Niesamowite.
Oderwała się na chwilę od jego ust.
To musisz być Ty.
„No jasne, że to On” – pomyślałem z niesmakiem, kończąc puszkę piwa na jednym z ulubionych placów miasta, gdzie władze pozwalały się odurzać, prowadząc zarazem intensywny monitoring i wypełniając swoje bazy danych informacjami.

Czekałam na Ciebie tyle czasu. Spotkałam setki oszustów i naciągaczy, ale wierzyłam, że kiedyś przyjdziesz. Po mnie. Popatrzył na nią łagodnym, wzrokiem, odrzucił gęste długie włosy i spokojnie powiedział:
– Nie przyszedłem tu tylko dla ciebie, kobieto. Przyszedłem dla was wszystkich – rozłożył szeroko ręce. Szeroko. Przez moment znalazłem się w zasięgu jego spojrzenia.
Dziękuję – wstałem i otrzepałem spodnie. – To nie dla mnie – rozejrzałem się i powolnym krokiem ruszyłem w stronę domu.
Przez następne dni omijałem feralne miejsce szerokim łukiem, przechodząc przez pierścień zieleni w swoich wędrówkach do pracy i z powrotem.
Ukrzyżowali go jak wszystkich wcześniejszych. Długie wyroki spadły na ludzi znajdujących się w chwili zatrzymania w promieniu pięćdziesięciu metrów od niego. Znowu mogłem siedzieć na ulubionym miejscu, popijać piwo i obserwować ociekający wodą kamień fontanny.