ilustr. Joanna Titeux/pinezka.pl

Nie ma chyba większej rozbieżności między modą a fizjologią, niż w kwestii owłosienia ciała. Włosy, zarówno te łatwo dostrzegalne, jak i niewidoczny, delikatny meszek, pokrywają całe ciało człowieka – z wyjątkiem ust, podbicia stóp i wewnętrznej strony dłoni. Ciało dorosłego człowieka porasta ok. 5 milionów włosów – tyle samo, co ciało goryla!

Choć nam, okrytym ciepłym odzieniem i izolowanym od zimna w naszych domach, wydają się ewolucyjnym przeżytkiem, włosy spełniają kilka pożytecznych zadań: chronią skórę przed zanieczyszczeniami, osłaniają delikatne części ciała, zmniejszają tarcie między ubraniem a naskórkiem i utrzymują ciepło. Zatrzymują także nasz własny zapach – feromony, które przyciągają płeć przeciwną.

Chociaż stopień i rodzaj owłosienia jest sprawą indywidualną, determinowaną przez wiele czynników, takich jak geny oraz hormony, bardziej lub mniej owłosieni jesteśmy wszyscy. Wydawałoby się zatem, że nie ma nic bardziej naturalnego, niż pozostawić włosy samym sobie, niech sobie rosną na zdrowie. Ale moda i konwencja społeczna nakazuje kobietom, i w coraz większym stopniu także mężczyznom, toczyć z nimi walkę nie do wygrania – włosy mają bowiem ten irytujący zwyczaj, że odrastają.
Producenci  depilatorów, golarek, kremów do depilacji napełniają sobie kabzę, salony kosmetyczne prosperują dzięki depilacji woskiem, a kobiety poświęcają na wypełnienie tego nieprzyjemnego obowiązku mnóstwo czasu i energii.

Stosunkowo niedawno pojawił się nowy sojusznik w walce z niechcianymi włoskami – laser. Jak to się często zdarza, odkrycie, że laser może być użyty do usuwania włosów, było przypadkowe.

Lasery mają wiele różnych zastosowań, ale usuwanie za ich pomocą włosów ma krótką historię. Stąd, jeśli spotkacie się z twierdzeniem, że laser usuwa WSZYSTKIE włosy PERMANENTNIE i że one nigdy nie odrosną, wiedzcie, że nie jest ono poparte żadnymi długoterminowymi badaniami. Wiadomo, że dzięki laserom można osiągnąć trwałą REDUKCJĘ  owłosienia – część włosów zawsze będzie odrastać, ale będą one słabsze, cieńsze i często jaśniejsze.

W Polsce do depilacji najcześciej używane są urządzenia emitujące Intense Pulsed Light (w skrócie IPL), często błędnie nazywane laserami.  Zarówno lasery, jak i IPL emitują wiązkę intensywnego światła, ale lasery mają większą moc. Energia wytwarzana przez IPL lub laser jest absorbowana przez cebulki włosowe, które podgrzewają się i w konsekwencji zostają zniszczone.

Lasery/IPL bardzo precyzyjnie trafiają w cel, bowiem „widzą” melaninę (barwnik) zawartą we włosie, dzięki temu niebezpieczeństwo poparzeń lub tego, że światło „powędruje” sobie nie tam, gdzie trzeba, jest bardzo małe.

W praktyce wygląda to tak: osoba obsługująca urządzenie przesuwa końcówką lasera lub IPL po miejscu, z którego chcemy usunąć owłosienie. Nie jest to zabieg bezbolesny – wyżej podpisana musiała czasem zacisnąć zęby i powstrzymywać jęk. Kiedy laser trafia w cebulkę, ma się uczucie podobne do tego, jakby ktoś uderzał nas małą, gumową rózgą. Pomaga spryskiwanie wodą w atomizerze lub posmarowanie traktowanego miejsca żelem z aloesem, zarówno w trakcie, jak i po zabiegu.

Bardzo ważne: jak już wspomniałam, ilość barwnika zawartego w owłosieniu gra ważną rolę w procesie laserowego usuwania włosów. Z tego względu używa się różnych urządzeń dla różnych ras. Lasery odpowiednie dla osób rasy białej nie mogą być stosowane u ludzi o skórze bardzo ciemnej. Ponadto biali mający włosy siwe lub bardzo jasny blond również nie powinni korzystać z tej formy depilacji – ich włosy są pozbawione melaniny (lub zawierają bardzo małe jej ilości) i laser/IPL nie jest ich w stanie „zobaczyć”.
Najlepszych efektów może się spodziewać osoba o jasnej karnacji i dość ciemnych włosach.  Każdy reaguje jednak inaczej, i choć u jednej osoby zmniejszenie ilości odrostu będzie spektakularne, sięgające 80%, u innej może wynieść zaledwie 40-50%, nawet po sześciu lub więcej zabiegach.

Jako blondynka o jasnej karnacji, ale ciemnej oprawie oczu i takiż włosach na ciele, Autora była bardzo zadowolona ze spowolnionego tempa odrastania oraz z wyraźnej redukcji ilości odrastającego „futerka”. Nie spotkałam ani jednej osoby, która byłaby całkowicie „odporna” na działanie lasera, jednak, o ile Znajoma X mogła się pochwalić całkiem łysymi pachami po 5 zabiegach, o tyle Znajomej Y po 7 wizytach włoski w tym samym miejscu nadal uparcie, choć w anemicznym tempie, odrastały.

Laserem można usuwać włosy z każdej części ciała, z wyjątkiem okolic oczu. Efekty bywają widoczne już po pierwszym zabiegu, ale najlepsze rezultaty daje seria zabiegów, co najmniej sześć. Jest to związane z cyklem życia włosa – podczas gdy część włosów znajduje się w fazie wzrostu, druga część jest w fazie uśpienia.
Laser/IPL jest w stanie zniszczyć jedynie włosy będące w fazie wzrostu, dlatego między kolejnymi sesjami należy zrobić przerwę – 4 tygodnie w przypadku włosów na twarzy i 6 tygodni w przypadku włosów na ciele. Pomiędzy sesjami można stosować kremy depilujące oraz golić się, natomiast nie wolno usuwać włosów woskiem, wyrywać pęsetą oraz używać depilatorów.

Po ukończeniu serii zabiegów włosy powinny być na tyle przerzedzone i odrastać tak powoli, że aby utrzymać gładkość, trzeba powtórzyć zabieg tylko 1-2 razy do roku. Lasery uwrażliwiają skórę na promienie ultrafioletowe, ponadto opalenizna zmniejsza ich efektywność: im ciemniejsza skóra, tym mniejszy kontrast między nią a włosami; dlatego trzeba się pogodzić z zakazem opalania (jako, że nie ma nic bardziej postarzającego, niż opalanie, to może być doskonała okazja do ostatecznego przestawienia się na samoopalacze).

Ponieważ lasery/IPL są używane w celu redukcji owłosienia od niedawna i ich wpływ na płód nie jest znany, zabiegom tym nie powinny się poddawać kobiety w ciąży oraz matki karmiące. Inne przeciwwskazania, to przewlekłe choroby skóry oraz cukrzyca.


Ilustracje: Joanna Titeux/pinezka.pl

Zobacz też: Golenie czy niegolenie goleni i niegoleni?