Chrissi na nudlu

Nie ma nic piękniejszego nad leniwe wylegiwanie się na plaży albo nad brzegiem basenu, gdy nasza uwaga nie musi być skoncentrowana na naszych pociechach. Nie musimy drżeć, w razie gdyby dziecku zachciało się zanurkować. A dlaczego?? Bo umie pływać!
Zaraz, zaraz nie tak szybko… czy aby na pewno umie??? Nie??? To zaczynamy naukę!

Ten czasami żmudny proces musimy podzielić na trzy etapy:
1. Przyzwyczajanie do wody;
2. Opanowywanie „odmętów”;
3. Nauka pierwszych ruchów pływania.
opryskiwanie
Woda ma większą gęstość niż powietrze. Niby banalne, ale powinniśmy wiedzieć, że maluch biegając w wodzie zmęczy się szybciej niż nad brzegiem, gdyż opór jest większy. Uważajmy również na to, aby nie marzł. Żelazna zasada! Gdy pojawi się u niego gęsia skórka lub, nie daj Boże, sine usta, to z wody natychmiast marsz! Najlepiej pod ciepły prysznic.

W mojej paroletniej praktyce napotkałam również strachliwe dzieci. Już w domu, pod prysznicem, można po zachowaniu malucha stwierdzić, czy boi się wody, gdy na przykład bardzo się stara, by woda nie wleciała mu do oczu. Lub, co gorsza, krzyczy i płacze, gdy zmoczy mu się głowa. Wiecie już do czego zmierzam??? Dziecko trzeba do leżenie na wodziewody przyzwyczaić!

Naszą naukę zaczynamy od zabaw w wodzie (o głębokości do kolan), które dziecko zna z „lądu”. Może to być rzucanie piłki, skakanie, bawienie się w berka, wzajemne opryskiwanie się wodą. Staramy się przy tym zapewnić dziecku dużo ruchu aby… no co??? Nie marzło! Zabawę organizujemy tak, aby maluch nie zwracał uwagi na to, że jest w wodzie, że kropelki pryskają mu do oczu.
Gdy zauważamy, że dziecko robi postępy, przenosimy się na coraz głębszą wodę, przy czym maksymalna głębokość dla nie-pływaczy jest „po pachy”. Gdy dziecko jest wyjątkowo oporne i strachliwe, można spróbować najpierw polewać je wodą z konewki. Oczywiście najpierw proponujemy mu aby polał głowę rodzica, a później w rewanżu spróbować zrobić to z nim.
I pamiętajcie: żadnych skrzydełek! Nawet gdy maluch się potknie, zanurzy i przestraszy, musi odczuć, że o własnych siłach wydobędzie się bez problemu z wody. Skrzydełka dają fałszywą pewność, że nic mu się nie stanie, poza tym są do nauki  pływania absolutnie niedostosowane (jak można pływać z ramionami NAD powierzchnią???). bul-bul
Nie zmuszamy malucha do niczego, bo możemy bardzo szybko zniechęcić go do wody. Dzieci błyskawicznie uczą się, że woda to czysta przyjemność i można ją szybko oswoić.

O! Jesteśmy już przy drugim punkcie! Wbrew pozorom utonąć nie jest tak łatwo. Można się o tym łatwo przekonać, kładąc się w płytkiej wodzie. Stopień zanurzenia sterujemy wdychaniem i wydychaniem powietrza. Wdech – ciało idzie do góry, wydech – zanurzamy się.
Na początek dobrze jest trzymać malucha za rączki i „ciągnąć” go po wodzie. Gdy jest już oswojony, możemy zacząć ćwiczyć z nim oddychanie w wodzie.
Z pewnością zauważymy, że dziecko początkowo będzie odruchowo wstrzymywało oddech. Należy je przekonać aby wydychało powietrze w wodzie, zarówno przez usta, jak i przez nos, i urządzić „bulgoczący” koncert żab.

