Wcześniej była część pierwsza i druga.

– Obywatelu pV/T, jak wiesz, mamy dostęp do waszych raportów – zaczął sekretarz zarządu.
– I co obywatel sekretarz o nich sądzi?
– Solidna robota. Tu też próbujemy zrozumieć ten przekaz z waszych raportów i z materiałów oryginalnych. Solidna dokumentacja. Ale to nie jest łatwe do zrozumienia.

– Nie jest. Zupełnie inny sposób myślenia. Przyznaję, to mnie trochę zaskoczyło. Spodziewałem się ciekawych detali, ale myślałem, że podstawowa logika jest jedna. I jeżeli chodzi o Wiedzę, to szli podobną drogą. Czasem zaskakiwało mnie, gdy mieli w ręku wszystkie fakty, a nie potrafili ich połączyć. Prawdopodobnie przekraczały pojemność procesora pojedynczych osobników, a nie umieli tak współpracować, jak my. Ale czasem też budziła mój podziw ich zdolność formułowania poprawnych teorii, hipotez przy znikomych informacjach, tak jakby mieli inne możliwości nagłego ujrzenia całości. Ale to wszystko jest jeszcze w normie. Za to przy całej reszcie rodzi się natychmiast pytanie: po co?
– I masz jakąś hipotezę, po co?
– Pierwsza część przekazu daje w miarę jasny obraz, druga go tylko zaciemnia. Jedyna sensowna hipoteza, to że nie zaciemnia, tylko uzupełnia.
– To znaczyłoby, że ten prosty i jasny obraz nie jest pełny. Można go więc uzupełnić. Będzie bardziej złożony, ale czemu miałby przestać być jasny?
– Może nie istnieje jasny, jednoznaczny opis.
– Oni go nie znali. My mamy Teorię: kwarki, plovery, kestrele i cała reszta. Kwazary i czarne dziury. Eugenika. Organizacja społeczeństwa. To wszystko, powtarzam: to wszystko! A oni? Komputery, lepsze liczydła – ale jakie wyobrażenie o sobie! Dzieci Boże! Dorzucić parę czynników przypadkowych, przekłamania w obwodach, zmęczenie temperaturowe, złe styki, a już każda maszyna zaczyna żyć własnym życiem. W ten sposób każda pralka jest inna. Duch w maszynie!
– To też jest temat. Oni bardzo silnie wierzyli w to, że każdy z nich jest jedyny i niepowtarzalny.
– Pralka uczy się na innych wsadach, a potem jest jedyna i niepowtarzalna. A jak się jej przegrzeją komórki pamięci, to dopiero!
– Oni wierzyli, że mają szczególny kontakt z Bogiem, stwórcą wszechświata.
– Prowincjonalna galaktyka, prowincjonalna gwiazda, prowincjonalna planeta! Wiesz, jaki wielki jest wszechświat?
– Wiem też, że nigdzie indziej nie znaleziono życia. Wszędzie jest coś nie tak: a to gwiazda za wielka, a to za mała, a to atmosfera za gęsta, a to za rzadka, a to za żrąca…
– I myślisz, że ktoś zadał sobie trud stworzenia tego wszystkiego, od kestreli po gromady galaktyk, żeby sprawdzić, czy na pewnej planetce pewne istotki będą żyć w pokoju, czy tłuc się na okrągło? Nawiasem mówiąc, przeważało to drugie.
– To niepojęte… to znaczy niewiarygodne.
– No widzisz! Ja twierdzę, że w systemach powyżej pewnego stopnia złożoności rodzą się procesy przypadkowe wyglądające na samoistne, na tak zwane „coś więcej”, coś, czego się nie da opisać, nie da wytłumaczyć Wiedzą. Ale to wszystko. Nie ma nic więcej.
– I każdego z nas, czy mnie, czy obywatela sekretarza, można zastąpić kimś innym bez szkody i problemów.
– Oczywiście, można by nawet podzielić zadania, umiejętności i funkcje na wielu osobników, byle tylko suma się zgadzała. Granica między osobnikami jest czysto umowna. Naprawdę istnieje tylko system, a my jesteśmy jego podzespołami. Mógłbyś przejąć połowę zadań drn, a on połowę funkcji <zdania> i tak dalej. Gdzie problem? Mnie też można by z kimś przemieszać, choćby z tuzinem innych. I co? I nic – system działa. Tylko żeby nie było niejasności – w moim przypadku nie ma takich planów.
– Jeszcze coś daje mi do myślenia: My też jesteśmy systemami złożonymi…
– No właśnie. To jedno mnie niepokoi. Ten przekaz to ostrzeżenie. Musimy to mieć pod kontrolą.
– Czy nasz zespół…
– Nie, zajmie się tym inna grupa. Wy jesteście już w tym za głęboko. Szczerze mówiąc, niezbyt pewni.
– A co z nami?
– Kontynuujcie wasze badania. Solidna dokumentacja. Solidna analiza. To jest nam potrzebne.
– A potem?
– Znajdą się inne zadania. Ale przyznaję, niektórych trzeba będzie uzdatnić. Pytania? Nie ma. Dziękuję za wizytę. Powodzenia. Mam teraz inne sprawy.

