informacje przynosiły niekiedy więcej szkody niż pożytku, powodowały nieufność w stosunku do nowego zgromadzenia, którego członkowie wywodzili się w dużej mierze spośród absolwentów Akademii Duchownej w Petersburgu, jedynej legalnie działającej katolickiej uczelni teologicznej na terenie Imperium Rosyjskiego. Problematyczna była też kierownicza czy nawet przywódcza rola założycielki i praktyki, które odbiegały od powszechnie przyjętych. Chodziło przede wszystkim o darmowe posługi religijne i demokratyzację życia parafialnego (wpływ parafian na wybór proboszcza). Praktyki, które nie budziły zaufania kleru, zapewniły jednak mariawitom sympatię i poparcie wśród niższych warstw społecznych.
W 1903 r. postanowiono wreszcie wyjść z ukrycia i przekazać wyczerpujące informacje o Zgromadzeniu Kapłanów Mariawitów (i Sióstr Mariawitek Nieustającej Adoracji Ubłagania, bo taką nazwę przyjęło Zgromadzenie Sióstr Ubogich Św. Klary) m.in. biskupowi płockiemu Józefowi Szembekowi, a tym samym zapewnić sobie legalizację. Równocześnie, niedowierzając niechętnemu mariawitom biskupowi Szembekowi, rozpoczęto starania o legalizację w Rzymie, u papieża Leona XIII. Zatwierdzenie reguły i działalności mariawitów miało wielkie szanse powodzenia, zwłaszcza, że sam papież uchodził za orędownika kultu i adoracji Najświętszego Sakramentu. Jednak w tym samym roku Leon XIII zmarł, a kolejnym papieżem został Giuseppe Sarto – Pius X.
O ile praktyki dewocyjne mariawitów – cześć oddawana Najświętszemu Sakramentowi i Marii – nie budziły większych zastrzeżeń, o tyle wciąż kontrowersyjna pozostawała rola Marii Franciszki Kozłowskiej w Zgromadzeniu Kapłanów Mariawitów, jej inicjatywa zreformowania kleru, podjęta bez uzgodnienia z biskupami, a wreszcie kwestia prawdziwości objawień Mateczki. Oprócz tych z 1893 r. Maria Franciszka spisała także treści objawień z lat 1894, 1899 i 1900 i opatrzyła wspólnym tytułem Początek Związku Zgromadzenia Kapłanów (później dodane zostały objawienia z lat 1911 i 1918 i inne pisma religijne Kozłowskiej, a całość zatytułowaną Dzieło Wielkiego Miłosierdzia wydano drukiem w 1922 r.).
Podczas pobytu w Rzymie, aby zlikwidować jedną z przeszkód, stojących na drodze do legalizacji Zgromadzenia Kapłanów Mariawitów, Kozłowska zrzekła się przewodnictwa Zgromadzeniu; na jego czele stanął arcybiskup Jan Maria Michał Kowalski. Nie pomogło to jednak w uzyskaniu papieskiej aprobaty. W 1904 r. Pius X po raz pierwszy odmówił mariawitom legalizacji, nakazał rozwiązanie zgromadzenia i poddanie się jurysdykcji biskupiej; Marii Franciszce zaś miano wyznaczyć spowiednika, który by ją „wyleczył z halucynacji i na drogę prawdziwej pobożności zwrócił”. Mariawici jednak – bardzo mocno popierani przez swoich parafian – na nowo zawiązali zgromadzenie, wymówili posłuszeństwo biskupom i ponownie zaapelowali do papieża. Odpowiedzią Rzymu była ekskomunika większa (excomunica maior), klątwa rzucona na mariawitów w 1906 r. Sama Maria Franciszka Kozłowska stała się pierwszą w dziejach Kościoła imiennie wyklętą kobietą!
Po zerwaniu z Rzymem mariawici zmuszeni byli do reorganizacji i rewizji dotychczasowych zasad wiary. W 1907 r. potwierdzono wybór arcybiskupa Kowalskiego na ministra generalnego; w tym samym roku odprawiono po raz pierwszy nabożeństwo w języku polskim (była to Pasterka), który stał się odtąd językiem liturgicznym mariawitów. Dwa lata później Kościół został zalegalizowany przez władze carskie!
