Jedna z koleżanek z pracy, rodowita teksanka, zapytała mnie, czy potrafię zrobić cabbage rolls, czyli gołąbki. „Jasne” odparłam bez namysłu. „To daj przepis” poprosiła. „Jak to, przepis?” zapytałam zdziwiona, „przecież to są gołąbki, go-łąb-ki. Żadnego przepisu nie potrzeba!” Ryż, mięso, kapusta, sos. „A jaka kapusta?” nalegała rodowita mieszkanka stanu, w którym jest więcej gatunków kapusty, niż gatunków kiełbasy w Polsce. „Zwyczajna” zmieszałam się „no… polska”. „A gotujesz ile czasu?” – przyszła adeptka polskiej sztuki kulinarnej kontynuowała przesłuchanie tak długo, aż poczułam się sama jak wewnętrzna cześć kapusty. Myślę, że z kuchnią Tex Mex będzie to samo. Jest dla mnie tak zwyczajna i oczywista, iż obawiam się, że mój wstęp do kuchni Tex Mex skończy, jak instrukcja robienia gołąbków.

Nazwa Tex Mex ma źródłosłów bynajmniej nie kulinarny, tylko kolejowy. Tex Mex to popularna nazwa kolei łączącej Teksas z Meksykiem. Wiele lat później wyrażenie to zaczęło być stosowane, żeby w sposób pejoratywny opisać kuchnię z Teksasu, która nieudolnie „udaje” kuchnię meksykańską. Dopiero w latach osiemdziesiątych, kiedy nastała moda na kuchnię Tex Mex, wyrażenie to straciło negatywny wydźwięk.

Pierwszym daniem zaliczanym do kuchni Tex Mex są  fajitas, czyli przepona wołowa z grilla. Było to tanie danie przyrządzane przez teksańskich parobków. Steki były na sprzedaż i dla zamożnych, przepona, tzw. skirt steak, dla biednych. Fajitas zostały podane po raz pierwszy przez Mama Ninfa, restauratorkę z Houston, w latach 60., pod inną, bardziej dostojnie brzmiącą nazwą. Zrobiły furorę i obecnie są serwowane jako delikates w restauracjach na całym świecie, wraz z fajitas z piersi kurczaka i wieprzowiny. A Mama Ninfa ma całą sieć restauracji w południowych stanach USA.

   Fajitas, czyli przeponę wołową, marynujemy w odrobinie sosu sojowego, soku z limonki i przypraw: kuminu i chilli. Wołowinę grillujemy na wysokim ogniu i kiedy jest gotowa, kroimy w wąskie paski. Podajemy ze smażoną lub grillowana cebulą i zieloną papryką, pokrojoną w grube paski, pico de gallo i/lub gucamole. Kilka pasków fajitas kładziemy na tortilli, kukurydzianym bądź pszennym „naleśniku”, wraz z cebulą, papryką i dodatkami, na które przepisy umieściłam poniżej. Do fajitas podaje się też cienko siekaną lodową sałatę, gęstą śmietanę i tarty ser. Tortillę zwija się jak naleśnik i je w ręku wraz z zawartością.

Pico de gallo to drobno siekane pomidory, liście zielonej koledry, cebula, papryczka jalapeño i sok z limonki.

Guacamole to rozgniecione na miazgę avocado z kilkoma łyżkami (łyżka na jedno awokado) pico de gallo.

   Fajitas podaje się z margaritą, drinkiem popularnym po obu stronach teksańskiej granicy. Margarita to tequila, triple sec lub inny likier o smaku pomarańczowym, jak grand manier czy contreau, i sok z limonki. Jest podawana mrożona lub z lodem, zawsze lodowato zimna. Gdyby nie margarity, nigdy nie powstałoby najsłynniejsze danie Tex Mex, czyli nachos.

W latach trzydziestych ubiegłego stulecia kilka pań udało się do baru na margaritę w meksykańskiej przygranicznej miejscowości. Panie, zmęczone podróżą, poprosiły barmana, żeby zrobił im coś do jedzenia. Przemiły barman o przezwisku „Nacho”  wziął garść chrupek z kukurydzianej tortilli, czyli tortilla chips, zapiekł z serem i podał udekorowane śmietaną, pico de gallo i guacamole. Następnego dnia te same panie wróciły do baru, prosząc o  ten sam posiłek. Wszystkie pytały się o miłego barmana, prosiły o Nacho! I tak narodziło się legendarne danie Tex Mex, które obecnie nie ma już statusu barowej przekąski i podawane jest na milion sposobów, często z mięsem, jak np. tzw. fajita nachos.

Tex Mex podaje się na całym świecie. Mało kto nie próbował typowej zakąski z pikantnego sosu z pomidorów wraz z chrupkami z kukurydzianej tortilli zwanej po prostu „chips and salsa”.  Niestety, podobnie jak hamburger, dania Tex Mex padły ofiarą restauracji szybkiej obsługi i obecnie wielu smakoszom mogą się źle kojarzyć, tak jak nieszczęsne pseudo gołąbki z Chicago, na których oryginalną wersję tak usilnie szukała przepisu moja amerykańska koleżanka.

Zdjęcia z serwisu SXC.hu

Pamiętaj, że w Teksasie nie kuca się w ostrogach!
A mieszka się całkiem przyjemnie…

Zapraszamy też do pozostałych odcinków:
Parlez voux barbecue?
The Thrill of the Grill, czyli jak grillować