Drogie panie, panowie – oto czas na kolejną kartkę w kalendarzu, wiatr zmienia swą temperaturę, słońce już tak nie rozpieszcza (swoją drogą, czy wszyscy pamiętali o SPF 15?). Oto nadchodzi jesień. Czas schować japonki i z płóciennych pokrowców wyciągnąć swetry, kurtki… (tych, co nieopatrznie użyli pokrowców foliowych, pocieszę: krótkie przetrzymania w takowych aż tak bardzo nie szkodzą, bo nasze lato w swym trwaniu aż tak hojne nie jest).

Wrzesień nadchodzi, złota polska jesień… dodam, że w innych zakątkach świata równie piękna, co osobiście potwierdzam.
Chyba każdy z nas ma mętne wspomnienia z parku, te jesienne klonowe bukiety… kufajki w czerwoną kratę na straszliwe kołeczki i grube wełniane czapy…
Anno Domini 2004 Burberry oferuje takowe (bez pompona), a Dior ruskie futrzaki z nausznikami, bowiem wiadomo, że odkryta głowa to utrata do 70 procent ciepła. Można wsadzić na głowę kapelusz z miękkim rondem – ale proszę, nie wyciągajmy tych sprzed kilku sezonów; o ile główny temat powraca, to nie w pełnej krasie, zawsze jakiś szczegół w kroju lub dekoracji zdemaskuje weterana, czyniąc go absolutnie passé.
A przecież my nie chcemy być niemodni, nawet &dbquo;anarchiści” wprowadzili grunge, pokaźną część mody lat 90. Moda, co to za zjawisko? Paradoksalnie, od niej ucieczki nie ma…

Panie elegantki od dłuższego już czasu noszą poncza. Lekkie i przewiewne, teraz w ofercie są cięższe i z gęstego splotu…
Michael Kors poleca je z futra w mocnym kolorze, na wzór damy z niemych filmów. Nadchodzący sezon zapowiada powrót kobiecości, posmak retro: futrzane kołnierze i narzutki, płaszcze z tweedu, z satyny – wiązane w pasie (i to na kokardkę!), szyfonowe bluzki i nadruki skopiowane z futer dzikich kotów i koniowatych. Dla równowagi ograniczmy biżuterię do jednego elementu: ślubnej obrączki lub wiszących kolczyków, a zamiast złotych bransolet – takowy kolor skóry i prosta fryzura ze lśniących włosów.

W garderobie mile widziane kontrasty faktur, jest to generalna podpowiedź dla tych, co lubią być jednobarwni. Celowo użyłam określenia ”barwa”, odnosząc je głównie do czerni – ponadczasowej, rządzącej się własnymi prawami, jednej z bardziej wymagających – zarówno pod względem użytego materiału, zgodności odcieni, jak i konserwacji.
Dla miłośników szpiczastych butów dobre wiadomości – dalej są modne, nosek mniej lub bardziej złagodzony, już nie na mocnym, a jak najcieńszym obcasie. „Szpicom” przepowiadam nieśmiertelność, zresztą, nie jest to wynalazek obecnego wieku. Okrągłe noski noszonych od paru lat balerinek, niezależnie od okazji, niekoniecznie wyglądają lekko i zgrabnie na nogach każdej dorosłej kobiety…

Jaki jest najprostszy sposób, by zawartość szafy była w zgodzie z niefrasobliwymi pomysłami dyktatorów? Trzymajmy w niej coś z weluru: spodnie lub marynarkę – noszone zawsze oddzielnie, kardigan gładki zapinany pod samą szyję, spódnice z szerokich plis i płaskie czółenka z kokardką. Ta ostatnia jest kluczowym motywem, zarówno w okryciach, jak i w akcesoriach, stając się ich nieodzownym elementem. Co więcej, sama w sobie jest dodatkiem – na przykład, gdy zastąpimy cienki pasek związaną w kokardkę zwykłą aksamitką. Tu podpowiedź: zapewne ta, którą spinaliśmy kucyka w podstawówce, na długość dziś już nie starczy.

