– Wypatrzyłem całkiem fajny kasztanowiec – wyznał Kaczka.
– Nie ma kasztanowców, są kasztany… – rzekł Kura.
– Wierzgał? – spytał Indyk. – Drzewo, nie koń – zdążył rzec Kaczka.
– … tak, jak nie ma jabłek, tylko jabłonki – ciągnął swoje Kura.
– Jabłonka nie może być koniem – bardzo autorytatywnie stwierdził Kaczka.
– Jak Baśka może, to Jabłonka tym bardziej – rzekł Indyk.
– Ja bym nazwał konia dostojniej niż „Baśka” – głośno przyznał się Kaczka.
– Jakbyś miał konia – spokojnie zauważył Kura.
– Ale od kasztanowca do Kasztana daleka droga… – dodał Indyk.
– … choć wydaje się, że wystarczy się schylić…
– … i podnieść kasztany…
– … i nazwać je baziami – ciągnął Kura.
– A może to była wierzba, a nie kasztan? – wyskoczył niespodzianie Indyk.
– Przecież mówię, że kasztanowiec. Chyba odróżniam – Kaczka wyraźnie nie zamierzał się poddać.
– Chyba jednak nie odróżniasz…
– … bo nazywasz bazie kasztanami…
– … albo odwrotnie…
– … i to jest mylący znak…
– … ale nas nie zmyliłeś…
– … bo co tu pomylić? Jabłonkę z wierzbą?
– … albo wierzbę z koniem?
– Nie, kochany, żebyś nawet bardziej się starał, nie wmówisz nam, że jabłonka…
– … którą właśnie wypatrzyłeś…
– … wierzgała – zakończył Indyk i wyjął kasztana z kieszeni.