Ryba miał minę szprotki z puszki.
– Masz dziwnie zgniecioną minę – Wieloryb zawsze wiedział, jak podchodzić Rybę.
– Minąłem się z Karpiową – wyjaśnił Ryba.
– Ja też – rzekł Śledź, który nie lubił być gorszy – ale to było dawno – dodał widząc nieprzejednane spojrzenie Ryby.
– Zwyczajna sprawa – Wieloryb nie widział problemu.
– W drzwiach… – Ryba cedził informacje.
– Nie musiałeś się pchać.
– Podwójnych – dodał Ryba – i wcale się nie pchałem.
– Mogłeś przepuścić – Wieloryb miał niezłą zabawę pouczając Rybę – Panie zawsze pierwsze!
– Przepuściłem… Na korytarzu też nie było dość miejsca – dopowiedział resztę Ryba.
– Taaak… – zaciągnął Wieloryb – podobno Karpiowa zrobiła się pulchna.
– Albo puszysta – dodał Śledź.
– Podobno?!?! – wrzasnął zwykle opanowany Ryba.
– Tak słyszałem…
– I co to za eufemizm? Puszysta?!
– A jakbyś powiedział? Gruba? Fe, nieładnie.
– Przecież ona jest bardzo gruba!
– To nie w tym rzecz, co czym jest, ale jak się na to mówi – Wieloryb wyraźnie ucieszył się ze swej złotej myśli.
– A ty byś powiedział “szczupła inaczej” – Śledź szybko podrzucił Wieloryba.
– Ja bym powiedział prawdę – zastrzegł się Wieloryb.
– Ach, jaka przyjemna jest prawda – westchnął Ryba co nieco się odreagowując.