Rozmówki z Misiem – Pytanie
– Gdzie tak pędzisz? – Miś zrezygnował z powitania na korzyść rozmowy z pędzącym.
– Bom wnerwiony! – odkrzyknął Sroka, ale stanął.
– No, powodów ci nie brakuje – Miś może i chciał zacząć listę.
– Misiu – Sroka spojrzał mu w odstające uszko – raz ci powiem prawdę…
Miś nieodkrywczo zamienił się w słuch. – … ja to wszystko równiutko olewam, oni mogą mi …
– Proszę cię – wtrącił szybko Miś – nie wyrażaj się, tu nie twoje biuro, ja mam słomiane uszki.
– … oni mogą mi, no wiesz, powyżej nerek…
Miś wypuścił nieco powietrza.
– … ale jednego nie mogę znieść…
– Jednego? – zdążył zapytać Miś na szybkim wydechu.
– Jednego! Tego pytania. Co za cymbał!
– Miałeś się nie…
– Spoko. To było delikatnie.
– Jakiego pytania? – Miś chyba naprawdę nie wiedział.
– Hu yz fuk ist koleś Ptak – Sroka wyrzucił z siebie z wyraźną ulgą.
– Szczególnie, że ty nie mieszasz jezyków – Miś momentalnie odzyskał metr gruntu.
– Oczywiście, że nie – Sroka dał się odepchnąć od pytania.
– Nawet dwóch, o trzech już nie wspominając.
– Zero mieszania – zadeklarował Sroka.
– A w ogóle, to ile znasz języków?
– Będzie z pięć – Sroka wypiął brzuch – muszę kiedyś policzyć.
– Tak, tak, to nie jest łatwo – przyznał Miś.
– Pewnie, że nie.
– Liczyć do pięciu – ponownie wtrącił Miś.
– Ty wiesz, jak się słówka mieszają!
– Oj, coś wiem. A przydają ci się te języki?
– Bardzo – Sroka przeszedł na ton lekko prywatny – na przykład w Turcji mówiłem po rosyjsku.
– A we Francji po niemiecku – domyślnie podpowiedział Miś.
– A w Niemczech po francusku – Sroka ciągnął samopochwały.
– To dlatego do HH wzięliście tłumacza…
– No jasne, przecież nie będę ośmieszał miłych gospodarzy
– Ale najtrudniejszy to ten angielski – Miś kontrolował trudności.
– Skąd wiesz? A może i ty mówisz językami?
– Ja mówię symbolami – zmitygował się Miś.
– Ty znowu to swoje symbolenie – Sroka wykazał małe niezadowolenie.
– No to jak z odpowiedzią na to pytanie?
– Jakbym rozumiał, to bym przydumał odpowiedź – Sroka chyba był szczery.
– To cię tak zdenerwowało? – nie mógą pojąć Miś.
– Bo nic z tego nie rozumiem! – krzyknął na koniec i odleciał trzepiąc nierówno skrzydełkami.