Z moich lektur wynika, że wiśnie kandyzowane najlepiej zrobić z takich wisien, które zaczynają cukrowacieć w słoiku, czyli z zeszłorocznej albo starszej konfitury. Ćwierczakiewiczowa w Jedynych praktycznych przepisach pisze tak:
„(…) Osączyć z soku, jaki się w nich znajduje, nawlec na słomki lub trzcinki i tak obsypawszy cukrem, na rożenkach w bardzo wolnym piecu obsuszać.”

   Praktyczny kucharz warszawski wypowiada się podobnie:
„Można użyć konfitur przeszłorocznych, które zaczynają cukrzeć, osączyć je z syropu, nawlec na drewienka, osypać cukrem i obsuszyć w letnim piecu. Powtórzyć to kilka razy, za każdą razą umoczywszy w syropie i obsypawszy grubo cukrem.”
Kucharka Litewska złotymi usty Wincenty Zawadzkiej:
„Wiśnie i inne jagody, po wyjęciu pestek, trzeba zagotować w ulepie; gotowe wyłożyć na sito, aby z niego osiąkły. Rozłożone na półmiskach osypać drobnym cukrem i wstawić na noc do letniego pieca. Skoro dostatecznie wyschną, złożyć do słoja, przesypując cukrem.”

Mnie się najbardziej podoba przepis Ćwierciakiewiczowej na „Konfitury suche na sposób sławnych kijowskich suszonych owoców”. Streszczając, chodzi o to, że za każdym razem przekładasz je na czysty suchy półmisek, przesypujesz miałkim cukrem (czyli pewnie trochę grubszym pudrem), silnie potrząsasz półmiskiem (nie dotykając ręcami!) i powtarzasz to tak długo, aż na owocach utworzy się powłoka z cukru.

Końcówka tego przepisu brzmi tak:
„Najmniej dobre skórki pomarańczowe i cytrynowe, które naturalnie jako skóra zsychają się zanadto. Wysuszone dokładnie na powierzchni cukrem tylko – układać, mieszając wszystkie gatunki w pudełka drewniane, blaszane lub tekturowe – układając szczelnie, ale nie uciskając – przykryć pergaminem i wysyłać spokojnie choćby do Chin.”

 

Ilustrowała: Joanna Titeux/pinezka.pl

Nienawidzę gotować