Idziemy na basen
Woda to nasz żywioł. Od najwcześniejszych chwil jest to nasze naturalne środowisko. Bez wody nie ma życia. Banalne? Ale prawdziwe!
Woda to również zagrożenie. Co roku w miesiącach letnich nad zbiornikami wodnymi ginie mnóstwo ludzi. Dlatego pływanie to nie tylko dyscyplina sportu, ale i sposób na przeżycie.
Ale nie o tym chciałam. Idziemy na basen!!! Kryty, kryty… bez paniki (to do dziewczyn w Europie Środkowej).
Czego potrzebujemy? Na pewno stroju kąpielowego. Chyba że wybierzemy godziny wstępu przeznaczone dla nudystów. Na basen polecam strój jednoczęściowy, najlepiej ze skrzyżowanymi z tyłu ramiączkami. Żadne bikini. Możemy wówczas bez obawy wskakiwać do wody – nic nam się nie rozwiąże, nie poluzuje, i tym samym nie dostarczymy radości spragnionym sensacji współtowarzyszom.
Woda na basenie jest najczęściej chlorowana, wysusza skórę i piecze w oczy, a więc potrzebujemy okularów! Co trzeba rozważyć przy zakupie? Przy przymierzaniu okulary powinny się zassać (tak samo kupuje się maskę do nurkowania), dobrze jest też wykonać parę ruchów głową, aby przetestować, czy nie będą spadały. Często się zdarza (w zależności od budowy twarzy), że dorosłej osobie pasują okulary dla juniorów. Warto je przymierzyć, mimo iż sprzedawcy będą krzyczeć : „Proszę pani, to są dziecięce!”. Olać ich po prostu!
Po przyjściu do domu dobrze jest okulary zagruntować, czyli nasmarować zwykłym płynem do naczyń (płyn rozsmarować na SUCHE okulary, a potem spłukać) – dzięki temu okulary nie parują i nie przeciekają. Żadnych wynalazków – najlepszy jest płyn tani, bez udziwnień.
Odkryłam niedawno okulary „aqua sphere”. Są super! Polecam gorąco, jeśli można je gdzieś u was dostać.
Na głowę zakładamy czepek. Wiem, wiem… wygląda się w nim kretyńsko, ale za to jak PROFESJONALNIE! I co najważniejsze (zwłaszcza dla długich włosów) – czepek nie uchroni nas wprawdzie od zmoczenia włosów, ale za to nie będą one permanentnie moczyły się w chlorowanej wodzie. Włosy po czepkiem nie blakną, nie rozjaśniają się i nie rozdwajają.
Co więcej: można potraktować taki czepek jako środek do doskonalenia naszej niewątpliwej piękności. Przed wejściem do wody nakładamy na włosy balsam, wcieramy go dokładnie, włosy związujemy i zakładamy czepek. Ciepło, które wytwarza się pod czepkiem i odrobina wilgoci wpływają pozytywnie na zwiększone wchłanianie sie balsamu. Poza tym włosy nie włażą w oczy i nie przeszkadzają. Same pozytywy, jak widzicie! Nie wiem, czy nie wygłupię się, gdy napiszę, że okulary (tak samo czepek, strój) po wizycie na basenie KONIECZNIE trzeba wypłukać SŁODKĄ wodą (tzn. kranową, niechlorowaną). To niby takie oczywiste, ale wiele osób zapomina o tym i na efekt nie trzeba długo czekać. Strój wygląda, jakbyśmy zjeżdżały na ślizgawce i to po chropowatej powierzchni, guma przy okularach robi sie porowata i co? I pęka! Halo! Cały czas mówię jeszcze o basenie, okej?
Na drogę z szatni na basen i z powrotem polecam KLAPKI. Nie ściągamy ich pod prysznicem! Tym sposobem chronimy stopy przed grzybicą.
Na niektórych basenach dostępne są natryski do stóp ze środkiem dezynfekującym… spotkałam sie z różnymi, bardzo sprzecznymi opiniami na ten temat. Od wielu lat chodzę na basen i ZAWSZE noszę tylko klapki, nie spryskuję dodatkowo nóg i nie miałam nigdy (odpukać) problemów z tym związanych.
Jesteśmy już cud malina wysztafirowane, przepłynęłyśmy parę długości basenu na rozgrzewkę i warto zabrać się za kraul. Hm… KOCHAM ten styl pływania! Gdy chcę się ukarać, pływam żabką, he, he, he. A poważnie – kraul charakteryzuje się efektem „aha!”. Czyli, gdy wpadniemy już na to, JAK to się robi, krzyczymy „aha!” i nie chcemy pływać inaczej! Też długo się męczyłam, zanim odkryłam uroki relaksu podczas pływania. Bardzo ważne jest tu oddychanie i pewna „niespieszność”. Tak naprawdę to bardzo ciężko jest utonąć, więc „leżymy” sobie na wodzie, główką rytmicznie na bok, wydychanie pod wodą (choć książki zalecają inaczej – dla początkujących tak jest łatwiej), proszę nie zapominać o ZGINANIU łokcia przy wyciąganiu ramion (często ludzie „młócą” wodę i tracą niepotrzebnie siłę).
Dobrym ćwiczeniem jest „klepnięcie” wody przed zanurzeniem dłoni. Wygląda to głupio, ale polecam.
A świetnym „przyrządem” do kraula jest pool bouy (widać go na obrazku , wkłada się między nogi, powyżej kolan). Zawsze myślałam, że to „szykana”, ale dzięki niemu ma się prawidłową pozycję na wodzie i doskonale ćwiczy się koordynację ruchów. Nie jest drogi. Przy problemach z kolanami i bólach kręgosłupa stanowczo odradzam pływanie żabką. Dlatego – kraul!
Niedługo o pływaniu dzieci i młodzieży.
Ilustr. Anna Fudyma/pinezka.pl