– Panie Talon, potrzeba nam króla.
– A po co nam król?
– Widzi pan, były u nas wybory. Poszedłem do mojego sklepikarza i on mi poradził głosować na Adama S., jako pewnego zwycięzcę. Trzy tygodnie przed wyborami byłem zupełnie wykończony. Będzie prezydentem czy nie? No i przegrał. Był na ostatnim miejscu. Teraz już od roku ze strachem czytam gazety i widzę, że rząd się trzęsie. Ja już nie mam nerwów.
– A jeśli będzie król, to będzie inaczej?
– Jak królowi rząd nie będzie się podobał, to powie mu – wynocha do domu! I wybierze nowy rząd bez wyborów. Więcej już u nas nie będzie wyborów.
– Przecież nie mamy następcy tronu, panie Grzybek.
– Możemy pożyczyć.
– Kogo?
– Karola.
– Którego Karola?
– Następcę tronu Anglii. I tak nie ma co robić w swoim kraju. Jego mamusia swobodnie dociągnie do setki. To taki cierpliwy człowiek. Latami czekał na swoją Kamilę.
– A dlaczego rozwiódł się z Dianą ?
– Panie Talon! Przecież ona go zrujnowała! Prawie musiał sprzedać jeden ze swoich zamków. Widział pan, ile on wydał na jej szmaty? Codziennie była w innej sukni. Przestał jej dawać pieniądze i wtedy ona go zdradziła.
– A co on widział w tej Kamili?
– Ona jeździ konno.
– A gdzie by Karol u nas mieszkał?
– No przecież mamy pałac prezydencki. Tylko dobudujemy tam od tyłu stajnie.
– A gdzie on będzie paradował na swoim koniu?
– W niedzielę po Nowym Świecie.
– Panie Talon, nie ma to, jak za czasów naszych dzielnych królów! Z Batorym, który nie znał języka polskiego, ruszyliśmy na Ruskich i pobiliśmy ich. A jak pod przywództwem Sobieskiego ruszyliśmy z Polski na Wiedeń, to Turki rozleciały się w kawałki. Kto w chwili obecnej pamięta o tej przysłudze?. Uratowaliśmy Europę. A dzisiaj Niemcy nas przerobili. Tylnymi drzwiami wpuścili tych Turków. Za 10 lat już do nas wtargną.
– A tego Karola to jak sprowadzimy?
– Ja będę stać na Krakowskim Przedmieściu z wielkim transparentem – „Karolu – ratuj nas!”
– Dobra. To ja to wypiszę na tym transparencie.

Ilustracja: spinelli/pinezka/pl