– Spóźniłeś się, Śledziu – rzekł słodko Ryba.
– Znów – dodał Wieloryb.
– Nie spóźniłem się. Autobus się spóźnił – rzekł Śledź patrząc nigdzie.
– Jak mówisz do mnie, to patrz na mnie – pouczył go Ryba.
– Albo na nas – uzupełnił Wieloryb.
– Jak mogę patrzeć na was obu jednocześnie, gdy stoicie po dwóch różnych
stronach – spytał Śledź.
– Chociaż się staraj.
– Trenuj.
– Może nie dostaniesz zeza.
– Ani katarakty.
– Katarakta to jest na Nilu – rzekł Śledź i posmutniał.
– Daj spokój krokodylom. Co ci jest? – zaciekawił się Ryba.
– Nic mi nie jest, nabijacie się ze mnie.
– No to co, Śledź jest od nabijania …
– … w słoik. – Wieloryb wpadł Rybie w słowo – Czuj się nabity…
– … bo to będzie od dzisiaj twój normalny stan – dokończył Ryba.