Niemal natychmiast mariawici odrzucili uchwalenia Soboru Watykańskiego I (1870) dotyczące prymatu i uniwersalnej jurysdykcji papieża, co zbliżyło ich do ruchu starokatolickiego, rozwijającego się od XVIII w. początkowo w Holandii, w II połowie XIX w. także w Niemczech, Austrii i Szwajcarii. W 1909 r. przystąpili do Unii Utrechckiej, dzięki czemu Jan Maria Michał Kowalski mógł otrzymać święcenia biskupie i w Kościele mariawickim zachowana została sukcesja apostolska.
Wkrótce Kościół przyjął nazwę Starokatolicki Kościół Mariawitów i ogólne zasady, obowiązujące w innych Kościołach starokatolickich. Uznano więc tylko te dogmaty, które uchwalone zostały na pierwszych siedmiu soborach powszechnych, siedem sakramentów, ale źródłem doktryny uczyniono nie tylko Biblię i Tradycję, lecz również pisma Marii Franciszki Kozłowskiej, którą jeszcze za życia otaczano wielkim szacunkiem, graniczącym z bałwochwalstwem. Stosunek do Mateczki Kozłowskiej, rozwój jej kultu, (nad)interpretacja jej tekstów i związana z tym teologia stały się zresztą głównymi przyczynami zerwania mariawitów z Unią Utrechcką (1924).
Po śmierci Marii Franciszki (1921) przywództwo w Kościele mariawitów przypadło arcybiskupowi Kowalskiemu, który zaczął wprowadzać reformy, wymagające niejednokrotnie ryzykownego umotywowania doktrynalnego. Zaczął nieśmiało od wprowadzenia w 1922 r., wzorem innych Kościołów starokatolickich, komunii dla wiernych pod dwiema postaciami. Potem przyszedł czas na zniesienie celibatu, spowiedzi usznej, postów, święcenia wody i innych przedmiotów. Te innowacje nie wymagały argumentacji teologicznej. Wymagały jej jednak kontrowersyjne małżeństwa pomiędzy braćmi i siostrami mariawitkami, kapłaństwo kobiet, powszechne kapłaństwo wiernych (możliwość odprawiania mszy i udzielania sakramentów przez osoby świeckie, niezależnie od płci, co praktycznie oznaczało w ogóle zniesienie stanu duchownego) oraz wciąż rozszerzający się kult założycielki.
Już ten niekompletny wykaz świadczy o specyficznych cechach obrzędowości i pobożności mariawickiej, mariawickiej doktryny i teologii. Szczególnym ich rysem jest połączenie religijności ludowej, maryjnej, eucharystycznej, mistycyzmu i antyklerykalizmu. Wszystkie te czynniki są widoczne już w Dziele Wielkiego Miłosierdzia, rozwinięte jednak zostały, czasem nawet przerysowane, przez arcybiskupa Kowalskiego.
Co ciekawe, w niemal wszystkich wzbudzających kontrowersje punktach doktryny mariawickiej pojawiają się elementy hermeneutyki feministycznej. Nie jest to oczywiście żadna systematyczna teologia feministyczna mówiąca o Bogu/ini (God/ess), jednak afirmacja kobiety jest aż nadto widoczna. I nie chodzi tylko o zrównanie kobiety z mężczyzną, ale wręcz o wywyższenie tej pierwszej, oparte na argumentach wyprowadzonych z mariologii. Kozłowska w Dziele Wielkiego Miłosierdzia tak właśnie tłumaczy zasadność posłuszeństwa kapłanów wobec kobiety (w tym przypadku chodziło oczywiście o samą Mateczkę): „(…) na modlitwie przedstawiłam Panu, czy właściwą jest rzeczą, żeby kapłan słuchał kobiety; i takie miałam wyjaśnienie: Jeżeli chcesz przykładu, to sam Pan Jezus ci zostawił – żyjąc na ziemi, był poddany i posłuszny Maryi, która chociaż Niepokalana i Najświętsza, ale była jego Stworzeniem; a kiedy kapłani tak poniżyli godność swoją, że poddają się kobietom, z którymi grzeszą i ich słuchają, to dlaczego ma być niewłaściwym, żeby kapłan świątobliwy w sprawach dla większej chwały Bożej nie miał słuchać kobiety?”.
