Lake District – angielskie pojezierze
Myślę, że nie tylko ja złapałam się na myśli: „Dlaczego polskie góry i jeziora leżą na przeciwnych krańcach kraju? Nie mogłyby być, dla mej wygody, bliżej siebie?!” Teraz wiem, że jest miejsce, gdzie wycofujący się lodowiec wykonał lepszą robotę i stworzył krajobraz łączący mazurskie jeziora i beskidzkie szczyty.
To Lake District w Kumbrii, w północno-zachodniej Anglii. Zanim mój mąż, synek i ja pojechaliśmy tam na krótki urlop w marcu tego roku, moje oczekiwania względem tego miejsca rosły za każdym razem, gdy kolejny znajomy Anglik czy Angielka oświadczali, patrząc na mnie nagle rozmarzonym wzrokiem, że Pojezierze to najpiękniejsze miejsce w Anglii. Tak wywindowane nadzieje zwykle kończą się rozczarowaniem, ale tym razem zachwyty okazały się w pełni uzasadnione.

Wiele rzeczy w Lake District jest naj… To największy park narodowy w Anglii, Scafell Pike, mierzący 978 metrów, jest najwyższym wzniesieniem w Anglii, a wśród tutejszych 16 jezior są zarówno najgłębsze i najdłuższe – jezioro Wastwater ma aż 74 m głębokości (niektóre źródła podają, że nawet więcej), a Windermere rozciąga się na długość 10 i pół mili. Jedynym prawdziwym jeziorem (lake) w krainie jest Bassenthwaite Lake, pozostałe to tzw. mere lub water – chodzi o różnice w powstawaniu zbiorników. Jednak wszystkie nazywa się potocznie jeziorami (lakes).
Jest tu obfitość wyjątkowych zabytków archeologicznych. Duże wrażenie zrobił na nas tajemniczy neolityczny krąg Castlerigg Stones. Mniej znany niż Stonehenge, ma jednak tę przewagę, że nie jest, jak Stonehenge, ogrodzony – można napawać się niezwykłym widokiem, stojąc w środku kręgu, dotknąć głazów i kontemplować kilka tysięcy lat historii. Zanim dotarli tu Anglo-Saksoni, ziemie te zamieszkiwali także Rzymianie oraz norwescy Wikingowie.

Geologom Lake District oferuje więcej atrakcji niż Disneyland pięciolatkowi. Podziwiając idylliczne widoki, trudno uwierzyć, że jeszcze niedawno produkowano tu na przemysłową skalę węgiel drzewny, a w licznych kopalniach wydobywano miedź i grafit.
Polodowcowy krajobraz Lake District to jeden z najpiękniejszych jakie widziałam, a miałam szczęście odwiedzić m.in. Toskanię i Prowansję. Przybyliśmy na północ w połowie marca, na południu panowała już wiosna, a tu leżała gruba warstwa świeżego śniegu. Biały puch, tak rzadki w Hampshire, przykrył rozkwitające już żonkile. Mimo zimowej scenerii, na podzielonych charakterystycznymi kamiennymi murkami górskich pastwiskach pasły się owce. Widoki, jakie odsłaniały się za niemal każdym zakrętem wijącej się między jeziorami i górami drogi, wyrywały z naszych piersi mimowolne westchnienia zachwytu i skłaniały do gorączkowych obliczeń, na jak długi pobyt nas stać. Mąż nawet mruczał pod nosem coś o przeprowadzce. Dla niego ta wyprawa była także nostalgiczną podróżą w przeszłość – powrotem do Anglii sprzed ery wielkich supermarketów, identycznych sieciowych kawiarni i fast-foodów. Z naturą współgrają specyficzne kumbryjskie domy, zbudowane z lokalnego szarozielonego kamienia.

