Zoo rozmówki – Ser
– Wspaniały ser dziś kupiłem – rzekł znacząco Sarna.
– Zielony? – spytał Łoś.
– Niebieski – odrzekł Sarna – nie ma zielonych serów.
– Śmierdzący? – zapytał Daniel.
– No, jakby nieco śmierdzi…
– Czyli zielony – ucieszył się Łoś – zielone śmierdzą.
– Nie śmierdzą, bo ich nie ma – obruszył się Sarna.
– Jak nie ma, jeśli śmierdzą?
– Tak, on ma rację – wtrącił szybko Daniel – jeśli coś śmierdzi, to na pewno istnieje.
– Jak na przykład jajka, prawda? – próbował zakpić Sarna.
– Kochany, żebyś wiedział – Łoś podniecił się na całego – jak takim jednym jajem cisnęli w ministra…
Sarna wziął głęboki oddech i wyrzucił z siebie jednym tchem:
– Po pierwsze, jeśli jednym jajem, to cisnął, a nie cisnęli, a po drugie, to wówczas cisnęli serem.
– Cisnął, a nie cisnęli – poprawił go Daniel – oczywiście, że zielonym serem, bo nic bardziej nie śmierdzi. A wówczas śmierdziało.
– Zgadza się, śmierdziało – potwierdził Łoś – widziałem w telewizji…
– Nie widziałeś – Sarna ze szczęścia niemal nie panował nad sobą – w telewizji nie śmierdzi!
– …skrzywione ze smrodu nosy, jak po ciśnięciu wspaniałym, zielonym serem – dokończył Łoś bardzo znacząco.