Suomi. Fińska prawda
Kiedy człowiek trwa przy prawdzie, daje mu ona siłę. I zapewnia spokój.
Mahatma Gandhi
Kocham podróże. W nowo poznawanych miejscach interesują mnie najbardziej ludzie, bijące serca miast i wsi, ich wola, ich natura, sposób na szczęście. Uwielbiam włóczyć się bez przewodnika, iść tam, gdzie mnie zaprowadzi intuicja lub ciekawość. Lubię obserwować ludzi siedząc w kawiarni i pijąc kawę, lubię rozmawiać z nimi przy obiedzie o tym, co trywialne, i o tym, co patetyczne. Uwielbiam wałęsać się po komercyjnych dzielnicach i opuszczonych osiedlach. Lubię iść drogą polną w nieznane i spojrzeć prosto w oczy tubylcowi, który wyczuwa moją alienację. Podróż po nowym kraju jest dla mnie zawsze również nową, ekscytującą podróżą w głąb siebie. Czasami bolesną, czasami radosną, za każdym jednak razem twórczą i odkrywczą.
Celem ubiegłorocznej podróży w świecie zewnętrznym była Finlandia. Przez dwa tygodnie pobytu w Laponii, z typową dla mnie zachłannością w poznawaniu wszystkiego, co nowe, „studiowałam” Finów.
Poznałam ich wielu. Odbywałam staż zawodowy, więc każdego dnia spotykałam zarówno dopiero co poznanych, jak i nowych ludzi. Urzekli mnie, co nie znaczy, że nie dostrzegałam ich słabości. Niemniej jednak legendarna słabość Finów – picie dużych ilości alkoholu, nie była w żadnym stopniu przykrym dla mnie doświadczeniem; nie zauważyłam, by nasza polska grupa pozostawała choć odrobinę w tyle w tym aspekcie… To, co mi przeszkadzało, to niski poziom metodyczny podczas prezentacji w firmach biznesowych, czy też niedopasowanie merytoryczne do naszych zawodowych potrzeb. Jednak po dłuższej obserwacji postanowiłam chłonąć ich zalety, a ignorować wady. Dlaczego? Dlatego, że cechy, które postrzegałam jako słabe strony Finów, zupełnie nie wpływają na ich czołową pozycję w świecie.
Na czym polega tajemnica ich sukcesu? Są efektywni, ponieważ osiągają zamierzone rezultaty. Nie stawiają jednak na bezwzględny profesjonalizm. Nie skupiają się na szczegółach nie wpływających w sposób zasadniczy na zewnętrzny wizerunek. Nie są przejęci, gdy nie znają odpowiedzi na jakieś pytanie. Perfekcjonizm jest im obcy.
Finowie, jak ich postrzegałam, to ludzie budujący swoją siłę poprzez wolę trwania w prawdzie wobec samych siebie. Ludzie silni w sposób łagodny. Radośni, spokojni i naturalni. Śmiejący się spontanicznie, pozbawieni krępujących rygorów powierzchowności amerykańskiego pozytywnego myślenia czy niemieckiej szkoły sztucznej uprzejmości. Uśmiech stale goszczący na ich ustach nie jest grymasem na pokaz: zobacz, jaki jestem szczęśliwy! Uśmiech Fina to wyraz życzliwości i ufności wobec ludzi – miejscowych i przybyszów. Finowie emanują spójnością, poczuciem spełnienia. Nie starają się pokazać lepszymi czy gorszymi od swoich rzeczywistych walorów czy słabości. Nie budują swojego wizerunku od zewnątrz, tworzą go od wewnątrz. Przejawia się to na wiele sposobów.
Jednym z nich jest bezpretensjonalny sposób ubierania się. Na ulicy, w domu, czy w miejscu pracy Finowie stawiają na praktyczność i wygodę. Rzadkim widokiem jest Fin ubrany w nienaganny mundurek biznesowy, czy też Finka w stroju skomponowanym według francuskich lub włoskich żurnali mody.
Praktycyzm Finów zaznacza się również w dbałości o funkcjonalność pomieszczeń, przeważającej nad ich walorami estetycznymi. Wystrój wnętrz musi przede wszystkim odpowiadać ich przeznaczeniu, charakteryzuje się surowością i ascetyzmem. Te cechy określają również styl architektury fińskich domów.
