Bazy pod makijaż
Są coraz bardziej popularnym kosmetykiem – ich zadaniem jest zarówno ułatwianie aplikacji podkładu, jak i przedłużanie jego trwałości. Nadają skórze „wypolerowany”, super gładki wygląd i wrażenie gładkości plastiku, zmniejszają widoczność porów (ale NIE, wbrew powszechnej opinii, same pory – tego żaden kosmetyk nie jest w stanie zrobić).
Głównym składnikiem baz pod makijaż jest często silikon; w zależności od formuły mają różną konsystencję, odpowiednio dostosowaną do różnych rodzajów skóry, i dają różny efekt – bezbarwny, rozświetlający lub matowy.
Silikon jest bardzo popularnym składnikiem kosmetyków, np. do włosów – jego unikalne właściwości nadają poślizg, gładkość i jedwabistość produktom, które go zawierają.
Pomimo niezbyt pochlebnej (popularnej) opinii, jaką się często spotyka przy omawianiu tego składnika (głównie z powodu głosów o szkodliwości silikonowych implantów, a dokładniej – wchłanianiu przez organizm wyciekającego z nich silikonu) jest on bardzo popularny nie tylko w kosmetologii, ale również w medycynie – niektóre formy silikonu są używane zewnętrznie przy leczeniu ran i blizn. Może więc nie należy się przesadnie obawiać silikonu?
Przykładowe bazy wraz z krótką charakterystyką
Smashbox Photo Finish Primer – ma bardzo śliską, jedwabistą konsystencję, daje wrażenie idealnie gładkiej skóry. Przygotowuje ją do aplikacji korektora (zwłaszcza w okolicach oczu) i podkładu, sprawia wrażenie stapiania się ze skórą; powoduje, że dłużej wygląda się świeżo. Najlepiej sprawdza się na suchej i normalnej cerze, może okazać się zbyt ciężki dla cery tłustej – warto pamiętać, że silikon zawarty w bazach pod podkład (tak, jak zresztą wiele innych składników) może powodować wysypkę/wypryski u niektórych wrażliwych na ten składnik osób, zwłaszcza o skórze ze skłonością do trądziku.
Laura Mercier Foundation Primer – dobry dla cery mieszanej i tłustej, daje lekko matowe, „suche” wykończenie. W przypadku mocno przetłuszczających się cer nie liczyłabym jednak na trwały efekt zmatowienia skóry.
W przypadku cer tłustych lepiej zaopatrzyć się w specjalną bazę matującą – bardzo polecam produkt profesjonalny Super Matt Antishine – naprawdę, nie znam produktu, który by lepiej pochłaniał nadmiar tłuszczu, matował skórę i dłużej pozostawiony na skórze – nadal działał.
Dosyć dobry dla cer tłustych jest też Clinique Pore Minimizer – zwłaszcza dla skóry z tendencją do mocno rozszerzonych, widocznych porów – świetnie wygładzając skórę, poprawia także wygląd skóry z bliznami potrądzikowymi. Do wyboru są dwa odcienie (light, medium) – daje dobry efekt również nałożony sam, bez podkładu, albo nawet na jego wierzch.
Ważne – aplikując podkład na bazę należy pamiętać o tym, żeby nie wcierać go, bo to może powodować ścieranie bazy, ale raczej delikatnie „wgniatać” lub wklepywać go w skórę aplikatorem z gąbki.
Chanel Base Lumiere Illuminating Makeup Base – w przeciwieństwie do swojego poprzednika, Chanel Blanc Universelle (o konsystencji białej pasty), ma bardziej płynną, łatwiejszą w aplikacji konsystencję, jest odrobinę bardziej nawilżający, przez co lepiej nadaje się do użycia na całej powierzchni twarzy. Lekko rozświetla skórę, przedłuża trwałość makijażu.
Bazy kolorowe – przydatne dla osób z nierówną, zaburzoną pigmentacją skóry (kolor skóry na twarzy różni się diametralnie od koloru skóry w innych miejscach, jest to tzw. miejscowa dyskoloracja), zwłaszcza, jeśli czują, że ich podkład nie wystarcza albo nie mogą znaleźć idealnego dla nich koloru. Bazy kolorowe mogą się również sprawdzić u osób z gładką cerą bez wyprysków czy większych problemów dermatologicznych, które chcą delikatnie skorygować koloryt cery lub go podkreślić, albo po prostu z nim poeksperymentować.
Należy jednak pamiętać, że (o ile są stosowane razem z podkładem) jest to kolejna warstwa makijażu na twarzy i zbyt hojnie zaaplikowana, niepotrzebnie obciąży skórę (bardzo ważne w przypadku bardziej tłustych cer) dając efekt maski, a nawet dodatkowo podkreślając ewentualne niedociągnięcia.
Osobiście nie jestem zbyt wielką ich zwolenniczką. Uważam, że naprawdę dobry podkład powinien się obejść bez pomocy bazy kolorowej, powinien być na tyle dobrze dobrany, żeby solo wystarczał skórze. Prawidłowo dobrany kolor podkładu powinien wiernie imitować naturalny odcień skóry i ewentualnie korygować nierówności pigmentacji, kolorytu cery.
Do wyboru są następujące podstawowe kolory tego typu baz:
Zielony – gasi czerwony odcień skóry.
Pomarańczowy – koryguje odcienie niebieskie i brązowe.
Fioletowy – neutralizuje żółte tony na skórze.
Różowy – ożywia, rozświetla bladą, szarawą cerę, dobrze się sprawdza jako highlighter.
Przykłady: Smashbox Photo Finish Color Correcting Foundation Primer, Yves Saint Laurent Teint Parfait (Oil Free Complexion Enhancer).
Bardzo ważne jest, aby dokładnie znać dominujący odcień swojej cery. Nie jest to tak łatwe, jakby się mogło wydawać – często osoby o ogólnej żółtej tonacji mają odrobinę niebieskich tonów na twarzy (często rezultat cienkiej, płytko ukrwionej skóry, cienie pod oczami) i zamiast eliminować zbędne niebieskie tony, podkreślają je podkładem o zbyt chłodnej tonacji, co dodatkowo kontrastuje z kolorytem reszty ciała. Daje to bardzo nienaturalny efekt i jeszcze uwydatnia niedociągnięcia skóry.
Warto pamiętać, że aby prawidłowo dobrać podkład, należy porównać go nie do skóry twarzy, ale szyi i ogólnego kolorytu skóry.
Zobacz też:
Pudry
Korektory
Błędy w makijażu