Cmentarz Łyczakowski, grób Marii Konopnickiej
Wizyta na Cmentarzu Łyczakowskim jest niemal obowiązkowym punktem programu zwiedzania Lwowa. Są tacy, dla których jest to zarazem pielgrzymka do grobów najbliższych krewnych. Ci, którzy nie mają osobistego powodu, by odwiedzić lwowski cmentarz, odnajdą na nim groby wielu wybitnych osobistości, a spacer pomiędzy mogiłami stanowić będzie inspirację dla różnego rodzaju refleksji.

Położenie na rozległym, pagórkowatym, gęsto zadrzewionym terenie upodabnia Cmentarz Łyczakowski do leśnego parku. Wędrując pomiędzy grobowcami, wspinając się na wzgórza i zagłębiając w doliny zostawiam za sobą odgłosy miasta, zanurzam się w ciszę zakłócaną jedynie śpiewem ptaków, podążam tropem historii cmentarza, która związana jest nierozerwalnie z losami miasta i jego mieszkańców.
Cmentarz Łyczakowski jest jednym z najstarszych cmentarzy na ziemiach dawnej Grób Artura Grottgera, fot. K.KromkaPolski. Założony został w 1786 r. według projektu K. Bauera i T. Tchórzewskiego, na terenie o powierzchni ok. 40 ha, jako miejsce wiecznego spoczynku najbogatszych, najszacowniejszych mieszkańców Lwowa.

Przywykliśmy myśleć o Cmentarzu Łyczakowskim jako o polskim cmentarzu, obecnie znajdującym się poza granicami kraju. Tak naprawdę trudno przypisać go tylko jednej narodowości. W sąsiadujących ze sobą mogiłach spoczywają tu Polacy, Ukraińcy, Rosjanie, Austriacy, Niemcy, Żydzi, Ormianie, którzy związali swoje życie ze Lwowem – wielonarodowościowym miastem na rozdrożu historii.

Na terenie cmentarza znajduje się ok. 20 tys. nagrobków i 23 kaplice nagrobne, w których spoczywa ok. pół miliona zmarłych, a wśród nich wybitni przedstawiciele świata nauki, sztuki, polityki, uczestnicy powstań narodowych, bojownicy o wolność i niepodległość Polski i Ukrainy. W swojej wędrówce napotykam m.in. mogiły M. Konopnickiej, S. Goszczyńskiego, G. Zapolskiej, W. Łozińskiego, A. Grottgera, matematyka S. Banacha, twórcy bibliografii polskiej L. Finkiela, ukraińskiego bohatera narodowego I. Franko, polityka galicyjskiego S. Smolki.

Wiele z nagrobków przykuwa moją uwagę niezwykłą urodą umieszczonych na nich rzeźb, autorstwa m.in. H. Witwera, A. Schimsera, P.Filippiego. Liczne poetyckie epitafia skłaniają do zadumy nad przemijaniem i wiecznością, a blask niegdysiejszych tytułów przypomina mi, że wszystko na tym świecie to „marność nad marnościami”. Trwała jest jedynie pamięć o tych, którzy swoimi słowami i czynami zapisali się w historii, o czym świadczą kwiaty i znicze stale obecne na ich mogiłach.

Pomnik Powstańców Styczniowych, fot. K.Kromka    Groby Cmentarza Łyczakowskiego to także kronika polskich powstań narodowych. Początek jej znaczą mogiły uczestników insurekcji kościuszkowskiej (m.in. generała B. Kołyszko), następnie w kolejności chronologicznej groby weteranów wojen napoleońskich (generałów W. Szeptyckiego i J. Korczaka-Szumlańskiego). Powstańcy listopadowi spoczywają na tzw. „Cmentarzyku Żelaznej Kompanii”, oddzielnej kwaterze ozdobionej „Sarkofagiem Żelaznej Kompanii” wykonanym przez rzeźbiarza H. Periera. Na „Górce Powstania 1863” znaleźli miejsce spoczynku powstańcy styczniowi, nad których grobami góruje pomnik autorstwa W. Szydłowskiego.

