Alpy nad Adriatykiem: Słowenia
Słowenia to dwumilionowy kraj o powierzchni województwa podlaskiego, wciśnięty pomiędzy masyw alpejski oraz półwysep Bałkański. Sami Słoweńcy przyznają się jednak do związków z cywilizacją zachodnią i, prawdę mówiąc, mają ku temu solidne podstawy. Historia Słowenii i Słoweńców oszczędziła im wojennych pożóg, ale peryferyjne położenie i brak potencjału ludnościowego spowodowały, że ani naród słoweński nie wydał na świat wybitnych przedstawicieli, ani też kultura słoweńska nie stała się rozpoznawalna w Europie i na świecie.
Myliłby się jednak ten, kto sądziłby, że uzyskana na początku lat 90. państwowość przerosła świadomość narodową, którą w pośpiechu trzeba było adaptować do nieoczekiwanego daru historii.
Mimo, że od wieków Słowenia stanowiła podbitą prowincję wrażych mocarstw, to zarówno język, jak i tożsamość Słoweńców przetrwały. Niemniej nastąpił proces typowy dla narodów, pozbawionych przez wiele stuleci własnego państwa: szlachta i elity intelektualne podlegały wpływom kultury i języka państw ościennych, zaś nośnikami tożsamości narodowej pozostało chłopstwo. Stąd też zapewne brak wybitnych wydarzeń w historii kraju.
Powszechnie uważa się Słowenię za oazę dobrobytu w krajach postkomunistycznych i przykład łagodnej transformacji z komunizmu do kapitalizmu. Nic bardziej mylnego.
Pomimo przyzwoitego poziomu zamożności społeczeństwa i braku napięć m.in. etnicznych i klasowych, Słoweńcy wciąż trzymają w szafie trupy historii. Wieloletnie przebywanie na geograficznych i kulturowych peryferiach Europy wykształciło w Słoweńcach kompleks prowincjuszy. Jego odbiciem jest niezrozumiały dla postronnych kult osoby Josipa Broz-Tity, który choć czuł się Chorwatem, to biologicznie był pół-Słoweńcem.
Jest to tym mniej logiczne, że słynny, komunistyczny łotr traktował ojczyznę swej matki iście po macoszemu. Nie tylko nie przyznał Słowenii oczekiwanej autonomii, uzależniając ją w pełni od polityki Belgradu, ale przede wszystkim przyznał Chorwacji całe niemal wybrzeże dalmackie, będące podstawą dochodów turystycznych Jugosławii, a obecnie – czego naturalnie Tito nie mógł wiedzieć – niepodległego państwa chorwackiego. Słoweńcy musieli się zadowolić wąskim przesmykiem w okolicy miasta Koper, ponieważ po II wojnie światowej cała Istria przypadła republice chorwackiej, a miasto Triest wraz z wybrzeżem – Włochom. Licząca około 40 km granica morska jest tak nieduża, że Słowenia nia ma nawet dostępu do wód międzynarodowych, gdyż obszar pomiędzy wodami słoweńskimi i niczyimi kontroluje – jak twierdzą autochtoni, złośliwie – Chorwacja. Spór o prawo swobodnego dostępu do portu Koper to główny konflikt międzynarodowy, w który uwikłana jest Słowenia.
W nazwiskach współczesnych Słoweńców próżno szukać nazwisk muzułmańskich, pełno jest za to nazwisk niemieckich. Co ciekawe, język słoweński, będący de facto dialektem języka serbo-chorwackiego, wolny jest od naleciałości germańskich.
Jest to o tyle dziwne, że przez ostatnie stulecia Słoweńcy znajdowali się pod panowaniem austriackim, co jest aż nadto widoczne w ich mentalności, czy choćby w wyglądzie kraju. Pomimo, że po 1918 roku, na fali idei panslawizmu, rykoszetem trafili do bałkańskiego tygla, to nigdy nie uważali się za jego część składową. Przez dziesięciolecia państwa jugosłowiańskiego przy jego północnej granicy narastało przekonanie, że Słoweńcy służą pozostałym za dojną krowę. Istotnie – stanowiący 8 proc. populacji Jugosławii Słoweńcy wytwarzali około 20 proc. dochodu narodowego. Dlatego nie przypadkiem to Słowenia jako pierwsza ochoczo opuściła Jugosławię, co zresztą kosztowało ją tylko 6 dni wojny i kilkadziesiąt ofiar.
Jednak, paradoksalnie, brak kłopotów ekonomicznych w okresie funkcjonowania komunistycznej Jugosławii spowodował, że w społeczeństwie brak jest świadomości zbrodniczości i szkodliwości systemu kominternowskiego. Dlatego po uzyskaniu niepodległości nie przeprowadzono narodowej debaty, rozliczającej Słoweńców z przeszłością, wybory niezmiennie wygrywają postkomuniści, którzy uwłaszczyli się na państwowym majątku i kontrolują wszystkie ważniejsze gałęzie gospodarki. Ze względu na mikroskopijny rozmiar kraju utrzymanie ścisłej kontroli nad jego gospodarką jest bowiem wyjątkowo proste. Niechęć elit do reform jest jednym z głównych powodów niedokończonej transformacji i braku reform gospodarczych, przez które ten wciąż bogaty kraj pogrążył się w stagnacji. Od blisko dekady dystans pomiędzy Słowenią i Europą Zachodnią nie zmienia się.
Nie trzeba naturalnie dodawać, że główną słoweńską atrakcją jest unikalny i atrakcyjny klimat, łączący w sobie rześkość alpejskiego powietrza z wilgotnym, gorącym powietrzem znad Adriatyku. Godzinna podróż samochodem pozwala przenieść się z mroźnych terenów górzystych do rozleniwiająco monotonnego słońca nadmorskiego, gdzie wokół dróg rosną dzikie winorośla, smaczne i słodkie.
Klimat słoweński z jednej strony pozwala (z małymi wyjątkami) zapomnieć znaczenie słowa „siarczysty”, z drugiej zaś najdalszy jest od mokrego żaru z nieba, gdzie po minucie koszula cała lepi się do ciała. Słowenię warto polecić tym, którzy lubią delikatny, ciepły wiatr oraz przejrzyste, czyste powietrze, z rana rześkie, za dnia wysuszone, ale nie prażące.
Dla Polaków Słowenia, ogólnie raczej nudna, może być interesująca. Warto przypatrzeć się jak radzi sobie naród, który tak jak Polacy, przez stulecia funkcjonował na granicy dwóch wielkich cywilizacji.
Zdjęcia pochodzą z serwisu stock.xchng