Zjeść Kraków
Robert Makłowicz, Stanisław Mancewicz
Zjeść Kraków. Przewodnik subiektywny.
Wydawnictwo Znak, Kraków 2001
Biorąc tę książkę do ręki nie oczekujmy, że dostaniemy elementarz dla początkujących zwiedzaczy Krakowa. Jak deklarują autorzy: „Jest przeznaczony dla tych Czytelników, którzy mają za sobą lekturę poważnych dzieł, zwanych zwyczajowo cracovianami, a elementarne wizyty w krakowskich muzeach i spacery po mieście zaliczyli”.
Takie czytelnicze grono zapraszają Pan Robert i Pan Stanisław na erudycyjno-kulinarną ucztę, w anonimowej, zlokalizowanej przy Rynku „ulubionej restauracji autorów”. W rytm zmieniających się na stole potraw i napojów (o co dba Pan Franciszek, przedstawiciel starego krakowsko-kelnerskiego rodu) toczy się niespieszna dyskusja, której jądro stanowią krakowskie kulinaria, a dygresje snują się zarówno wokół dawnych dziejów miasta, jak i jego, nie tylko kulinarnej, współczesności.
Zapoznajemy się więc ze specyfiką lokalnej kuchni ze szczególnym uwzględnieniem wpływów, jakie na jej kształt wywarł austro-węgierski, nomen omen, kocioł kulturowy. Przy okazji konieczne okazuje się wyjaśnienie pewnych językowych zawiłości, aby nie było wątpliwości co sprzedaje się na Kleparzu pod nazwą borówki, czym jest tajemnicza weka, i jakie dania przyrządza się w szabaśniku.
Skoro już wiemy, co pojawiać się zwykło na stole w porządnym krakowskim domu, autorzy zdradzą nam, gdzie obecnie jeszcze nabyć można tradycyjne specjały, takie jak: kiełbasa krakowska, kiełbasa lisiecka, obwarzanki, miodek turecki czy starka krakowska. Następnie dochodzimy do opisu miejsc, gdzie w Krakowie jeść trzeba (do tej chlubnej kategorii autorzy zaliczyli zarówno ekskluzywny hotel Copernicus, jak i ruszt z kiełbaskami pod Halą Targową czy kultowego kazimierskiego Endziora), gdzie można i… gdzie nie ma sensu. W dalszej kolejności wizytujemy krakowskie kawiarnie, poznając zarówno ich aktualne oblicze, jak i nierzadko bogatą historię. Kulinarną wędrówkę po mieście kończymy w barach, pubach i innych pijalniach napojów wysokoprocentowych.
Warto zaznaczyć, że książka jest niezwykle smakowita również pod względem szaty graficznej, o co zadbał ilustrator Andrzej Zaręba. Wydanie zawiera też plan Krakowa (wiernie oddający układ urbanistyczny centrum), na którym zaznaczone zostały omawiane przez autorów kawiarnie, restauracje i puby. Ciekawym uzupełnieniem treści są przedstawione na marginesach notki poświęcone „podróżnym”, czyli osobom, które w swoim życiu na krótko, długo lub całkiem przelotnie zagościły w Krakowie, a wizyta ta zaznaczyła się w ich życiorysie.
Jedynym mankamentem tej uroczej książki jest brak przepisów na opisywane smakołyki. Jeżeli więc, drogi Czytelniku, zechciałbyś poeksperymentować z krakowską kuchnią, proponujemy dwa przepisy z domowych archiwów naszych krakowskich autorów.
Przepis na maczankę po krakowsku znajdziecie tutaj.
A pischinger robi się tak:
1 opakowanie wafli
1 puszka słodkiego mleka skondensowanego
100 g masła
1 tabliczka gorzkiej czekolady
kakao do zagęszczenia (opcjonalnie)
alkohol wg smaku
można dodać: orzechy, kokos, bakalie
Mleko skondensowane wraz z masłem zagrzać w łaźni wodnej, aż masa zgęstnieje. Ogrzewając dalej, dodać czekoladę, mieszać aż się rozpuści – gdyby masa była zbyt rzadka, dodać trochę kakao. Można dodać alkohol, bakalie. Ciepłą masą przekładać wafle. Z wierzchu można posypać kokosem lub ozdobić orzechami.