Przez dziesięciolecia Cmentarz Łyczakowski trwa w niemal niezmienionej postaci, jedynie stare, przez długie lata nie odnawiane płyty nagrobne pękają i porastają mchem, a równocześnie przybywa mogił kolejnych pokoleń mieszkańców Lwowa. Szczególnie rzucają się w oczy grobowce Rosjan powstałe w epoce Związku Radzieckiego, wciśnięte w tłum starych nagrobków, ozdobione charakterystycznym obeliskiem z czarnego marmuru, bez symboli religijnych.

Inaczej rzecz się ma z wydzieloną kwaterą zwaną Cmentarzem Obrońców Lwowa lub Cmentarzem Orląt. Dzieje tej nekropolii na przestrzeni 80 lat jej istnienia były burzliwe.
Powstała jako miejsce spoczynku uczestników walk o polskość Lwowa w 1918 r. Już w listopadzie i grudniu tego roku zaczęto tu chować poległych, przenosząc ich zwłoki z rozrzuconych po mieście mogił. Z czasem cmentarz przybrał jednolitą formę, zgodnie z projektem R. Indrucha. Składał się z kolumnady, łuku triumfalnego, katakumb, kaplicy oraz koncentrycznie półkolistych rzędów mogił. Na skrzydłach katakumb wzniesiono pomniki poświęcone lotnikom amerykańskim oraz żołnierzom francuskim poległym w walkach za Polskę.

Do wybuchu II wojny światowej pochowano tu blisko 3 tysiące bojowników, zarówno tych, którzy polegli w czasie walk, jak i zmarłych w późniejszym okresie. Znaleźli się wśród nich m.in. gen. W. Iwaszkiewicz, komendant obrony Lwowa Cz. Mączyński oraz najmłodsi uczestnicy walk, kawalerowie Virtuti Militari – czternastoletni gimnazjalista Jurek Bitshan i trzynastoletni Antoś Petrykiewicz.

Z chwilą wejścia Ukrainy w skład Związku Radzieckiego rozpoczął się systematyczny proces niszczenia cmentarza. Początkowo został on zamieniony w wysypisko śmieci. 25 sierpnia 1971 r. Armia Czerwona wypowiedziała wojnę cieniom zmarłych. Do akcji wkroczyły czołgi, zrównując groby z ziemią, a dzieła zniszczenia dopełniły spychacze, burząc kolumnadę. Na terenie Cmentarza Orląt powstał warsztat kamieniarski i szlifiernia, a przez groby w północnej części przeprowadzono drogę asfaltową. Stan taki trwał aż do 1989 r., kiedy to pracownicy polskiej Bazy Energopolu półlegalnie przystąpili do prac porządkowych, przy pomocy mieszkających we Lwowie Polaków. Rozpoczęte wówczas prace, pomimo przewijających się w tle sporów i konfliktów natury politycznej, trwają do dziś, skutkiem czego obecnemu kształtowi cmentarza niewiele już brakuje do pierwotnej formy.

Tuż obok Cmentarza Orląt Archanioł Michał ze szczytu kolumny góruje nad Memoriałem Wyzwoleńczych Zmagań Narodu Ukraińskiego, strzegąc wiecznego snu ukraińskich bojowników o niepodległość Lwowa z tego samego 1918 r.

Mam przed oczami te dwie nekropolie obok siebie, gdzie spoczywają ci, którzy w burzliwym okresie rozpadu wielkich mocarstw stanęli po przeciwnych stronach barykad na ulicach polsko-ukraińskiego miasta. Młodzi chłopcy, oszołomieni odzyskaną wolnością, przejęci ideami odbudowy swych ojczyzn. Wrogowie? Raczej ofiary najokrutniejszej ze wszystkich wojen – wojny domowej. Walczący przeciw sobie koledzy, sąsiedzi, nawet krewni.
W tym miesiącu zadumy zapalam na ich grobach wirtualne znicze.

—-
W artykule wykorzystałam informacje zawarte w przewodniku turystycznym „Lwów miasto Wschodu i Zachodu” autorstwa A. Strojnego.

Zdjęcia: archiwum własne autorki