Bestiarium nie do końca diabelskie
Zwykle wyobrażamy sobie diabła jako osobnika z rogami, kopytami i ogonem, istotę na wzór antycznego satyra lub bożka Pana na kosmatych koźlich nogach. Takie figurki diabłów królują na stoiskach z pamiątkami, pewnie dlatego, że jest to najbardziej rozpowszechniony – choć nie jedyny! – obraz tej piekielnej postaci. Często takiemu diabłu (a może raczej diabełkowi, bo budzi więcej sympatii i uśmiechu niż grozy) towarzyszy aniołek, równie kiczowaty i stereotypowy. Ponieważ w Pryzmacie ukazał się już tekst poświęcony aniołom, czas teraz na ich przeciwieństwo – opis istot demonicznych.
Wspomniane wyżej słowo „opis” będzie pierwszym kluczem do tego artykułu. Niech Czytelnik nie szuka tu pogłębionej refleksji teologicznej, uczonej demonologii, antropologii czy religiologii. Niech nie szuka też alegorezy, która pozwoliłaby mu utożsamić z Antychrystem konkretną postać historyczną. Aspekty te pomijamy wcale nie dlatego, że współcześnie demonologia tylko „przeszkadza” wierze (J. Moltmann, W. Pannenberg czy D. Sölle), ale dlatego, że zagadnienie te są nadzwyczaj złożone, a w Pinezce musi pozostać też miejsce dla innych treści.
Drugim kluczem będzie samo określenie „diabeł” pochodzące od greckiego diabolos, oznaczającego oszczercę, oszusta, wroga, szatana wreszcie. Etymologia podpowiada jeszcze jedno znaczenie. Otóż czasownika dia-ballo, którego derywatem jest nasz diabolos, używano także, jeśli chciano wprowadzić kogoś w błąd i/lub podjąć z kimś grę. Bestiarium nie do końca diabelskie rości sobie pretensje do przypomnienia, że niektóre zwierzęta mogą jednocześnie symbolizować siły ciemności oraz największe świętości. Z czytelnikiem zostanie więc podjęta gra w „piekło-niebo”.
Trzecim kluczem będzie tytułowe „bestiarium”. Wiadomo, że diabeł ukazywać się może pod wieloma postaciami. Niejednokrotnie wcielał się w piękne kobiety, by kusić pobożnych mężów, i w równie pięknych młodzieńców, by z drogi cnoty zwieść bogobojne niewiasty. Wiadomo też, że często „przebierał się” za cudzoziemca. W czasach kontrreformacji w Polsce najczęściej był Niemcem przynoszącym „luterską zarazę”, później także szarmanckim Francuzem, w podaniach ludowych z okolic Krosna – Murzynem (bez określonej narodowości, choć np. w legendach o św. Jacku jest mowa o demonach – Etiopczykach), w Holandii wcielał się w Hiszpana, w Anglii we Francuza, we Francji często w Anglika, a na Białorusi w polskiego szlachcica, podobnego do naszego rodzimego Boruty. W tym artykule przewagę będzie miał zoomorfizm, ewentualnie hybrydalne połączenie karykaturalnych cech zwierzęcych i ludzkich.
G. Panteghini (Aniołowie i demony. Powrót do tego, co niewidzialne, Kraków 2001) przyjmuje, że przed rokiem 1000 diabła na Wschodzie i Zachodzie przedstawiano z rysami ludzkimi, po roku 1000 zwłaszcza na Zachodzie, nasilają się wyobrażenia monstrualne i synkretyczne, rodzi się najbardziej rozpowszechniony wizerunek diabła z rogami, ogonem i skrzydłami nietoperza. Spotyka się też obraz węża z ludzką twarzą, a pod koniec średniowiecza przeważa upodobanie do groteski – jak u H. Boscha. Nie do końca można się z tym zgodzić, bo zwierzęca i/lub hybrydalna fizjonomia diabła/demona jest o wiele starsza (pojawia się już w Starym Testamencie!), choć oczywiście utrwalony w świadomości, zwłaszcza ludowej, obraz czarnego rogatego jegomościa zawdzięcza się głównie średniowiecznym kazaniom, ludowej hagiografii i literaturze wizjonerskiej.