Elementy gloryfikujące kobietę doskonale widać w kulcie Mateczki Kozłowskiej. Kowalski twierdził, że wielka religijność Mateczki oraz jej rola w założeniu Kościoła powinna być usankcjonowana. W 1925 istniało już pięć świąt mariawickich poświęconych osobie Marii Franciszki i jej Dziełu Wielkiego Miłosierdzia. Postępowała deifikacja założycielki; jej wizerunki miały pojawić się w każdym mariawickim domu, kierowano do niej modlitwy, wreszcie (już po rozłamie w 1935 r.) zreinterpretowano dogmat trynitarny.
Ten nie do końca jasny i spójny wykład budził, i wciąż budzi, wiele sprzeciwów (co wynika w dużej mierze z różnic w rozumieniu pojęć „wcielenie” czy „hipostaza”): arcybiskup Kowalski uznawał nie tylko ogólnochrześcijańską naukę o wcieleniu Syna Bożego w Jezusa Chrystusa, ale głosił też naukę o wcieleniu Boga Ojca w Marię, matkę Jezusa i Ducha Św. w Marię Franciszkę Kozłowską. Ponadto powszechnie uważano Mateczkę za małżonkę/oblubienicę Baranka/Chrystusa i tę, która dopełni zbawienia ludzkości.
O ile pierwszy atrybut da się wyjaśnić, odwołując się do tradycji mistycznej (Brautmystik), choć trudno byłoby już dyskutować o obecności w Eucharystii Chrystusa wraz z Małżonką, o tyle drugi atrybut nie znajduje uznania w żadnym z Kościołów zachodnich, ani katolickiej, ani tym bardziej protestanckiej proweniencji. Soterologia mariawicka uznaje, że dzieło zbawienia Chrystusa, musi zostać dopełnione przez dzieło Wielkiego Miłosierdzia, którego dokona Maria Franciszka Kozłowska – Małżonka i Oblubienica Chrystusa, nazywana też drugą Ewą. Boży zbawczy plan przewidywał przyjście na świat drugiej Ewy w czasach eschatologicznych, aby „na wzór Chrystusa dokonała ofiary nowego zbawienia w zjednoczeniu z ofiarą nieustającą Chrystusa-Miłości w Eucharystii”. Trzeba tu wspomnieć, że Mateczka utożsamiana jest z niewiastą, obleczoną w słońce i przybraną w pas arcykapłański, opisaną w Apokalipsie Jana (12,1).
Ofiara nowej Ewy i ofiara Chrystusa prowadzą do kwestii/problemu, który nurtuje rzymskokatolickie teologinie, a z którym mariawici sobie poradzili – chodzi oczywiście o kapłaństwo kobiet. Większości argumentów „za” nie da się, niestety, wykorzystać w rzymskokatolickich dyskusjach, zbyt mocno zakorzenione są w teologii mariawickiej, pochodzą bowiem z pism Marii Franciszki i arcybiskupa Kowalskiego. Sama Kozłowska nie wspomina jeszcze ani o święceniach, ani o kapłaństwie kobiet, wskazuje tylko na Kowalskiego, jako na tego, od którego ma się wywodzić nowa linia kapłańska. Arcybiskup uznał, że nowa linia kapłańska oznacza kapłaństwo kobiet (później kapłaństwo powszechne).
W Dziele Wielkiego Miłosierdzia opisana jest jednak scena, w której eucharystię sprawuje Mateczka Kozłowska: „Podczas Podniesienia kazał mi Pan Jezus Przenajświętszą Hostię ofiarować Ojcu Niebieskiemu, jako Ofiarę błagalną za grzechy całego świata. Ofiarowałam tak, a Pan mi powiedział: Ile razy w taki sposób ofiarujesz mnie Ojcu Niebieskiemu, zawsze powstrzymasz sprawiedliwość i odwrócisz gniew Jego.”