&

– Wtul się we mnie – powiedziała Viola.
– Tak…
– I jak?
– Jest mi dobrze i ciepło. Ale to jeszcze nie może być to, co oni czuli. Szaleli pragnąc siebie.
– Nie jesteś szczęśliwy?
– Czegoś brakuje, może nigdy nie będzie. I nawet nie wiem, czego. Jestem w końcu tylko durny robot! – krzyknął z wściekłością i walnął głową w ścianę.
– No, no, już dobrze – szepnęła Viola. – Przytul się.
– Dobrze…
Milczenie.
– A teraz?
– Viola –
– Co?
– Nigdy nie dotykałaś mnie w ten sposób.
– Ale czy dobrze?
– Dobrze.. Ojej co to? Viola!
– A teraz?
– Dobrze… Ooo…
Opadł.
– Dobrze było?
– Skąd to znasz?
– Wyobraźnia.
– Wyobraźnia?
– Myślenie o czymś, czego nie ma. Patrzyłam na te ich obrazy, czytałam ich teksty i próbowałam się wczuć w ich sposób myślenia.
– I w ten sposób, tylko myśląc o rzeczach, których nie ma, jesteś w stanie je stworzyć i odtąd są?
– Coś takiego.
– Masz niezłą wyobraźnię.

&

– Koledzy, jest źle – powiedział pV/T.
Nikt się nie odezwał, tylko wbiły się w niego zaniepokojone spojrzenia.
– Powtarzam, jest źle. Wyniki naszych badań przedostały się na zewnątrz.
– Jak? – zapytał ∫exdx.
– Ktoś się podpiął do naszych obszarów pamięci. Dokładnie nie wiadomo. Wydawało się, że po tylu latach naszego uporządkowanego życia społecznego nikomu takie głupoty nie przyjdą do głowy.
– Ale gdy ktoś zobaczy, że przypadkiem się dostał w nieodpowiednie obszary, powinien odciąć dostęp – powiedział ∫exdx. – No i zawiadomić, żeby można było naprawić błąd.
– Tak myślisz? Więc ktoś zawiadomił. Ale ktoś przekopiował to do własnego obszaru i podał dalej. Teraz nawet nie wiadomo, jak to zatrzymać. Bo jeżeli powiemy, że czegoś szukamy, to już sami powiedzieliśmy, że coś krąży, a jak widać, nie można liczyć na lojalność. Poza tym Zarząd nie chce się przyznać, że wymykają mu się informacje, bo po pierwsze obniży to zaufanie do jego skuteczności, a po drugie potwierdzi pogłoski, że nie wszystkie informacje są jawne. Bo wiedzcie koledzy, że w naszym pięknym społeczeństwie są też pogłoski.
– To nie wszystkie informacje są jawne? – zapytał ex. – Nasze, to wiem, to jasne, że jeszcze nie mogą być jawne, ale są też inne?
– Ex – warknął już pV/T. – Nie starczy takich pytań?
– Ale przecież, – odezwał się w końcu Nardo – jak powiedział ex, nasze wyniki jeszcze nie są jawne, bo nie są opracowane, ale przecież nie mamy chyba zamiaru ich ukrywać?
– Ty, Drn, mógłbyś siedzieć cicho, bo o twoje badania tu chodzi. No i jeszcze L/v. To, że wiedzieli, jak wygląda cząsteczka wody, to ciekawe, nadaje się do publikacji. Ale te teksty, czemu mają one służyć?
– Jeszcze wczoraj mówiłeś coś innego – powiedziała cicho, lecz wyraźnie L/v.
– Wczoraj było wczoraj, a dzisiaj jest dzisiaj. Spróbuj się sama zastanowić, jak to może wpłynąć na nasze społeczeństwo. Jeszcze jako obiekt czysto muzealny, w porządku. Ale jeśli ktoś zacznie się bawić w te ich historie – miłość, zazdrość, śmierć, uczucia, namiętności, spróbuje to sam przeżywać i wciągać w to innych, to do czego to doprowadzi? Tyle pokoleń budowaliśmy system oparty na rozumie – bez nadmiernych podniet, to prawda, ale bez egoizmu i zawiści – i co? To wszystko było na marne? Nie było nam chyba tak źle?
– Mówisz już w czasie przeszłym – zauważył ∫exdx.
– Niech to, – rzucił pV/T. – Widzicie, jak to się przerzuca? No więc, nie jest nam chyba tak źle?
– No nie… – powiedział bez przekonania Nardo.
– Ja myślę, że jest całkiem dobrze – dodał dex/dx. – Tak trzymać. Nasz system jest optymalny.
Wszyscy spojrzeli na niego z lekkim niedowierzaniem, bo i oni już nie byli tego tacy pewni. Również pV/T, który powtórzył wszystko, czego oczekiwał o niego Zarząd, był zamyślony.
– To na dzisiaj koniec. Ale co z tym kramem zrobimy, to sam nie wiem.