Oprócz wyżej wymienionych i spódnicy z koła, lub odwrotnie: wąskiej „ołówkowej”, ponczo – o tej porze roku gładkie, kaszmirowe lub pasiaste z wełny, wzorem kapy na wersalkę z przełomu lat 70. Wieczorem ozdobione migocącą broszą, za dnia jedwabnym szalikiem. Teraz peleryna urasta, sięga kostek, otulonych spodniami, uwaga, o wreszcie podwyższonym stanie, ale w zestawieniu z wysokimi butami na „niebotycznie” cienkiej szpilce. Jest to wyraźny znak, że dizajnerzy nie martwią się o standardy pór roku albo przewidują wariant wspornika w postaci przytomnego dżentelmena…
Na pocieszenie: nawet zwolennik wygodnych halówek powinien bez problemu, na suchym gruncie, łapać pion w 3-4-centymetrowych igłach… Jeśli nie, pozostają w alternatywie mokasyny z zamszu o lekko kwadratowym, wąskim czubku lub skórzane, wysoko wiązane buty zapaśnika. Na chłodniejsze dni, zamiast butów Ugg (który, notabene, wypuścił nowy wzór podeszwy Essential) – te firmy Camper i wszystkie inne, wyraźniej określone w kształcie, z futrzanymi ozdobami i wiązaniami w stylu Indian. Także te na zupełnie płaskim obcasie lub wysokiej „słoninie”, matce popularnych relaksów – tym razem w wydaniu Michaela Korsa.
Oprócz dużych brosz prababci, złotych kolczyków, misternych jak kryształowy abażur, pojawiają się torebki i buty wykonane z… tweedu. Dziś do marynarki lub żakietu można dobrać identyczne dodatki, nie tylko z kolekcji Manolo Blahnika lub Kate Spade, która debiutując w latach 90. podbiła amerykański rynek, stając się jedną z hot marek.
W modzie nadciągającej jesieni męskie wełniane spodnie (z dodatkiem lycry dla lepszego noszenia) łagodzi delikatna bluzka i klasyczne dodatki: podłużna, mała torebka z miękkiej, marszczonej skóry i obowiązkowo delikatne szpilki. Odważne kolory, ozdoby swetrów w postaci kryształowych kwiatów i obramowań – elementy pożyczone z wieczornych toalet – obecnie tworzą dzienny wizerunek.

Podstawowe zestawy i ich elementy: wąska spódnica za kolano, połyskliwa, lejąca koszula z kokardą,  jak najcieńsze obcasy. Sukienki w kwieciste wzory w intensywnych kolorach ziemi, zawsze podkreślona talia i pojedyncze sztuki biżuterii; do łask powraca koktajlowa obrączka z wielkim kwadratowym kamieniem lub szerokie „otwarte” bransolety.
Wzory dzikich zwierząt na bluzkach lub płaszczach, podszytych jaskrawą podszewką, noszonych za dnia do dżinsów, a wieczorem do brokatowych, zamaszystych sukienek; torebki z gada do jednobarwnych garniturów z wełnianej mieszanki. Dla bardziej konserwatywnych: pepita i kratka, która u Versacego traci resztki spokoju.

sneakersy    Kontrasty: satyna do wełny, skóra do tweedu, perły do kaszmiru, cekiny do swetra, beżowe buty do ciemnej garderoby, wąska spódnica do kurtki (z paskiem!) w miejsce poprawnej marynarki. I więcej: ćwieki do klasycznej torebki, czarny smoking do delikatnych sandałów, szerokie spodnie, ucięte na wysokości łydki lub kolan do cienkich obcasów. Porzućmy bezkształtne buty na rzecz łagodnych „szpiców”, wygodne słupki na rzecz szpilek, srebrne sandały à la Studio’54 zamieńmy na klasyczne z welwetu. Koniecznie wymieńmy sportowe obuwie maratończyka na to delikatniejsze, ze skóry lub wełny, stylizowane jogą, golfem lub juniorkami, a stonowane torebki na rzecz tych w kolorach świateł ruchu.

Bowiem blask, vintage, retro… połysk i kontrast faktur, formy i koloru jest oznaką niewątpliwie nadciągającej jesieni 2004.