Jednak to nie ona jest archetypem kobiecego kapłaństwa, choć wspomina się o „godności arcykapłańskiej, zawartej w misji nowej Ewy i jej ofierze nowego zbawienia”. Wedle arcybiskupa Kowalskiego pierwszą, największą po Chrystusie kapłanką była Maria, która „ofiarowała boskiego Syna dla niebieskiego Ojca i zbawienia ludzkości”. W artykule O kapłaństwie. Czy NMP Matka Boża była kapłanką? (z września 1929 r.) Kowalski szczegółowo wyjaśnia, na czym polega kapłaństwo Marii. „Bez ofiary Marii nie mogłaby się spełnić ofiara Chrystusa. Ona wyrzekła słowa Niech mi się stanie… – przemieniła nimi nie chleb i wino, ale ciało i krew swoją w ciało i krew Chrystusa. A ten cud nad cudami, ta wielka ofiara przeistoczenia dokonana mocą Ducha Św. stała się źródłem i głową wszystkich następnych ofiar Chrystusowych (…). Od chwili poczęcia Maria – pierwsza i nieustanna kapłanka Chrystusa, potem też go nieustannie ofiarowała: w świątyni jerozolimskiej, w czasie ucieczki do Egiptu, na Golgocie. (…) Płeć jej żeńska nie tylko tej godności nie stanęła na przeszkodzie, ale najbardziej tej godności odpowiadała”.
Oprócz argumentów teologicznych arcybiskup Kowalski przytacza również argumenty społeczne i etyczne. W jednym z artykułów w cyklu Królestwo Boże na ziemi pisze: „Wszystko na parafii sprzyja upadkowi moralnemu kapłana – mężczyzny, obowiązanemu na każdym kroku mieć styczność z kobietami(…). Kapłani mężczyźni urabiają kobiety na jedną modłę przeciętnych dewotek, fanatycznych, zacofanych religijnie(…). Na to wszystko jest jedna rada: stworzyć obok kapłaństwa mężczyzn kapłaństwo niewiast o odpowiednim poziomie duchowym i intelektualnym, wyodrębnić hierarchię mężczyzn i oddać kobietom opiekę duchową nad niewiastami po parafiach”.
Z kolei w liście pasterskim O nowym świętych dziewic kapłaństwie (z 21 lutego 1929 r.) wspomina, że „obecni kapłani (…) nie sprawują ofiary mszy św. z takim czystym sercem i taką ofiarą serca, jak tego wielkość i świętość tej Najświętszej i Najczystszej ofiary wymaga. Przeto sam Pan Jezus postanowił uzupełnić i do doskonałości doprowadzić to kapłaństwo Nowego i Wiecznego Testamentu (…). Pan Jezus postanowił udarować godnością kapłaństwa i drugą połowę rodzaju ludzkiego – mianowicie święte dziewice, Jemu samemu w miłości doskonałej poślubione”.
Pierwsza uroczystość udzielenia święceń kapłańskich kobietom miała miejsce w Wielki Czwartek 28 marca 1929 r w katedrze mariawickiej w Płocku.
Radykalizm innowacji/reform, wprowadzanych sukcesywnie przez Jana M. Michała Kowalskiego przez ponad 10 lat, spotykał się z cichą niechęcią także w gronie samych mariawitów. Można się dziwić, że tak długo nikt się temu nie sprzeciwiał. Arcybiskup przez wiele lat cieszył się powszechną estymą. Uważano go za „słowiańskiego papieża” przepowiedzianego przez Słowackiego i za męża noszącego imię „czterdzieści i cztery”, wspomnianego przez Mickiewicza w Dziadach; wobec tak wybitnej postaci trudno było się zbuntować.
Z czasem jednak przybywało przeciwników arcybiskupa i wprowadzanych przez niego reform, a Kościół zaczął się wyraźnie dzielić. Niewątpliwie wpływ na to miało również oskarżenie Kowalskiego w 1928 r. o dopuszczenie się czynów lubieżnych z sześcioma siostrami mariawitkami i ich wychowankami. Głośny ten proces relacjonowała i komentowała m.in. Gazeta Warszawska. Oskarżony nie przyznawał się do winy, jednak w 1936 r. zapadł wyrok skazujący, a arcybiskup znalazł się w więzieniu w Rawiczu.
W 1935 r. Kapituła Generalna Kościoła wybrała na zwierzchnika mariawitów biskupa Klemensa Marię Filipa Feldmana. Wybory te przypieczętowały zaistniały podział. Zwolennicy arcybiskupa Kowalskiego wraz z nim osiedlili się w Felicjanowie i utworzyli Katolicki Kościół Mariawitów, zwolennicy biskupa Feldmana pozostali przy nazwie Starokatolicki Kościół Mariawitów, którą w 1967 roku zmieniono na Kościół Starokatolicki Mariawitów. Od tej pory funkcjonują dwa Kościoły mariawickie.
