Pan Tofelek się upiększa
Pan Tofelek, jak zwykle na kacu, przeglądał sterty gazet i dodatków z promocjami.
Czuł, że nastąpił moment, żeby coś odmienić w życiu. Może zakupić nową wannę (z kuponem dostanie drugą za pół ceny)? Albo zakupić samochód (darmowa wymiana oleju przez pierwsze 10 tysięcy mil)? A może pizzę na telefon (do zestawu duża pizza plus skrzydełka soda z bąbelkami za friko)?
Jego uwagę przykuł biust opatrzony napisem „jedno spojrzenie mówi więcej, niż tysiąc słów”. Pan Tofelek skrupulatnie zaczął dopasowywać słowa podchodzące pod ten obrazek. Wyszło mu, że gdyby dał sobie powiększyć biust do rozmiaru arbuza, to wszystko w jego życiu zmieniłoby się na lepsze. Piękniejsi ludzie czerpią ze swej urody wymierne profity, wyższe zarobki na przykład, dowiedział się. Inna sprawa, że jego zdaniem biust by go nie upiększył. Ale wyższe zarobki by się przydały, mógłby wtedy skorzystać z oferty zakupu półtorej wanny czy pizzy z sodą i skrzydełkami. Może nie akurat biust, ale coś tam mógłby sobie uślicznić. Zwłaszcza, że do ogłoszenia dołączony był kupon gwarantujący niewielką, ale zawsze jednak, zniżkę na wybrane usługi (oferta ograniczona w czasie). Na przykład niewielka korekcja uszu czy oczu.
Pan Tofelek, no cóż, miał prawy profil troszkę „bardziej”. Przez to ci, którzy zazwyczaj widzieli go od jednej strony, mieli wrażenie, że patrzą na kogoś innego niż zazwyczaj, kiedy nagle zobaczyli go od strony drugiej. Oto nadarzyła się niecodzienna okazja, żeby z obu stron wyglądać jak jeden i ten sam człowiek.
A poza tym – obiło się panu Tofelkowi o uszy – uroda jest związana z symetrią. Zatem wydatek będzie się opłacał podwójnie! Nie tylko skorzysta z cenowego upustu (pan Tofelek wycinał i używał wszystkie możliwe kupony, nie tyle dlatego, że jakieś ogromne korzyści się z tym wiązały, ile ponieważ szkoda mu było całej tej pracy drukarzy, DTP-owców i innych specjalistów od marketingu, że o papierze i marnowaniu drzew nie wspomnę), ale i najprawdopodobniej dostanie podwyżkę na okoliczność poprawionej urody.
Wesół wyciął fragment strony oznaczony przerywaną linią, udał się do kliniki na konsultację i przyklepanie terminu.
Kiedy jednak przyszło co do czego, pojawił się problem: czy on chce żeby prawa strona wyglądała jak lewa, czy lewa jak prawa? Rzecz bowiem w tym, że żadna z nich sama z siebie nie była brzydka, z każdego profilu Pan Tofelek prezentował się interesująco.
Zacukał się: załóżmy, że ludzie wolą jego prawą stronę, a on ją upodobni do lewej? I zamiast się upiększyć, odbierze swoim znajomym możliwość oglądania jego lepszego profilu? A jeśli na odwrót, wszyscy jednak wolą go z lewej strony, a on ją zoperuje?
Do tych dylematów doszła jeszcze jedna świadomość: piętnastoprocentowy rabat dotyczył obu stron twarzy. Jeśli on poprawi tylko jedną z nich, to i tak przepłaci! Tyle, że nie pięćdziesiąt procent a trzydzieści pięć. Ale z drugiej strony, jeśli teraz zrezygnuje z wizyty, to nie oszczędzi nic, odbierze sobie szansę na poprawienie jakości swojego życia, a niewykluczone, że klinika jeszcze jakąś opłatę pobierze za rezygnację.
Cóż było robić? Pan Tofelek zażyczył, by jego lewa strona wyglądała jak prawa, a prawa jak lewa.