Najlepszy ustrój Mu
Profesor Mu leżał w chłodnej pościeli i myślał.
Profesor Mu nie miał zwyczaju się spieszyć. Będąc względnie uczciwym, nie mógł tego oczywiście zrzucić na względy czysto utylitarne: gdyby bowiem się pospieszył i wymyślił to, o czym miał myśleć, niechybnie straciłby pracę. Tego z pewnością nie pragnął profesor Mu. Pocieszał się, gdy w ogóle zbaczał myślami w kierunku dopełnienia swojego zadania, że nie pragnął tego również Imperator Iks. Był w końcu władcą, a każdy władca pozostaje konserwatywny w swoich poglądach, inaczej już dawno przestałby rządzić.
Czasoprzestrzeń wokół profesora Mu zdawała się jednak zakrzywiać w sposób wręcz nieprawdopodobny. Osoby, które miały okazję obserwować go na przykład przy rytuale przygotowywania sobie śniadania, dochodziły do wniosku, że orogeneza bywa bardziej rychliwa niż nóż do masła w rękach flegmatycznego profesora Mu. Jednakże rzadko kiedy ktokolwiek go obserwował, profesor Mu stworzony został do myślenia, a to wyjątkowo nietowarzyski proces.
Jednak nawet najbardziej opieszałe procesy geologiczne dobiegają kresu. Nadszedł więc ten ranek, w którym profesor Mu otworzył oczy z poczuciem, że wszystko się zmieniło. Poleżawszy chwilę dla pewności w chłodnej pościeli wstał, włożył ranne pantofle i podszedł do okna, żeby z czystym sumieniem móc wyeliminować to wszystko, co mogłoby się zmienić, a nie pochodzić od niego samego. Wyjrzał przez okno, otwierając je uprzednio. Powietrze, wciąż jeszcze mroźne, musnęło go po twarzy, cofnął się więc z powrotem i dalej obserwował. Słońce wisiało na swoim miejscu i choć pozostawało dyskretnie zamglone, to jednak nie odbiegało to od zwyczajów tej pory roku. Drzewa na dziedzińcu zaczęły pokrywać się liśćmi kilka dni temu zaledwie i zapewne również w tej chwili kontynuowały tę żmudną pracę.
A przecież profesor Mu czuł wyraźnie, że coś się zmieniło i poczuł ukłucie niepokoju. Skoro na zewnątrz wszystko było w jak najlepszym porządku, oznaczało to, że najwyraźniej to coś, co uczyniło różnicę, musiało wypływać z wewnątrz. Ponieważ był wyznawcą poglądu, że na czczo nawet poskrobanie się w głowę może zakończyć się fiaskiem, postanowił najpierw coś zjeść, a następnie wydobyć na światło dzienne ową myśl, która najwyraźniej dojrzała już do wyrażenia.
Dopiero po południu usiadł nad kartą pergaminu i zaczął pisać. Rzadko zniżał się do tak prymitywnej czynności, którą mógł wykonać byle kancelista, tym razem sprawa była wyjątkowej wagi. W umyśle profesora Mu powstała myśl, myśl ta domagała się zapisania. Gdy skończył, wpatrywał się w gęsto zapisany pergamin i jeszcze raz, dla pewności, dogłębnie wszystko przemyślał. Przemyślawszy, uśmiechnął się do siebie i również do siebie kiwnął głową z uznaniem.

Profesor Mu zażyczył sobie widzenia z Imperatorem Iks. Uzyskał audiencję i znalazł się w żółtym pokoju, równie nieregularnym jak jego własny. Imperator leżał na stosie poduszek i gdyby profesor Mu znał bajkę o królewnie na ziarnku grochu, zapewne bajka ta przyszłaby mu na myśl. Profesor Mu jej jednak nie znał, pomyślał więc, że stos poduszek i sama osoba Imperatora nadaje pokojowi dodatkowych nieregularności, czyniąc tym samym żółty pokój jeszcze bardziej nieregularnym od fioletowego. Profesor Mu ukłonił się i powiedział:
– Imperatorze Iks. Wymyśliłem najlepszy ustrój.
Imperator Iks skłonił się uprzejmie, a jego twarz pozostała równie niewzruszona jak poprzednio. Profesor Mu ciągnął więc dalej:
– Imperatorze Iks. Ustrój, który wymyśliłem, jest nie tylko najlepszy, ale w dodatku bardzo prosty do wprowadzenia. Nikt nie będzie się nigdy na niego skarżył. Będzie doskonale sprawiedliwy. Będzie w nim pięknie i spokojnie. Nikt nigdy nie napadnie na nas i nie ogołoci z niczego, albowiem ustrój, który wymyśliłem ma tę zaletę, że jest nieskończenie prawdziwy, a nieskończenie prawdziwy ustrój nie da się żadnym sposobem obalić.
– Czy chcesz więc powiedzieć, profesorze Mu, że obecny system jest niezadowalający? – zapytał Imperator Iks.
Profesor Mu zamyślił się. Gdyby pytanie zadał jakikolwiek inny Imperator, pobrzmiewałaby w nim zapewne groźba. Każdy władca jest przecież władcą najlepszym, bo gdyby nie był najlepszym, czyż ten właśnie nie zająłby jego miejsca? Pytanie zadał jednak Imperator Iks, któremu ostatecznie zależało na tym, by profesor Mu myślał: było więc niemożliwe, by wynik owych myśli pozostał skryty. Profesor Mu z właściwą sobie flegmą przeanalizował wszelkie możliwe i niemożliwe konsekwencje. W końcu odpowiedział:
– Imperatorze Iks. Gdybyś rządził w najlepszym z możliwych ustrojów, wówczas nie mógłbym go wymyślić, a Ty wiedziałbyś o tym. Gdybym nie mógł go wymyślić, cały mój trud z góry spisany byłby na niepowodzenie. Myślę więc, że rządziłeś aż do dzisiejszego ranka w najlepszym z możliwych ustrojów, jakie kiedykolwiek zostały wymyślone, ale dziś właśnie wymyśliłem system jeszcze doskonalszy.
– Na co więc czekasz, profesorze Mu? – zapytał Imperator Iks, unosząc się lekko na poduszkach – powiedz mi tylko, co trzeba zrobić?
– Imperatorze Iks. Budowę ustroju, który wymyśliłem, muszę osobiście nadzorować, bo jest on w mojej głowie. Potrzebuję tylko jednego – całkowitego spokoju, niewzruszonego, takiego, który będzie spokojem doskonałym. Przez trzy dni i trzy noce będę pracować nad wprowadzeniem ustroju, opracuję sam wszystkie prawa, a wprowadzone w jednej chwili w życie utworzą najlepszy i najwspanialszy ustrój.
– Czy zatem żądasz, żeby wszystko się zatrzymało na trzy dni i trzy noce, profesorze Mu?
– Tak, Imperatorze Iks.
– I potem będzie już najlepszy z możliwych ustrojów, nieskończenie sprawiedliwy i mądry?
– Tak, Imperatorze Iks.
– Więc powiedz mi, cóż zatem, profesorze Mu, może być lepszego od trzech dni całkowitego spokoju, kiedy nic ani drgnie, nic się nie zmienia, wszystko jest doskonale nieruchome? Czy pański system, profesorze Mu, będzie lepszy od całkowitego bezruchu?
Kolaż: summa/pinezka.pl