Zakochany jestem w Ukrainie, cz. 2
Okolice Lwowa
W okolicach Lwowa jest wiele miejsc wartych odwiedzenia. Zamki, kościoły, rezydencje magnackie. Część z nich to, niestety, tylko ruiny, inne są w kiepskim stanie, ale niektóre zabytki zachowały się znakomicie. Ukraińcy próbują je restaurować, ale wobec chronicznego braku pieniędzy wysiłki te niewiele dają. Opowiem o kilku z tych miejsc – moim zdaniem najciekawszych.
Na trasie Warszawa – Lublin – Lwów, 35 km za Hrebennem, leży Żółkiew. Przy wjeździe do miasteczka wita nas pomnik hetmana, ale nie Żółkiewskiego, wbrew nazwie miejscowości, a Chmielnickiego. Jednak to Stanisław Żółkiewski był w XVI wieku właścicielem Żółkwi i jego nagrobek znajduje się w Kolegiacie Świętego Wawrzyńca przy Rynku. Pochowano tu też Jakuba Sobieskiego, ojca Jana III.
W tymże Rynku stoi zamek z końca XVI wieku – niegdyś wspaniała rezydencja magnacka, wielokroć niszczona i odbudowywana.

Olesko mija każdy, kto ze Lwowa wybierze się na Równe czy Kijów. Po 70 km jazdy drogą E-40 zobaczymy górującą na samotnym wzgórzu nad miasteczkiem majestatyczną fortecę.

To miejsce urodzenia królów Jana III Sobieskiego (1629) i Michała Korybuta Wiśniowieckiego (dziesięć lat później, a część historyków twierdzi, że nawet nie w tym zamku. Tym niemniej, co dwaj królowie, to nie jeden i przewodnicy upierają się też przy Korybucie).
Początki Oleska to gród ruski zniszczony w XIII wieku, potem był zamek drewniany, a od XVI wieku obecny, murowany. Pomyślany jako magnacka rezydencja i forteca, miał idealne warunki naturalne – na stromym wzgórzu, 60 metrów nad otaczającymi go bagnami. Samo wzgórze było ponoć sztucznie usypane w czasach starożytnych przez armię rzymską.
Zamek został założony na owalnym planie, pasującym do kształtu wzgórza. Dwa skrzydła z prostokątnym dziedzińcem zamkniętym wieżą bramną od północy i murem z galerią od południa. Nad bramą herb Jana Daniłowicza, budowniczego zamku. Studnię

Niezwykłe ma zbiory, bo zrabowane z kościołów, pałaców, dworów i cerkwi całej zachodniej Ukrainy. Są tu obrazy z żółkiewskiego kościoła i kominek z tamtejszego zamku. Ołtarze, rzeźby, portrety królów i magnatów, zdobione krzesła i unikalny, rzeźbiony stół z mapą Ziemi Świętej i Bliskiego Wschodu. Kinomanom zamek może się wydać znajomy – udawał Taurogi w Potopie Hoffmana. Pobliskie Podhorce były w tymże filmie Kiejdanami. Gdy odwiedzicie oleski zamek, pozdrówcie ode mnie uroczą przewodniczkę, panią Oksanę, której zawdzięczam znajomość wielu ciekawostek na temat Podhorców i Oleska.
Jedziemy dalej drogą na Kijów i cóż to za maszkara wynurza się z krzaków nad szosą? Monumentalna skrzydlata konnica Budionnego w marszu na Polskę w 1920 roku. Szkoda, że nie wykuto pomnika, jak wracała znad Wisły z podciętymi skrzydłami.
Jeszcze kilka kilometrów i skręcamy w prawo na Złoczów. Na zboczu gór Woroniaków (wielkie mi góry – 409 m n.p.m., ale stąd bierze się nazwa miejscowości – „pod górą”) stoi zamek w Podhorcach.

Budynek ma dach czterospadowy, hełmy nad pawilonami są zwieńczone postaciami atlasów – jeden z nich dźwiga kulę ziemską, drugi układ słoneczny. Sale zamkowe były bogato wyposażone w meble i obrazy. Nazwy sal: zielona, karmazynowa, złota i żółta nawiązywały do koloru ścian i obić mebli, sala rycerska zawierała kolekcję broni i służyła wielkim przyjęciom.

