Trzech solistów z Cassel – Muzyka relaksacyjna
Będąc człowiekiem zestresowanym, kupiłem sobie płytę z muzyką relaksacyjną. Na pudełku napisane było, by słuchać płyty w pewnym oddaleniu od domowych pieleszy, albowiem rzadko gdzie można znaleźć miejsce bardziej stresujące od własnego domu / mieszkania. Zgodziłem się z tym w duchu i wziąwszy tylko z domu koc i discmana ze słuchawkami, położyłem się w parku na ławeczce.
Najpierw szumiały liście i godowo trąbiły do siebie wieloryby, a ja poczułem, że moje ciało stopniowo się relaksuje. Potem na tle liściastych wielorybów pojawił się ciepły i miękki głos pana, który powiedział mi, które mięśnie wciąż mam napięte i co zrobić, by je rozluźnić. Z ochotą poszedłem za jego wskazówkami i rzeczywiście – poczułem przepływającą przez ciało pierwotną energię.
Gdy już byłem bardzo rozluźniony, pan zmienił strategię i zaczął snuć opowieść o tym, że najbardziej stresujące w życiu są rzeczy. Nie życie jako takie i nie praca nawet, lecz rzeczy właśnie, otaczające mnie i wszystkich. Rzeczy, które zatruwają umysł koniecznością ich zdobycia i utrzymania. Rzeczy, których nawet nie możemy zabrać ze sobą w ostatnią rozluźniającą podróż. Potem pan powiedział, bym wyobraził sobie swoje mieszkanie i wyrzucił z niego szafy i stoły, szafki i komody. Półki na książki, same książki, sprzęt grający i płyty. Komputer i telewizor. Wszystko to, co przeszkadza mi poczuć przestrzeń.
Zgodnie z jego życzeniem, kolejno wyrzucałem w myślach wszystkie rzeczy, a pozbywając się ich czułem się coraz lepiej. Potem, zupełnie zrelaksowany, wyłączyłem discmana i zabrawszy koc, pomyślałem, że dobrze jest się pozbyć wszystkiego i dobrze, że tylko w myślach relaksacyjnych.
Jednak gdy wróciłem do domu, okazało się, że rzeczywiście.