Już w wierzeniach mezopotamskich, gdy pozycja niektórych bóstw lokalnych słabła, stawali się oni „chłopcami na posyłki” bogów będących na szczytach panteonów: Marduka, Ela, Baala, Szamasza. Zdegradowani bogowie – posłańcy pełnili też rolę opiekunów ludzi, miast, pałaców królewskich, rzek, lasów, gór, pór roku. Zazwyczaj przedstawiano ich jako uskrzydlone lwy, a więc istoty będące przodkami gryfów. Nieco późniejsze, hellenistyczne gryfy oprócz lwiego ciała i skrzydeł posiadały też silne szpony jakiegoś drapieżnego ptaka i orlą głowę. W połączeniu tych elementów wyrażało się przekonanie, że gryf jest nosicielem wszystkich cech przypisywanych zwierzętom „składowym”: waleczności, drapieżności, szybkości itp. Gryfy towarzyszyły Apollinowi, Artemidzie i bogini zemsty – Nemesis, ale Biblia uważa je za pewien gatunek… sępów i zalicza do zwierząt nieczystych (por. Septuaginta – Kpł 11,13; Pwt 14,12).
Skoro obcy bogowie byli nieprzyjaciółmi Boga Jahwe, to nic dziwnego, że jahwizm i judaizm wrogo odnosił się do wszystkich istot, które bogom tym służyły. Na to nałożyła się też chrześcijańska literatura apologetyczna, która od ok. IV w. wszystkie pogańskie bóstwa, duchy opiekuńcze i siły utożsamiała z wrogami Chrystusa, a więc z szatanem i demonami. I tak niewinny grecki daimon, który uosabiał przewodnika i podobny był raczej do anioła stróża niż perfidnego kusiciela, stał się groźnym, nieprzyjaznym człowiekowi demonem, przybierającym często postać zwierzęcą lub hybrydalną. Korzystał z tego samego arsenału środków co gryf: mógł więc przybrać postać lwa, sępa, kruka lub sięgnąć po niektóre tylko z lwich, sępich i kruczych atrybutów.
Specyficzną cechą starotestamentowego szatana – jak zauważa J. Ratzinger – jest brak fizjonomii i anonimowość (za: G. Panteghini), niemniej w Starym Testamencie można znaleźć opisy, które oddziałują na wyobraźnię. W Księdze Izajasza (34, 9.14) wspomniane jest opustoszałe, przerażające miejsce powstałe po zagładzie Edomu, w którym – wedle Septuaginty – spotykają się demony. Wersja hebrajska jest mniej powściągliwa i wymienia uczestników tych spotkań: kozły, zdziczałe psy i hieny. Podobne pustkowie powstanie po zagładzie Babilonu, a tam spotykać się będą demony z syrenami (13,21). Greccy tłumacze mianem syren określili tu ogromne ptaki żerujące nocą (w wersji hebrajskiej występują w tym miejscu samice strusi), odwołując się do starych, przedhomerowych wyobrażeń syren jako ptaków o kobiecej głowie, czasem z rybim ogonem. Takie syreny, żywiące się krwią zmarłych, lubiły miejsca odludne, cmentarzyska, nic dziwnego, że hellenistycznym uczonym skojarzyły się z pobojowiskami pozostałymi po zniszczeniu Edomu i Babilonu oraz z demonami, które również upodobały sobie tego typu miejsca. W tekście hebrajskim syreny (gr. seirenes) i demony (gr. daimonia) nie występują. Pojawia się jednak bardzo ciekawe słowo: sair, fonetycznie i semantycznie kojarzące się z satyrem; sair oznacza bowiem kozła. Stąd już tylko krok to wyobrażenia sobie zgromadzenia dzikich zwierząt i demonów wyglądających jak hellenistyczni rozpustni, lubieżni satyrowie – półkozły i półludzie. Poza tym kozioł był zwierzęciem ofiarnym Afrodyty i Dionizosa, symbolem płodności i chuci, kojarzonym z orgiami dionizyjskimi. Naga bogini Afrodyta dosiadająca kozła stała się wzorem dla średniowiecznych personifikacji Chuci (Voluptas) i Rozpusty (Luxuria) oraz przedstawień czarownicy oddającej się szatanowi pod postacią czarnego capa. Ten koźli lub półkoźli wizerunek demona i diabła okazał się później najbardziej nośny. Dodatkowo wzmacniał go i sankcjonował biblijny opis złożenia w Dniu Pojednania wszystkich grzechów i przewinień Izraela na kozła ekspiacyjnego/ofiarnego (Kpł 16,7.10.20.26) i wygnania go na pustynię zamieszkałą przez złego ducha Azazela.
