– Oj, nieładnie Sarna, nieładnie… – zaczął Łoś.
– No właśnie – dodał Daniel
– Co nieładnie, co właśnie? – zapytał skonfudowany Sarna.
– Że bez uprzedzenia zmieniasz stan cywilny…
– Niczego nie zmieniam – odrzekł Sarna – jakbym zmieniał, to bym o tym wiedział…
– No właśnie…
– …na przykład wiedziałbym, że się rozwodzę…
– No właśnie – zasmucił się Łoś – szkoda, że się rozwodzisz.
– …albo, że się separuję…
– No właśnie…
– albo, że żona się rozwodzi, albo separuje…
– No właśnie…
– …albo, że żona rozstała się z tym światem…
– Albo, że ty się rozstałeś z tym światem – uzupełnił Daniel.
– No właśnie – rzekł po raz kolejny Łoś – na tyle sposobów zmieniasz stan cywilny i nic nie powiesz.
– Nawet nie wiedzieliśmy, że jednocześnie …
– I przez to myśleliśmy, że po kolei…
– …i pytaliśmy, by ustalić kolejność…
– …i już byliśmy gotowi uwierzyć w twoje zapewnienie…
– …ale na szczęście przyznałeś…
– …i to właśnie tak w tobie cenimy – dodał Łoś patrząc na rękaw koszuli Sarny tak, jakby tam była cena.