– Nieco tu brudno – rzekł Szczota, jak zawsze zatroskany.
– Rzeczywiście, czysto nie jest – potwierdził Szmata.
– Przyniosę wodę – zaofiarował się szybko Wiadro.
– Czyś ty oszalał – skoczył Szmata – zrobisz raz, będziesz robił zawsze.
– Będziesz robił – potwierdził Szczota.

– Ale ja lubię czystość! – rzekł Wiadro lekko zdziwiony. I dodał po chwili – i lubię robić…
– Takiemu nie wytłumaczysz – zaczął Szmata.
– Nie wytłumaczysz – potwierdził Szczota.
– Musi pogrążyć nas i siebie…
– Pal diabli siebie…
– … ale nas?
– … za jakie grzechy?
– No właśnie – wpadł im w słowo Wiadro – wy przecież nie zgrzeszyliście, a ja
mogę posprzątać.
– A mówiłem, takiemu nie wytłumaczysz…
– Mówiłeś – potwierdził Szmata.
– I masz, miałem rację…
– … miałeś. Nie wytłumaczyłeś…
– … a chodzi tylko o to, by tego nie widzieć…
– … nawet jeśli chodzić jest nieco trudno…
– … zwłaszcza jeśli…
– … można przecież przeskoczyć…
– … tylko trzeba uważać…
– … by nie wskoczyć w wiadro…
– … z wodą…
– … bo ktoś się uparł…
– … że posprząta – zakończył Szczota, jak zawsze zatroskany.