Występują: Mateo – lat 2; Tata B.; Mama, czyli ja 

ornitolog 

– A co to się nazywa, ten ptak? – zapytał Mateo, pokazując pelikana.
– Pelikan – odpowiadam. Mateo kiwnął głową usatysfakcjonowany:
– Aha. Taka kaczka jakby.

głowa mała

Mateo się kąpie. Polewam mu głowę wodą, szybko namydlam włosy i liczę na to, że nie zauważy, iż wykonuję na nim nielubianą ostatnio ablucję. Zauważył.
– Chcę zdjąć, chcę zdjąć! – krzyczy zdenerwowany Mateo.
– Ale co chcesz zdjąć? – pytam ciut spanikowana patrząc na różowego, gołego Młodego, który maca się po włosach.
– Chcę szybko zdjąć głowę z Mateuszka!!!

mamusia ulepi

Gdy opowiadałam Joannie o trwającej od prawie dwóch przechorowanych miesięcy tendencji Mateusza do zlecania mi wszelkich możliwych zabaw (mamusia zbuduje, mamusia naklei, mamusia narysuje), wyjaśniła mi ona, iż zapewne wynika to z naturalnej, codziennej refleksji mojego dziecka: „O bogowie, kolejny dzień z matką w domu, ja już nie wiem, czym ją zająć… Nie chce się już bawić ciastoliną, nie chce rysować, nie wiem, niech coś zbuduje może…”. Jakkolwiek brzmiało to prawdopodobnie, sądziłam nadal, że jednakowoż Mateusz wychodzi z założenia, że towarzystwo mamusi w zabawie jest niezastąpione. Do dziś tak sądziłam, kiedy to poszliśmy do piaskownicy:
Ja:  Mateuszku, ulep śliczną babkę, masz tu łopatkę!
Mateo:  Mamusia ulepi.
Ja:  Mateuszku, a sam nie możesz?
Mateo:  Nie, ja jestem za duży na łopatkę.

Ilustrowała: summa/pinezka.pl

Zobacz:
poprzedni odcinek