Trzech solistów z Cassell – Dobry wróżek
Kiedy siedzieliśmy w pubie i rozmawialiśmy o tym, jak ohydnie materialistycznie dzisiejsza młodzież podchodzi do życia, spod sąsiedniego stolika podniósł się starszy jegomość, dosiadł do nas i powiedział: – Nieprawda.
Będąc z natury humanistami, zaś z biografii ludźmi nieufnymi, poprosiliśmy, by udowodnił swój sąd.
Odparł, że nie dalej jak rok temu rzucił posadę dobrego wróżka.
Jako dobry wróżek miał za zadanie spełniać zachcianki dzieci. Wyczekiwał więc, zazwyczaj dobrze ukryty, na dzieci, wracające wieczorami z zabaw na podwórku. Na oko szacował, które z nich jest najsłabsze (a więc najbardziej potrzebujące interwencji dobrego wróżka) i łapał znienacka przechodzącego obok berbecia za fraki. Przyciągał do siebie i szeptał do ucha, najsłodziej jak tylko potrafił: „Jestem dobrym wróżkiem i mogę spełnić każde twoje życzenie. Powiedz, czego chcesz, a natychmiast się to spełni”.
I co? – pytaliśmy jeden przez drugiego – nie chciały owe dzieci samochodów, pieniędzy, komputerów, domów i pakietów kontrolnych IBM? – Nie – odparł exdobry wróżek – wszystkie chciały tylko jednego. Żebym je puścił, a już na pewno do końca życia będą bardzo grzeczne.