Ukształtowana postać diabła czy demona jest właściwie dziełem chrześcijańskim, jak wspomniano, zoomorficzna istota utożsamiana ze Złym pojawia się wyraźnie w Nowym Testamencie: jak lew ryczący skrada się diabeł w liście Piotra (1 P 5,8), przed diabłem działającym jak wilk przestrzega autor Ewangelii Jana (J 10,12), a autor Apokalipsy stawia znak równości pomiędzy szatanem a wężem i smokiem (12,9a): I został strącony wielki Smok, Wąż starodawny, który zwie się diabeł i szatan.
W piśmiennictwie wczesnochrześcijańskim (mniej więcej do IV-V w.) często pojawiają się opisy diabła pod postacią węża, lwa, smoka, psa i wilka. Wiele z nich czerpiąc inspirację z Biblii, bazuje dodatkowo na skarbnicy symboli, alegorii i legend, jaką jest powstałe w II-III w. dzieło zwane Fizjologusem, należące do kanonu literatury przyrodniczej, niedościgły wzorzec dla późniejszych bestiariuszy i literatury alegorycznej.
Demoniczne zwierzęta wyróżniają się spośród innych przede wszystkim upodobaniem do przebywania na pustkowiach, w miejscach odludnych, w ruinach, na cmentarzyskach i/lub pobojowiskach. Wiodą zazwyczaj nocny tryb życia, napadają na ludzi, szkodzą uprawom, żywią się krwią, nie gardzą padliną. Diabelski bestiariusz obejmuje też szereg zwierząt uznanych z różnych powodów za nieczyste, m.in. świnię, sępa/gryfa, kruka, strusia, sowę, kreta. Przyjrzyjmy się więc nieco bliżej tym najpopularniejszym zoomorficznym wyobrażeniom Złego.
Wszelkie działania okultystyczne były przez Biblię potępiane, anatemę przeniesiono więc też na czarowników oraz całe instrumentarium magiczne, w tym na węże wykorzystywane przez egipskich i babilońskich magów. Potwierdzenia demonicznego charakteru węży szukano również w mitologii egipskiej i greckiej. Poszukiwania dały rezultaty. Ponieważ, jak powiedziano, demony lubią przebywać w miejscach odludnych i kojarzonych z cmentarzyskami i śmiercią, a węże w Egipcie uważane były za symbol mocy władającej życiem i śmiercią, w Grecji zaś za łączników ze światem zmarłych, nietrudno było zbudować przekonanie, że (prawie) „każdy wąż to demon”.