Swoją autentyczność Finowie wyrażają także w prostym sposobie wysławiania się. Nie wchodzą w konfrontacje, nie przejawiają agresji w dialogach. Mówi się, że ludzie pozostający blisko natury są bardziej życzliwi wobec drugiego człowieka, niż mieszkańcy wielkich aglomeracji. Nowojorczycy, których spotkałam w swojej samotnej podróży po Ameryce Północnej, zniechęcili mnie do siebie agresywnością; można to w końcu zrozumieć – mieszkają wszak na kamiennej pustyni, poddani są presji czasu, spędzają większość dnia w pomieszczeniach biurowych. Finowie, otoczeni dziewiczą wręcz naturą, bogatą w rzeki, jeziora i lasy, żyją przepełnieni jowialnością. Z jakąś naturalną łatwością przyjmują inny od własnego punkt widzenia, jeśli go nawet nie rozumieją, to szanują odmienność. Są bezkonfliktowi w relacjach międzyludzkich. Mają nietuzinkowe poczucie humoru, a im wyższe piastują stanowiska, tym większa jest ich skłonność do żartów.
Finowie są bardzo gościnni. Co prawda obcy jest im styl zapraszania do własnych domów, ale otwartość i serdeczność wyrażają poprzez słuchanie i spełnianie potrzeb swoich gości. Potrafią jednak bronić zdrowych granic własnego terytorium, z łatwością mówić „nie”, gdy się je nieopatrznie naruszy lub chce nadużyć ich kompetencji.
Finowie, których spotkałam na swej drodze (wierzę, że to znak dla mnie – zwiastujący nowy, konstruktywny etap w moim życiu), pielęgnują z pieczołowitością życie rodzinne. Mało się tu mówi o zdradach czy rozwodach. Co prawda, spora część społeczeństwa mieszka na tzw. „kocią łapę”, jednak o szczęściu w związku partnerskim nie świadczą formalne obwarowania, ale jakość relacji między dwojgiem ludzi, a ta, według mnie, nie ma nic wspólnego z „pieczęcią małżeńską”.
Finowie po pracy śpieszą się do domu, by być z rodziną. Klient wchodzący do sklepu o 17.55 (większość sklepów otwarta jest do godziny 18) budzi trwogę ekspedienta. Opóźnia wyjście z pracy i tym samym powrót do domu…
Z jednej strony można powiedzieć, że to naturalne, ponieważ Fin nie musi dorabiać po godzinach. Oni żyją od pierwszego do pierwszego, nie odkładają na czarną godzinę czy emeryturę, gdyż mają skuteczny system socjalny. Emerytura zapewnia im satysfakcjonujący standard życia. Z drugiej jednak strony, może mają po prostu właściwą hierarchię wartości uporządkowaną w sobie. Zgodnie z naukami modnego obecnie guru amerykańskiego zarządzania, Stephena R. Coveya, kluczem do sukcesu jest właściwy kierunek działań: najpierw zadbanie o indywidualny rozwój i osobiste szczęście, a dopiero w następnej kolejności koncentrowanie się na kreowaniu sukcesu zawodowego… Może między innymi dzięki temu Finowie potrafią spokojnie dożywać dziewięćdziesiątki?
Gdzie tkwi tajemnica sukcesu Finów – ludzi miękkich w relacjach z innymi, twardych w konsekwentnym celebrowaniu uniwersalnych wartości, ludzi niezależnych ekonomicznie, a potrafiących jednocześnie żyć w zdrowej współzależności, prywatnie i zawodowo?
Moim zdaniem odpowiedzią na to pytanie jest życie zgodne z osobistą prawdą. Zgodne również z uniwersalnymi prawdami. Wola jednostki konsekwentnie uprawiającej taką „politykę” przekształca się w zdeterminowaną wolę narodu. A to już jest siła spektakularna.
Zdjęcia w tekście: Paweł Pomorski, mproe, juhabee
Zobacz też:
Moja Finlandia
Finlandia finezyjnie (o fińskiej kuchni)
Czy jesteś sisu?