skok do wody na nogi    Następnym etapem jest namówienie dziecka, aby zanurzyło twarz w wodzie, najlepiej z otwartymi oczyma. Jak je do tego zachęcić??? Dobrym ćwiczeniem jest dmuchanie piłeczek ping-pongowych do mamy lub taty, dmuchanie „dziury” w wodzie, śpiewanie podwodne (zanurzone są tylko usta), zabawa w łódź podwodną („raz, dwa, trzy – kucamy w wodzie!” – tak, aby zanurzyć głowę) lub, o podobnej zasadzie, zabawa w pompę strażacką (rodzic trzyma malucha za rączkę i na zmianę kuca w wodzie o głębokości przykrywającej malucha). Można spróbować skoków do wody, oczywiście na nogi! W tej fazie zabronione są skoki na główkę! Dziecko może próbować samo lub w początkowej fazie z asekuracją (skakanie do stojącego w wodzie rodzica).
Maluch musi uczyć się utrzymywać równowagę w wodzie i powoli ją opanowywać przez kładzenie się całym ciałem na wodę, także na plecki, i pozostanie w niej w tej pozycji.
Oczywiście nasze dzieci są wyjątkowo genialne i wspaniałe, jednakże chciałabym podkreślić jeszcze raz, aby nie zmuszać ich do czegoś, czego nie chcą zrobić! Kiki nurkuje

Największym błędem podczas nauki pływania jest nadużycie zaufania. Gdy obiecacie dziecku złapać je lub przytrzymać, to ZRÓBCIE TO! A nie odsuwajcie się, aby w ten sposób zmusić malucha do większej samodzielności. Możecie być pewni, że scena skończy się płaczem, dziecko straci zaufanie i do wody prędko nie wejdzie, jeśli się już raz podtopi.

Bardzo pomocne w nauce pływania są wszelkiego rodzaju noodle, deski, maski nurka, piłeczki, dmuchane materace, płetwy itp. Pamiętajmy (wiem, jestem nudna), że to dziecko decyduje o następnych etapach nauki! A więc cierpliwość, zaufanie, pozytywne nastawienie, SPOKÓJ i dobra nawijka.
Mój bratanek potknął się w wodzie i niechcący podtopił. Diabelsko słona woda szczypała go w oczy i prawie by się rozpłakał, gdy wykrzyknęłam: „Widziałeś tę piękną, kolorową rybę????? Niesamowita była!!” Zanurzyłam twarz, aby pokazać mu, że to nic strasznego i dalej kłamałam: „O!!! jeszcze jest! Biegniemy po maskę i obejrzymy ją zaraz jeszcze raz, bo bez maski to oczy trochę szczypią!”

Kiki z nudlamiWspomniałam już o noodle. Są one doskonałe do nauki pływania, ze względu na możliwość różnorodnego ich zastosowania. Co można z nimi zrobić?? Urządzić wyścig „ujeżdżając” noodle, położyć się na wodzie, „ciągnąć” malucha trzymającego się noodle, „wciskać” je w wodę. Gdy dzieci się nie boją, można je namówić, aby zanurkowały pod noodle. Dzieciom takie zabawy sprawiają wiele radości i nie czują się „bezbronne” w wodzie, mając przy sobie dodatkowy przedmiot.
Aby zachęcić dzieci do nurkowania, można porozstawiać pod wodą kolorowe krążki, kółka, woreczki, wiaderka i zachęcić dziecko, aby podało nam wskazany przedmiot. W wersji zaawansowanej prosimy o podanie przedmiotu o danym kolorze. Mamy wtedy pewność, że dziecko otwiera oczy pod wodą.

Gdy twoje dziecko potrafi:

– wskoczyć stopami do wody sięgającej mu do ramion,
– wyciągnąć krążek z wody sięgającej mu do pach,
– wydmuchać 5 razy powietrze w wodę,
– w pozycji rozgwiazdy (na brzuchu i na plecach) uleżeć w wodzie 3 sekundy,
– dać się „nieść” przez wodę przez około 4 metry,

możemy przejść do ostatniego punktu, czyli „konkretnej” nauki pływania, o czym przeczytasz niedługo w pinezka.pl

Zdjęcia autorki
Do zdjęć pozowały Marie – Christin i Kira – Marlen

Odcinek poprzedni – o pływaniu dla dorosłych