Z wężem spokrewniony jest bazyliszek – jak wskazuje etymologia – „mały król”, „książątko” lub król węży. Pierwsze znaczenie od razu stawia „małego króla” w opozycji do „wielkiego Króla” (Króla królów i Pana panów), i jednoznacznie wskazuje, że chodzi tu o odwiecznego wroga Boga. Do drugiego znaczenia nawiązuje m.in. Pliniusz w Historii Naturalnej i Fizjologus. Oba dzieła wspominają o śmiercionośnym spojrzeniu bazyliszka. Bazyliszek zabija ludzi, gdy tylko na nich spojrzy – pisze rzymski historyk (H.N. 8,33; 29,19). Ale śmiertelny mógł okazać się również bazyliszkowy oddech, nie wspominając już o ukąszeniu. Fizjologus utożsamia bazyliszka z tym samym wężem, który u zarania ludzkości zwiódł pierwszych rodziców w raju. Opisuje też dobrze znany z późniejszych legend sposób, w jaki można gada pokonać: trzeba porazić jego wzrok promieniami słonecznymi, odbitymi od lustrzanej tafli. Najbardziej nośna okazała się tu średniowieczna Historia Alexandrii Magni de proelis, której odpisy, tłumaczenia i wersje krążyły po całej Europie. Jeden z rozdziałów opisuje spotkanie Aleksandra z bazyliszkiem: Zasię osmego dnia nadjechali bazyliszka bardzo okrutnego, zastarzałego i niewymownie smrodliwego, który był takowego jadu, iż nie tylko smrodem swym, ale też i wzrokiem, jako nadalej mógł zajrzeć, powietrze zarażał. A tak gdy Macedonowie i Persowie miejsce ono, gdzie smok leżał, przechodzili, tylko od samego wzroku jego padali trupem (…) [Aleksander] kazał uczynić tarcz wielką, długą na siedm łokci, a szyroką na cztery łokcie, a na wirzchu onej tarczy kazał przyprawić wielkie zwierciadło […] a tak postępował przeciw bazyliszkowi, zastawiając się tarczą, tak iż ani głowy, ani nog, ani żadnej strony bokow nie było widzieć […] Gdy był już blisko bazyliszka, otworzył bazyliszek oczy swoje a barzo gniewliwie poglądał w zwierciadło: widząc samego siebie w zwierciadle natychmiast zdechł. (za. M. Rożek, Diabeł w kulturze polskiej, Warszawa-Kraków 1993).
Jako króla węży średniowieczne ilustrowane bestiaria przedstawiały bazyliszka w wężowej postaci z koroną na głowie, odbierającego hołdy od innych węży i żmij. Popularna była też legenda o wykluciu się bazyliszka z jaja złożonego przez siedmioletniego koguta, które to jajo wysiedział wąż. W świetle tej legendy nie powinna dziwić późnośredniowieczna fizjonomia bazyliszka: koguta z wężowym/jaszczurzym ogonem.
Bliską krewną węża i bazyliszka jest oczywiście żmija, której zachowanie przypomina autorowi Fizjologusa zachowanie szatana. Otóż żmija, aby stać się głuchą na głos zaklinacza, przykłada jedno ucho do ziemi, a drugie zatyka ogonem. Podobnie szatan, słysząc głos Chrystusa zstępującego do piekieł, zamyka uszy i czyni się głuchym (za: K. Zalewska-Lorkiewicz, Książę ciemności, Warszawa 1996).
Do tej samej grupy należy wielki Smok, Wąż starodawny. Greckie słowo drakon, które przetrwało m.in. w angielskich i niemieckich określeniach smoka, jeszcze u Homera oznaczało węża. Wizerunek trzygłowego smoka-węża widnieje na tarczy jednego z bohaterów Iliady – Agamemnona. Później smok stał się hybrydalną istotą z łuskowatym ciałem węża lub krokodyla, z orlimi lub nietoperzowymi skrzydłami i lwimi pazurami, czasem z uszami wołu, ziejącą ogniem, mającą zwykle więcej niż jedną rogatą głowę: Oto ogromny czerwony/rudy smok, mający siedem głów i dziesięć rogów, a na jego głowach siedem diademów. Ogon jego zmiótł trzecią część gwiazd niebieskich i strącił je na ziemię (Ap 12,3-4a). Czasem jest to głowa podobna do łba wilka, jak w sztuce wczesnośredniowiecznej.
