Zenon w „Acapulco”
Zenon siedział w barze „Acapulco” na Patagońskiej i czekał na Tomasza. Tomasz potrafił się spóźniać. Tymczasem Zenon zamówił herbatę (zawsze bezpieczną w podobnych okolicznościach oczekiwania, bo można ją było sączyć niemal w nieskończoność) i zajął się słuchaniem konwersacji przy sąsiednim stoliku.
− Jak on się tam nazywa? „Wrażliwy Morderca” czy coś – wiesz, przy Pala Telekiego.
− Przy czego?
− Pala Telekiego, to nazwa ulicy.
− Pala Telekiego? Co to za nazwa?!
− Nie wiem, no, to jakiś tam gość musiał być. Węgier czy coś. Kontrowersyjny. Wiesz co on przed wojną zrobił?
− Nie wiem i nie chcę na razie wiedzieć. Nie skończyłaś jeszcze starego kończyć, a już nowe zaczynasz. Co z tym Mordercą?
− Nic. Siedzę tam i czekam na niego, a przy sąsiednim stoliku facet opowiada o cenach prostytutek w Czeczenii. Rozumiesz – pojechał do Czeczenii, wrócił i zasadnicze, co ma do powiedzenia przy stole w kawiarni, to o cenach prostytutek. I ile zarabiają na miesiąc: że taka prostytutka niezrzeszona potrafi dojść do 5-6 tysięcy złotych na miesiąc.
Na te słowa do „Acapulco” wszedł Tomasz, co Zenona prawdziwie zirytowało, ponieważ Tomasz – jak okazywało się po raz kolejny − wykazywał się strukturalnym brakiem wyczucia. Także czasu i okoliczności. Właśnie teraz, kiedy konwersacja przy sąsiednim stoliku zaczęła nabierać tempa, Tomasz wkroczył i zaczął prosto od progu:
− Powinni wymyślić jakieś słowo na katar zamarzający w nosie przy temperaturze otoczenia minus dwadzieścia – Tomasz smarknął i zaczął rozwijać kilka metrów szalika z szyi.
− Co pijesz?
Kiedy herbaty stały już na stole przed nimi, Tomasz opowiedział Zenonowi swój nowy pomysł na życie. Pomysł natchnięty niedawnym artykułem w prasie, którą Tomasz z oszczędności przeglądał tylko i wyłącznie w lokalach takich jak „Acapulco”, gdzie rozkładano je do wglądu publicznego.
− Robisz stronę internetową, na którą można wejść tylko po zapłaceniu, instalujesz kamerę internetową i jak już wejdą, to oglądają coś, co im pokazujesz. Ten artykuł był zasadniczo o prostytucji nieletnich chłopców w Stanach, którzy krzewili przez te kamerki pornografię, czyli siebie za pieniądze. Najpierw po prostu umieszczali listy prezentowe na Amazon.com – wiesz, jak listy prezentów ślubnych w sklepach. Wysyłali na Amazon listy prezentów, które by chcieli dostać i jak ktoś im to kupił, a Amazon przesłał, to włączali te kamerki o ustalonej porze i dostarczali on-line dziecięcą pornografię. No, a potem się rozwijali i robili płatne wejścia na strony.
− To chore – nie wytrzymał Zenon.
− No, chore, ale patent dobry – żeby pobierać opłaty za wejście na strony. I to jest jak z tymi od Metro-Goldwyn-Meyer. Oni też przyjechali do Ameryki z dolarem w kieszeni i nie wiedzieli jak zacząć.
− No i co?
− No i stał tak jeden, i patrzył jak ludzie z kina wychodzą. I wchodzili z pieniędzmi, wychodzili bez, a ręce nadal mieli puste. I pomyślał, że to jest interes dla niego.
− No i co?
− No i to, że jak zobaczyłem ten artykuł o płatnej stronie internetowej i o kamerce, to sobie pomyślałem − Tomasz, to jest interes dla ciebie: płacą, wchodzą, a nie wynoszą nic.
− No, ale coś im będziesz musiał pokazać, jak już wejdą.
− No i w tym sęk – tutaj koncepcja mi się trochę kruszy.
− Mnie też by się skruszyła. Bo co można pokazać? Twój atlas botaniczny z podstawówki z liśćmi suszonymi w książkach?
− No i ja sobie głowę łamałem przez jakiś czas. I wiem już.
− Umieram z ciekawości.
− Tutaj (Tomasz miał na myśli „Acapulco”) niedawno był artykuł w gazecie, że pewien Chińczyk wystawił na aukcję internetową swoją duszę. Było aż pięćdziesięciu ośmiu chętnych i licytowali. No i ja sobie pomyślałem, że też takie coś właśnie zrobię: przez tę kamerę będę pokazywał duszę i ją sprzedawał co jakiś czas. Wiesz, dusza rzecz niematerialna, sprzedasz, a ona do ciebie wraca i można nią obracać praktycznie… Zenon? Zenon, dokąd lecisz?

Ale Zenon nawet się nie obrócił i nie odpowiedział. W pośpiechu doskoczył do drzwi i przez nie dalej, na ulicę, byle szybciej. Poczuł swój syndrom Obsessive-Compulsive Ucieczki od Tomasza (OCUT): nagłą i niepohamowaną konieczność oddalenia się w pośpiechu od Tomasza, a bardziej od jego nieokrzesanych i kosmicznie nietrafionych pomysłów na życie. Czynił to już po raz drugi w krótkim odstępie czasu.
Zenon wiedział, że Tomasz balansuje na krawędzi: był szaleńcem, ale gdyby mu wyszło (co jeszcze nigdy się nie zdarzyło), okrzyknięto by go geniuszem.
Ilustrowała: spinelli/pinezka.pl