Ostatnia blondynka na świecie
– Panie Talon, blondynki znikną z naszego świata. Różne media na świecie tak donoszą.
– A to dlaczego? Nie będzie tlenionych?
– Te będą. Ale mowa jest o naturalnych. Ostatnia blondynka ma się urodzić w Finlandii w roku 2200.
– No, to jest jeszcze trochę czasu. Ci, co podali tę wiadomość, myślą, że świat będzie jeszcze istniał w roku 2200?
– Skąd ja mam wiedzieć? Nie jestem jasnowidzem. Jednak, co do blondynek – dlaczego tak się dzieje?
– Bo ci ciemnoskórzy z Afryki pchają się do Europy. To przecież wpłynie na kolor włosów. Jak taki facet z Ghany ożeni się z prawdziwą blondynką – a oni przepadają za takimi – to dziecko, które im się urodzi, już nie będzie prawdziwym blondaskiem. W najlepszym razie będzie to blondynka z ciemną skórą. To przecież nie jest zbyt ładne.
– U nas jest jeszcze bardzo dużo blondynek i nie ma obawy, że zabraknie. Mój Tomek przecież ożenił się z taką.
– Panie Grzybek. Czy pan jest pewien, że to naturalna blondynka? Ja kiedyś, gdy szedłem do apteki kupić maść na odciski, zobaczyłem ją w zakładzie fryzjerskim z jakąś mazią rozsmarowaną na włosach.
– Co pan gada? Ona to najbardziej prawdziwa blondyna!
– Tak jak jej piersi są prawdziwe?
– A co? Piersi sprzedają w Hali Mirowskiej?
– Widzę, że nic pan nie rozumie. Piersi sprzedają u chirurga.
– Spił się pan, czy co? Chirurdzy otworzyli sklepy? Widział pan taki sklep?
– Nie widziałem, ale ta Tosia z ostatniego piętra w naszym domu, nagle musiała kupić nowe łachy, bo jej piersi strasznie urosły.
– Ona chyba ma już 25 lat. Może jest opóźniona w rozwoju, jeśli dopiero teraz jej piersi wyrosły?
– Opóźniona czy nie, tego ja dokładnie nie wiem. Ale jej matka latała pożyczać pieniądze na jakiś specjalny cel, dla córki. Być może rozwój człowieka zależy od posiadanej forsy. Teraz ma pięciu adoratorów, a poprzednio tylko jednego i na dodatek zezowatego. Cuda się dzieją.
– To prawda, nie zwróciłem na to uwagi.
– Pan mieszka w naszym domu i na takie dziwne zjawiska nie zwraca uwagi?
– A panu pewno żona opowiadała o tym. Bo tylko kobiety plotkują. Prawda?
– Tego samego dnia ja i żona to zauważyliśmy. Ale – dlaczego tak wyszło, że pański syn to prawie blondyn, Kaśka blondynka, zaś wnuczka Zosia taka czarna? Pan zwrócił na to uwagę? Może wnuczkę zamienili w szpitalu po urodzeniu? Są takie kobiety, które chętnie zapłacą położnej dużo forsy, żeby zdobyła dla nich dziecko z określonym kolorem włosów.
– Ja w to nie wierzę. Jak Zośce nie będzie do twarzy z tym kolorem, to pójdzie do fryzjerki i już będzie blondynką. Też problem.
– Problem, nie problem. Najważniejsze, że nie jest tak jak u tej pani z dzieckiem, z ulicy Prostej. Ona blondynka, a synek czekoladowy. Ta genetyka to jakaś dziwna rzecz.

Inspiracja:
Czy blondynki wyginą? Le Monde, Laure Belot i Véronique Lorelle, 19.07.2007
Ilustrowała: spinelli/pinezka.pl