Nieprzypadkowe jest tu określenie „starodawny”. W najstarszych mitologiach bliskowschodnich pojawia się bowiem smok (Tiamat), symbol pierwotnego chaosu, który musi zostać zgładzony, aby mógł zaistnieć nowy porządek we wszechświecie.
Smok uosabiał samo zło, wszelki grzech, siedem głów, należących do siedmiu istot, symbolizowało siedem grzechów głównych. Jego życiowym zadaniem – jak pisze W. Kopaliński w Słowniku mitów i symboli kultury – było „zostać zabitym przez św. Jerzego albo przez jakiegoś innego świętego, czy bohatera, jak Beowulf czy Sigurt”. Beowulf sam traci życie w walce z ognistym smokiem pustoszącym kraj, przed skonem zadaje jednak bestii śmiertelny cios. Sigurtowi (Zygfrydowi) udaje się zgładzić smoka Fafnira, który bronił dostępu do skarbu, symbolu nieśmiertelności. W ikonografii chrześcijańskiej jako pogromcy demonicznego smoka jawią się Bernard z Clairvaux, Teodor z Pontu, Klemens z Metz, Roman z Rouen. Do tego męskiego grona można dodać jeszcze św. Małgorzatę z Antiochii Pizydyjskiej (II/IV w), męczennicę, która oddawszy serce Chrystusowi, nie chciała poślubić rzymskiego namiestnika. Została więc poddana torturom i wtrącona do więzienia. W więzieniu pod postacią smoka miał się jej ukazać szatan, którego pokonała samym tylko znakiem krzyża.
Najbardziej znanym poskromicielem smoka-szatana jest archanioł Michał, który stoczył z nim walkę i strącił z nieba wraz z poplecznikami (Ap. 12,9). Ostateczne zwycięstwo należy jednak do Chrystusa, dlatego często wizerunki walczącego ze smokiem archanioła Michała antycypują to zwycięstwo poprzez umieszczenie na włóczni i tarczy archanioła znaku krzyża.
Jednoznacznie z diabłem utożsamiany jest wilk, który podobnie jak demony przebywa na pustkowiu, żywi się tym, co upoluje w nocy, nie gardzi też padliną. Zwierzę zostało napiętnowane już w Starym Testamencie: prorok Ezechiel do wilków rozdzierających zdobycz, rozlewających krew i zabijających ludzi porównuje nieprzyjaciół Izraela (22,27). W Grecji postać wilczycy przybierała Mormolyke/Mormo, demon wysysający krew z młodych ludzi. Nieprzypadkowo też Hades nosił płaszcz z wilczego futra. W mitologii skandynawskiej z postacią wilka wiążą się wątki podobne do chrześcijańskich, zawartych przede wszystkim w Apokalipsie. Wilk Fenrir uosabiający zło i chaos został przez bogów spętany magiczną wstęgą. Przy końcu świata Fenrir oswobodzi się i zagrozi kosmicznemu porządkowi. Na szczęście pokona go Widar, syn Odyna (por. W. Kopaliński, Słownik symboli, Warszawa 1990).
Najbardziej znana identyfikacja wilka z szatanem pochodzi jednak z Ewangelii Jana (12,10), gdzie wierni przedstawieni są jako owczarnia, Chrystus jako Dobry Pasterz, a diabeł jako wilk, czyhający aby napaść na stado i rozproszyć owce. Augustyn w komentarzu do tego tekstu pyta retorycznie: A któż jest wilkiem, czyż nie diabeł? Rozproszenie owiec – Kościoła dokonywało się za sprawą heretyckich nauk głoszonych przez fałszywych proroków, przed którymi przestrzega Jezus: Strzeżcie się fałszywych proroków, którzy przychodzą do was w owczej skórze, a wewnątrz są drapieżnymi wilkami (Mt 7,15) i apostoł Paweł: Wiem, że po moim odejściu wejdą między was wilki drapieżne, nie oszczędzając stada (Dz 20,29). Na słowa Jezusa z Ewangelii Mateusza powoływał się autor Fizjologusa oraz Bazyli Wielki, który uważał, że jak wilki porywają ludzi i zwierzęta zapuszczające się w niebezpieczne okolice, tak heretycy porywają i gubią dusze zbłąkanych wyznawców Chrystusa (por. K. Zalweska-Lorkiewicz). Do tekstu z Dziejów Apostolskich nawiązuje Augustyn, wedle którego heretyk jak wilk „uwodzi dusze do grzechu, zabija je, podżega do prześladowań i wznieca herezję w Kościele”. (za: D. Forstner, Świat symboliki chrześcijańskiej, Warszawa 1990).