Naszą bazą było miasteczko Ambleside, wygodnie usytuowane w pobliżu wszystkich największych atrakcji i głównych szlaków. Zatrzymaliśmy się w typowym kumbryjskim pensjonacie. Nasz pokój był w prawdziwie angielskim stylu – ogromny, z łożem z baldachimem i marmurowym kominkiem. O 9 rano serwowano nam tradycyjne angielskie śniadanie: jajko sadzone, kiełbaski, bekon, fasolkę w sosie pomidorowym, dżem i tosty. Nie dla osób dbających o linię, ale długie wędrówki po okolicznych fells (tego wikińskiego słowa, częściej niż mountains, używa się w odniesieniu do tutejszych gór) pomogą spalić nadmiar kalorii. Lake District to mekka dla entuzjastów każdego niemal rodzaju sportu, wymarzone miejsce do uprawiania kolarstwa górskiego, wspinaczki, wędkarstwa, żeglarstwa…

Nie zdziwiłam się zatem, przeczytawszy, że LD to, po Londynie, najczęściej odwiedzane miejsce w Anglii; przybywa tu około 14 milionów turystów rocznie. Przeważająca większość podróżuje samochodem – transport publiczny jest szczątkowy, nie ma tu też rozwiniętej sieci kolejowej. To sprawia, że na wąskich drogach miasteczek panuje latem duży ruch, dlatego lepiej przyjechać tu poza okresem szkolnych wakacji.
Pora kwitnienia pierwszych wiosennych kwiatów przyciąga do Krainy Jezior miłośników poezji wielkiego Romantyka Williama Wordswortha, bowiem jeden z jego słynnych poematów to Żonkile*. William Wordsworth urodził się, dorastał i spędził większość dorosłego życia otoczony wspaniałą Przyrodą Krainy Jezior (zawsze pisaną przez niego wielką literą), którą kochał i której składał hołd w swoich utworach. Jego domy, Dove Cottage oraz Rydal Mount, to obecnie muzea, do których pielgrzymują wielbiciele poety z całego świata.
Lake District uwiecznił także jeden z największych angielskich malarzy, niezrównany pejzażysta John Constable, który nazwał ją „najpiękniejszym w świecie krajobrazem”.
Pojezierze pokochała urodzona w Londynie bajkopisarka Beatrix Potter, która przeniosła się tu na stałe, gdy jej pierwsza książka Opowieści o Króliku Piotrusiu okazała się niespodziewanym wydawniczym sukcesem. Postaci z bajek Potter, która sama ilustrowała swoje bajki: Królik Piotruś (Peter Rabbit), Trusia-Pietrusia, Beniamin Truś (Benjamin Bunny) czy Wiewiórek Orzeszko (Squirrel Nutkin), kochają dzieci na całym świecie (także polskie, dzięki znakomitej Małgorzacie Musierowicz), nic dziwnego, że jej zachowany w nietkniętym od śmierci pisarki stanie dom odwiedzają tłumy. Wiosną tego roku Lake District posłuży jako plan dla filmu biograficznego pt. Miss Potter, w którym pisarkę gra Renee Zellweger.
Z żalem żegnaliśmy bajkowo piękną Kumbrię, by powrócić na przeludnione południe – trzy dni to o wiele za krótko, by nasycić się urodą Lake District.

*Daffodils
I wandered lonely as a Cloud
That floats on high o’er Vales and Hills,
When all at once I saw a crowd,
A host of golden daffodils;
Beside the lake, beneath the trees,
Fluttering and dancing in the breeze.
Continuous as the stars that shine
And twinkle on the milky way,
They stretched in never-ending line
Along the margin of a bay:
Ten thousand saw I at a glance,
Tossing their heads in sprightly dance.
The waves beside them danced, but they
Out-did the sparkling waves in glee:
A poet could not but be gay
In such a jocund company:
I gazed-and gazed-but little thought
What wealth the show to me had brought:
For oft when on my couch I lie
In vacant or in pensive mood,
They flash upon that inward eye
Which is the bliss of solitude,
And then my heart with pleasure fills,
And dances with the Daffodils.
(William Wordsworth – Daffodils)
Zdjęcia z archiwum autory oraz ze strony www.keswick.u-net.com, na której można podziwiać codziennie nowe widoki z Lake District.