Na osi bramy wjazdowej, do której biegnie aleja lipowa, stoi piękny kościół Podniesienia Krzyża Świętego. Bryła ma kształt rotundy o średnicy 12 m, ozdobiona portykiem złożonym z 14 kolumn korynckich, na ścianie attykowej możemy podziwiać barokowe rzeźby.
Drogą, którą przyjechaliśmy od szosy kijowskiej, jedziemy na południe i przez Sasów dojedziemy do Złoczowa.
Niewielkie miasteczko prawa miejskie ma od 1523 roku. Do rangi wielkiej warowni i rezydencji podniósł Złoczów Jakub Sobieski, wojewoda ruski, wspomniany już ojciec króla Jana III. Wzniósł zamek w latach 1634-36 na planie czworoboku otoczonego wałami. Na rogach zbudowano bastiony z wieżyczkami, ozdobionymi herbami: Janina, Gozdawa, Rawicz, Herburt i inicjałami JSKKSK (Jakub Sobieski Krajczy Koronny Starosta Krasnostawski), obok data: 1634.
Jan III Sobieski nie był częstym gościem w Złoczowie, ale zamek otoczony opieką króla miał wyszkoloną załogę i opierał się skutecznie napadom nieprzyjaciela. Tylko raz, w 1672 r., po sześciu dniach obrony, zdobyli go Turcy.
W XIX wieku zamek stał się więzieniem. W II Rzeczypospolitej również pełnił tę rolę, a po zajęciu Złoczowa przez wojska sowieckie, więzienie na zamku przejęło NKWD i uczyniło zeń straszliwą katownię, działającą także po wojnie (w latach 1941-44 w gmachu mordowali więźniów gestapowcy). Więzienie istniało tu do lat siedemdziesiątych. Od 1980 r. próbuje się przywrócić dawny stan budynków. Kompleks zabudowań zamkowych z XVII wieku przetrwał w zasadzie do dziś, z wyjątkiem stajni.
Po przekroczeniu bramy, przy której była prochownia, zobaczymy Pałac Chiński. Z zewnątrz gmach prezentuje się okazale, prace wewnątrz postępują w miarę posiadanych środków.
Prostopadle do Pałacu Chińskiego wznosi się pałac rezydencjonalny. Jego część jest wyremontowana, możemy obejrzeć wystawy: archeologiczną, przedmiotów należących do więźniów i wydawnictw Lwowskiej Galerii.

Gdy będziemy wracać do Lwowa (droga od Tarnopola) w pobliżu wsi Czerwone, zatrzymajmy się na przydrożnym cmentarzu (memoriale) dywizji „Hałyczyna”, w Polsce znanej jako „SS-Galizien”. Obok grobów z tryzubem spotkamy też mogiły z wehrmachtowskim krzyżem. Do paradoksów historii należy fakt, że Ukraińcy musieli sprzymierzyć się z Niemcami, aby walczyć o niepodległość. Tablica na pomniku wymienia szlak bojowy dywizji: Hrubieszów, Chełm, Biłgoraj, Zbaraż, Tarnopol, Brody, krwawo zapisaną w polskiej pamięci Hutę Pieniacką i wiele innych miejsc. Część żołnierzy zginęła w boju (pod Brodami w bratobójczej walce z batalionem ukraińskim Armii Czerwonej), część przedarła się przez Czechosłowację na Zachód (około 170 osób trafiło do Andersa), pozostali przepadli na Syberii. Warto zatrzymać się i podumać nad tragicznymi losami naszych narodów.
Jeśli poruszamy się ze Lwowa autobusami lub marszrutkami (busami) należy wsiąść na ulicy Chmielnickiego do tych z tabliczką Броди (przez Olesko i Podhorce – te ostatnie 2 km spaceru od głównej szosy) lub Рава Русска (przez Żółkiew) a na ulicy Łyczakowskiej do tych z tabliczką Золочів (Złoczów). Bilety w cenie 5-8 hrywien.
Marcin Drwal
fotografie autora
Odcinek poprzedni
Odcinek następny