Strach budziło nie tylko zachowanie wilków, ale też, a może przede wszystkim, wilcze oczy, jaśniejące w ciemnościach i wilcze spojrzenie, które miało odbierać mowę. Już u Teokryta wyrażenie „zobaczyć wilka” oznacza tyle co „oniemieć”. Wierzono, że gdy człowiek spotka wilka i wilk spojrzy na niego pierwszy, to człowiek ów stanie się niemową. Do tego przekonania nawiązuje Ambroży z Mediolanu, opisując poczynania heretyków: Jeśli kogoś uprzedzą swym przewrotnym gadaniem, to uczynią go niemową, niemym bowiem jest ten, kto nie wierzy w chwałę Syna Bożego tak, jak powinien. Strzeż się więc, aby heretyk nie pozbawił cię głosu (…) Niech was to nie myli, że mają kształty ludzkie i choć z zewnątrz widzi się człowieka, wewnątrz bestia się sroży (za: D.Forstner).
Wilk uosabiał dwa z grzechów głównych: nieumiarkowanie w jedzeniu i piciu oraz chciwość. W średniowieczu stał się jednym z ulubionych zwierząt, na których podróżują czarownice udając się na sabat; zazwyczaj wiedźmy siadały twarzą do ogona. Czarownicy i demony sami przybierali postać wilka lub psa (por. W. Kopaliński).
Równie niebezpieczny i demoniczny jak wilk był lis, już w mitologii sumeryjskiej uważany za zwierzę chytre i przebiegłe, mistrza obłudy i oszustwa. Biblia akcentuje przede wszystkim niszczycielskie działania lisów; według Pieśni nad Pieśniami (2,15) już małe liski potrafią zdewastować winnice, a wedle Trenów Jeremiasza dorosłe chętnie odwiedzają pustkowia i rumowiska (5,18), stąd ich utożsamienie z demonami.
Związek lisa ze światem podziemi podkreśla mitologia grecka: lis jest przewodnikiem dusz zmarłych, które prowadzi wykopanymi przez siebie podziemnymi korytarzami. Tak samo zresztą prowadzi do Hadesu Orfeusza. Oczywiście u Greków lis również uosabiał przebiegłość. Już w VIII w. p.n.e. Archiloch twierdził, że „lis zna wiele sztuczek”, Ezop zaś w jednej z najbardziej znanych bajek zwierzęcych Kruk i lis opisuje fałszywe lisie pochlebstwa, które prowadzą do niemiłej dla kruka straty.
Ewangelista Łukasz dostrzega podobną lisią chytrość w cynicznym i obłudnym Herodzie (Łk 13,32). Chrześcijańska egzegeza nawiązywała głównie do zniszczeń uczynionych przez lisy. Równie destrukcyjne działania przypisywano heretykom, którzy – jak pisze Ambroży – podobni do trzystu lisów, którym Samson przywiązał do ogonów pochodnie i zapaliwszy je, wypuścił we wszystkie strony, aby zniszczyć pola i sady Filistynów niszczą Kościół od wewnątrz swoimi fałszywymi naukami. Do tego opisu nawiązuje wystrój jednej ze średniowiecznych katedr, gdzie lis przebrany w mniszą szatę czyta coś gęsiom po to, by je za moment porwać (M. Lurker, Słownik obrazów i symboli biblijnych, Poznań 1989).
