Rozmówki aktualne – Zmysły

Premier patrzył przed siebie wzrokiem niewidomego. Przez chwilę siedzieli w milczeniu.
– Więc jednak… – zagadnął Minister.
Ale okazało się, że Premier ma słuch głuchego.
– Przeżywa – rzekł Marszałek jakby był w jego skórze.
– Nie myślałem, że tak się przejmie.
– Stało się i tyle.
– Tak musiało być.
– I tak się dobrze skończyło – nie wiadomo kogo pocieszał Marszałek.
– Mógł skończyć gorzej.
– A ty mu tego życzyłeś? – zaczepka Marszałka wymagała krwi.
– Ja nawet sobie nie życzę ministra.
– Kiedy rezygnujesz?
– Nie mogę…
– Ach, te układy!
– Nie układy, tylko siostrzeniec…
– Układy rodzinne…
– … Premiera się założył z moją córką…
– … układy roboczo-rodzinne…
– … o to, kto zje więcej pestek dyni…
– ?
– … i teraz się pobierają…
– … i potrzebna jest kasa…
– … więc nie mogę go tak zostawić.
– Na litość ci się zebrało – Marszałek to dogryzał, to prowokował.
– Litości nie będzie – powiedział niespodziewanie Premier, czym obalił wykluwającą się teorię języka niemowy.
– Zadania są określone, wszyscy do pracy – kontynuował jakby nadgorączkowo.
– A poza tym, to on jeszcze nie ma smaku – rzekł Marszałek i zmienił pozycję z siedzącej na leżącą.

Napisane: Mississauga, 6 marca 2004

 

Rozmówki aktualne – Szkolenie

– Czekają nas ważne zadania – Premier celowo zaczął ogólnie, aby nikt się nie domyślił i nie wyprzedził z pomysłem.
– Ja bym zmienił podejście – mimo to wyrwał się Doradca.
– Tak jest! – Premierowi pozostało tylko przyklepać. – I o to chodzi.
– Właśnie nie o to chodzi – spróbował postawić się Doradca.
– Ważne zadania wymagają ważnego podejścia – zignorował go Premier.
– Ja bym powiedział, że nowego podejścia – nie wiadomo, czy się upierał, czy popierał Doradca.
– Wszyscy musimy zaprezentować ważne i … – tu spojrzał na Doradcę – nowe podejście.
– Ale nie wiemy jak – zamarkotał skonfundowany do granic możliwości Minister.
Gdyby wiedział, jak bardzo ułatwi tym Premierowi zadanie, pewnie nic by nie rzekł.
– I dlatego zrobimy szkolenie! – triumfował Premier.
Zapadła taka cisza, że słychać było ruch powietrza w konferencyjnych balonikach.
– Jak ja jestem od roboty – rzekł wreszcie Minister – to kogo szkolimy?
– Wszystkich – pryncypialnie ciągnął Premier.
– Sporo, nie za dużo jakby – starał się złagodzić Doradca.
– Cały zespół, wszystkich – nie dawał za wygraną Premier.
Doradca zaczął robić za kalkulator:
– Wice, szefowie, dyrektorzy, zastępcy, naczelnicy, kierownicy, sekretarze … – wyliczał. – Sporo wychodzi.
– I jeszcze doradcy – plan Premiera był absolutnie dopracowany – i referenci.
– A na jaki temat szkolimy? – na wszelki wypadek zapytał Minister – … Jak już coś mam robić.
– Zaczynasz myśleć, Minister – ucieszył się Premier – Temat jest nowy, jak podejście – spojrzał wymownie na Doradcę.
– Jeszcze nigdy nie byliśmy tak szkoleni. Powiem więcej, żaden urząd na świecie nie był tak szkolony. Ważne zadania, nowe podejście, musimy to zrozumieć – Premier nie mógł sobie odmówić przyjemności wykazania zrozumienia tematu.
– Więc może: „Ciągłość zadań w nieciągłej sytuacji spowodowanej nieciągłymi nastrojami…” – zaczął Doradca, ale urwał pod surowym wzrokiem Premiera.
– Mówiłem nowy temat, to nowy.
– To jaki? – niemal zapiszczał Minister.
– Seksualny. Będziemy się szkolić seksualnie.

 

Napisane: Mississauga, 7 marca 2004