Brzechwa
– Panie Talon. Zabierają nam Brzechwę!
– A to dlaczego?
– Bo jego wierszyki przedstawiają Polaków w złym świetle i nie jest godny, by patronować szkołom i ulicom w dziesiątkach polskich miast. Na przykład w jego utworach polny konik jest leniem i nie pracuje. – Jeszcze by tego brakowało, żeby szukał pracy. Przecież u nas jest 12 procent bezrobocia. Panie Grzybek, niech pan wyobrazi sobie, jakie wtedy kolejki stałyby przed Urzędem Zatrudnienia, jeśliby wszystkie koniki polne szukały pracy.
– Ale panie Talon, gdyby Brzechwa napisał, że konik polny zapisał się do kawalerii i dzielnie bił się w 1920 roku z Ruskami, to już byłoby wszystko w porządku. Ale on tego nie zrobił!
– Ale Brzechwa sam, jako ochotnik, uczestniczył w tej wojnie z Ruskami i nawet dostał odznaczenie, więc po co miał to nakazać konikowi polnemu?
– Dzieci nie czytają biografii Brzechwy, ale jeśliby walczył konik polny, to wszystkie dzieci by to wiedziały.
– Chwileczkę, panie Grzybek. Mnie się zdaje, że w ogóle tych słów o koniku polnym Brzechwie nie można przypisywać. Brzechwa nie pisał w swojej bajce, że konik polny jest leniem i tchórzem.

– W dzisiejszych czasach można Brzechwie wszystko przypisać. Panie Talon, ale to jeszcze nic. On pokazuje, że my jesteśmy osobami ociężałymi umysłowo: Ojciec zaś poszedł po rozum do głowy / i kiedy powróci / nie wiadomo. Co pan na to?
– Głupota. Ojciec poszedł do knajpy trochę sobie popić. Już to jest zabronione? W takim razie co nam zostało? Powiesić się?
– Albo ten wierszyk z samochwałą, która w kącie stała. Czyli, że my to niepoprawni i zarozumialcy.
– Panie Grzybek. Każdy u nas mówi, co chce i niebo jeszcze się nie zawaliło. Rydzyk powiedział, że szambo to nie perfumy. I miał rację. Wałęsa powiedział, że jest za i nawet przeciw. Też miał rację. Oleksy powiedział Gudzowatemu, że wszyscy są do dupy i być może też miał rację. To co można chcieć od sześcioletniej samochwały?
– No dobra, a co z tym wierszykiem: Pan starosta siadł przy stole / Naraz patrzy/ Włos w rosole. Wychodzi na to, że my brudasy i bałaganiarze.
– Tu Brzechwa już przesadził. Być może nieumyślnie, ale przesadził. Już dzielny wojak Szwejk powiedział, że zjadłby nawet kupę swojego oficera, ale żeby w niej nie było włosa.
– Więc na czym ta wojna z Brzechwą się skończy?
– Zmienią w kraju wszystkie ulice z nazwiskiem tego pisarza.
– Ale już nie ma wybitnych nazwisk do nadawania ulicom.
– Nie muszą być nazwiska, choć jeszcze kilka ulic można nazwać imieniem Jana Pawła. Ale ulica „Od siedmiu boleści” zupełnie pasuje. Lub „Okrągły stół”. Albo „IV Rzeczpospolita”.
– Ale przecież listonosze dostaną kręćka od tych zmian. Już część ulic w stolicy zmieniono na inne. Jakoś nie widać, aby to się kończyło. Panie Grzybek, niech pan pomyśli co będzie, jeśli Kwaśniewski dojdzie do rządu. Znowu będziemy mieli ulice Waryńskiego, Bieruta, Gomułki i „Trzy razy tak”. Może zostawić tego Brzechwę w spokoju? Albo, jeśli już Brzechwa nie pasuje, to może zmienić na Leśmiana? Żeby on się w grobie nie przewracał.
Inspiracja:
Precz z Brzechwą, Onet.pl Czytelnia 5.04.2007
Ilustrowała: spinelli/pinezka.pl