Zaskakujące może się wydawać, że symbolem szatana był też poczciwy, ospały miś. Trzeba sobie jednak uzmysłowić, że w starożytności na Bliskim Wschodzie można było spotkać dzikiego niedźwiedzia częściej niż dziś w Bieszczadach. Rozdrażnione i/lub wygłodzone zwierzę stanowiło dla pasterzy i ich stad jedno z najpoważniejszych niebezpieczeństw. Poza tym w wielu mitologiach niedźwiedź uchodzi za pośrednika pomiędzy ludźmi a światem zmarłych, co zbliża go do demonów zamieszkujących cmentarzyska. Grecy łączyli niedźwiedzia z eryniami, boginiami zemsty. W Starym Testamencie najczęściej symbolizuje Boży gniew i wściekłość (2 Krl 2,24; Oz 13,8), jednak w Nowym użycza niektórych swoich atrybutów – konkretnie łap – apokaliptycznej bestii wychodzącej z morza: Bestia, którą widziałem, podobna była do pantery, łapy jej – jakby niedźwiedzia, paszcza jej – jakby paszcza lwa (Ap 13,2). Czasem w niedźwiedzia wciela się sam szatan. Tak było, gdy diabeł ukazał się biskupowi Filibertowi z Rouen (VII w.). W średniowieczu walka z niedźwiedziem oznaczała starcie z diabłem. Demoniczny niedźwiedź stał się też symbolem rozwiązłości: Niedźwiedź oznacza ciało, podąża bowiem za miodem, jak ciało podąża za pożądaniem – pisał Bonawentura (za: R. Kiersnowski, Niedźwiedzie i ludzie w dawnych i nowszych czasach. Fakty i mity, Warszawa 1990).
Kot, zwłaszcza czarny kot, jako zwierzę demoniczne nie budzi zdziwienia. Jedna z legend głosi nawet, że diabeł nigdy z kota nie wychodzi, ponieważ kot stale zjada diabła w postaci myszy. Trudniej zaakceptować fakt, że demonicznym zwierzęciem jest również pies. Stereotyp, że pies jest najwierniejszym towarzyszem i przyjacielem człowieka, rozpowszechniali przede wszystkim Grecy, dlatego u nich zwierzę to stało się symbolem wierności i doskonałego stróża/opiekuna. Ale w Palestynie, gdzie wiele bezpańskich i zdziczałych psów tworzyło stada napadające na ludzi i ich dobytek, pies nie cieszył się miłością i szacunkiem. Biblia często widzi w psie symbol pełnego nienawiści bezbożnika, żądnego krwi, prowadzącego się niemoralnie. Kwintesencją takiego przekonania są słowa Apokalipsy: Na zewnątrz [Królestwa Bożego] są psy, guślarze, rozpustnicy, zbójcy, bałwochwalcy i każdy, kto kocha kłamstwo i nim żyje (Ap 22,15). Pies reprezentuje to, co pospolite, pogardzane, wstrętne i głupie: jak pies do wymiotów powraca, tak głupi powtarza swoje szaleństwa – można przeczytać w Księdze Przysłów (26,11). Na szczęście biblijna i chrześcijańska symbolika psa nie jest aż tak jednoznaczna i negatywna, jakby się na pierwszy rzut oka wydawało.
„Psami diabła” nazywano szczury, od starożytności uważane za zwierzęta przynoszące zło i choroby, symbol szatana. Podobne skojarzenia budziła mysz uznana już w Biblii za zwierzę nieczyste (Kpł 11,29-30), zsyłane czasem przez Boga jako dotkliwa kara (1 Krl 5,6). O myszach, wysłanniczkach szatana, traktuje wiele średniowiecznych legend, zwłaszcza te, które zawierają historię ucieczki na wieżę. Ucieczka zazwyczaj okazuje się nieskuteczna, myszy dopadają bohatera i zagryzają go, co ma symbolizować i przypominać o nieuchronnej karze za grzechy.