Pierwszy – Katolicki – zachował większość radykalnych reform wprowadzonych przez arcybiskupa Kowalskiego, łącznie z kapłaństwem i biskupstwem kobiet. Do dziś zresztą hierarchia tego Kościoła jest bardzo mocno sfeminizowana. Zrezygnowano jednak z małżeństw między kapłanami płci obojga, choć jeszcze w 1992 r. zwierzchnik Kościoła – Józef Maria Rafael Wojciechowski mówił, że „małżeństwo dwojga kapłanów doskonale służy zarówno ich wewnętrznemu rozwojowi, jak i pełnionej misji”. Niejasny pozostawał status dzieci urodzonych w takich związkach. Z jednej strony uznawano je za poczęte bez grzechu, z drugiej jednak chrzczono.
Drugi – Starokatolicki – powrócił zasadniczo (zarówno pod względem dogmatyki, jak i liturgiki) do stanu sprzed 1921 r., zachowując jednak komunię pod dwiema postaciami, zniesienie celibatu i obowiązkowej spowiedzi usznej dla dorosłych powyżej 18. roku życia (dzieci i młodzież spowiedź uszna obowiązuje). Z kapłaństwa kobiet (i z kapłaństwa powszechnego) zrezygnowano dopiero w 1938 r. Siostry, które przyjęły święcenia kapłańskie, musiały je zawiesić. Nadal jednak mogą pełnić służbę diakonacką: prowadzić niektóre nabożeństwa i adoracje Najświętszego Sakramentu. Dość szybko ograniczono też i oczyszczono z elementów deifikujących kult Mateczki Kozłowskiej.
W obu Kościołach dużą rolę odgrywa działalność charytatywna, edukacyjna, społeczna; duchowni nie pobierają opłat za posługi religijne, przyjmują tylko dobrowolne datki, kultywowana jest pobożność maryjna i eucharystyczna, wszystko to nawiązuje do korzeni mariawityzmu tkwiących w ideałach franciszkańskich i honorackich. Wielkim uznaniem cieszyły się sztandary, ornaty, obrusy, które wykonano w mariawickich pracowniach krawieckich i hafciarskich; do dziś nie mają sobie równych. Wychowanką mariawitek była m.in. Mira Zimińska- Sygietyńska.
W czasie II wojny światowej oba Kościoły mariawickie, jako wyznania powstałe na gruncie polskim, były szczególnie prześladowane (w obozie w Dachau został osadzony m.in. arcybiskup Kowalski; zginął w 1942 r. w Hartheim). Po wojnie Kościół Starokatolicki Mariawitów aktywnie włączył się w działalność ekumeniczną, ponownie nawiązał kontakty z Unią Utrechcką, przystąpił do Konferencji Kościołów Europejskich i Światowej Rady Kościołów. Prowadzi ożywiony dialog ekumeniczny zwłaszcza z Kościołem rzymskokatolickim. Działalność Kościoła nie ogranicza się do Polski – jego wyznawców i zorganizowaną strukturę można spotkać również we Francji oraz w Stanach Zjednoczonych (choć amerykański odłam Kościoła jest bardziej zachowawczy i po 1935 r. odrzucił wszystkie reformy wprowadzone przez arcybiskupa Kowalskiego).
Inaczej Kościół Katolicki Mariawitów. Ta niewielka denominacja budzi bardzo ambiwalentne odczucia. Z jednej strony sprawia wrażenie skansenu religijnego, gdzie czas zatrzymał się w latach trzydziestych i wciąż kultywowana jest pamięć arcybiskupa Kowalskiego, a jego reformy nie tracą aktualności (co stanowi zresztą jedną z przeszkód dialogu ekumenicznego); z drugiej strony wydaje się jednym z najbardziej postępowych wyznań katolickich, gdzie w sposób jak najbardziej praktyczny zrównano status kobiet i mężczyzn, dopuszczając kobiety do godności kapłańskiej (z idei powszechnego kapłaństwa wiernych jednak zrezygnowano). Pomijając wszystkie doktrynalne uzasadnienia kapłaństwa kobiet, warto poddać pod rozwagę słowa Jana M. Michała Kowalskiego, że płeć żeńska nie stoi godności kapłańskiej na przeszkodzie.
Zobacz też:
Chrześcijańska mozaika, cz.1