Miniaturki
czyli zapiski z kosza na śmieci pewnego dwunastolatka
Dni stawały się nie do wytrzymania. W powietrzu unosiła się grubsza sprawa.
Jon Simpkins, księgowy firmy Lotus, miał żyłkę do rozwiązywania spraw. Był amatorem kryminałów. Może dlatego ważne tutaj jest, że Simpkins w college’u należał do „Bandy Trupów” i dlatego znają go w każdej spelunie.
Właśnie obliczał roczną stopę zwrotu, gdy nagle w głośniku pojawił się przenikliwy głos dyrektora działu mówiący „Uwaga!”, a zaraz potem Lany Costin, najlepszy przyjaciel Jona, wbrew swojej cichej naturze wrzasnął na cały głos: „Świetnie, a więc mogę wygłosić mowę, nad którą pracowałem siedem długich lat!”
„Wreszcie, po tylu latach, możemy przyjąć głównego księgowego wielkimi brawami. Proszę państwa, oto Lany Costin” zaanonsował dyrektor.
Cały oddział zawrzał i zaklaskały w swoje spocone dłonie 43 osoby. Simpkins swoim odważnym krokiem ruszył w kierunku drzwi dyrektora i właśnie je otwierał, gdy ten sam głos co z głośnika powiedział „Zwalniam cię!!!”
Nagle Jonowi całe życie przeszło przed nosem. W jego głowie było jedno, jedyne pytanie do szefa. Simpkins odważnie zapytał „Czy nie chce mnie pan więcej widzieć?”
„Tak, znikaj stąd!”
Nagle z głowy Simpkinsa wyleciało mnóstwo myśli. Czując się lekki jak piórko, Jon odwrócił się i biegł prosto przed siebie. Mijając swoje biurko chwycił własną teczkę. Po chwili…
* * *
Ktoś puka do drzwi pokoju 515 Aqua Hotelu, gdzieś na środku Pacyfiku.
„Kto tam?” pyta Ravel Dark, dwudziestojednoletni student Akademii Sztuk Pięknych im. Leonarda da Vinci.
„Pan zamawiał budzenie na 10.00?”
„Tak, dziękuję, już wstaję”.
O Panie, czemu wakacje nie są choć trochę dłuższe.
* * *
W pewnym zwykłym mieście (no, może nie tak całkiem zwykłym) żyła pewna Owca.
Wiem, że macie skojarzenia z „Sheep In Big City”, ale ta bajka będzie o czymś innym. Tak więc, wracając do Owcy, to była czarna owca, uzależniona od marihuany, i każdego wieczoru przed pójściem spać lubiła sobie golnąć choć odrobinę czegoś mocniejszego.
Dzień 1
Owca wstał z łóżka, poczłapał do toalety. Zza zamkniętych drzwi można było usłyszeć głośne plum. Załatwiwszy „swoje sprawy”, Owca poszedł sprawdzić pocztę. Dostał list od kumpla, parę ulotek i paczkę z drobiazgami od swojej eks. Wrócił do apartamentu na France Alley i poszedł coś wszamać. Na śniadanie zjadł dwa liście sałaty i wypił mocne cappuccino. Spojrzał na kalendarz.
Dziś sobota, 13 września 2003 roku.