Pewnego dnia Lourdes zabrała mnie do kawiarenki przy Santo Domingo w Cartagenie, żebym spróbował tego, co w Kolumbii najlepsze – kawy.
Przed przyjazdem do Meksyku, kawy nie piłem prawie wcale. W Meksyku po raz pierwszy wypiłem kawę, o której mogę powiedzieć, że mi smakowała, ale dopiero w Kolumbii spróbowałem napoju, który z dotychczas mi znanymi „kawami” nie ma nic wspólnego.
Ta kawa na Santo Domingo to było małe, czarne dzieło sztuki, podane w eleganckiej filiżance. Na ścianach kawiarni – cała historia kawy i jej parzenia.

W Kolumbii kawy można się napić wszędzie bez problemu. Nie trzeba nawet szukać jakiegoś specjalnego miejsca, kawa przyjdzie sama. We wszystkich miastach po ulicach chodzi pełno ludzi sprzedających gorącą kawę z termosów. Papierowy kubek wielkości naparstka kosztuje zaledwie 50 peso, czyli jakieś 3 centy. Porcja dwa razy większa jest adekwatnie dwa razy droższa. Aromat, smak, kolor – perfekcyjne. Dziennie wypijałem około 10 takich naparstków.

Kolumbia jest trzecim producentem kawy na świecie, po Brazylii i Wietnamie. Jednak kolumbijska kawa uznawana jest za najlepszą na świecie.

Ziarenka kawy pochodzą z Etiopii. Do Europy przywiózł je po raz pierwszy w 1645 roku wenecki kupiec Pietro Della Valle. Sam Kara Mustafa wiózł kawę, gdy wyprawiał się pod Wiedeń 38 lat później. Dzięki polskiej husarii i własnej przedsiębiorczości, Polak Józef Kotszycki 12 września 1683 roku otworzył pierwsze „Cafe” w centrum Wiednia.

    Do Kolumbii kawa trafiła z Ameryki Środkowej w 1736 roku dzięki jezuitom.
Początkowo była napojem dosyć elitarnym, przeznaczonym dla miejscowej wyższej klasy. W dobrym tonie było pić kawę w odpowiednim towarzystwie. W roku 1835 wyeksportowano z Kolumbii 60 kilogramów ziarenek kawy. Pierwsze plantacje powstały w rejonie Santander. Jezuita, Fransisco Rionero, kazał uprawiać kawę jako kościelną pokutę. Niech żyje kościelna przedsiębiorczość! Spopularyzowanie kawy w Ameryce i Europie oraz budowa linii kolejowej Ferrocaril de Antioquia napędziły kawowy boom w Kolumbii. Obecnie przemysł kawowy daje pracę dwóm milionom ludzi i stanowi 8 procent budżetu państwa.

Rodzaj Coffea (rodzina Rubiaceae) to kilkadziesiąt gatunków, od małych roślinek do dziesięciometrowych drzew. Jednak do sporządzania napoju nadają się tylko dwa – Coffea Arabica i Coffea Robusta. Arabica stanowi 70 procent produkcji. Krzewy mają wysokość 4-6 metrów, ciemnozielone owalne liście, okrągłe owoce z dwoma ziarenkami w środku. Robusta jest drzewem, osiągającym nawet do 10 metrów wysokości. Ma mniejsze owoce i rośnie bliżej równika.

Sam proces, od plantacji do filiżanki, wygląda mniej więcej tak:
Ziarenka zaczynają kiełkować po ośmiu tygodniach. Największe z nich przenoszone są do szkółki, gdzie spędzają sześć miesięcy. Następnie roślinki przenoszone są na plantację. Po 3-4 latach rośliny są już dojrzałe i po następnych sześciu miesiącach dają pierwsze owoce. Obok owoców cały czas pojawiają się kwiaty, więc cały proces zbierania musi odbywać się ręcznie. Każde drzewko daje funt kawy.

Reklamówki firm kawowych przedstawiających uśmiechnięte Indianki w tradycyjnych strojach, zbierające czerwone owoce z krzewów, kłamią. To bardzo ciężka praca. Ciągnące się godzinami wygrzebywanie małych, okrągłych owoców spośród liści i kwiatów krzewu, często na dużej wysokości nad poziomem morza, niczym nie zachęca do uśmiechu. Często jest to jednak jedyne źródło jakichkolwiek pieniędzy. Teraz przynajmniej plantatorzy płacą za wykonaną pracę. Wciąż niedużo, ale zawsze. Dawniej Indianie pracowali jako niewolnicy, za darmo.

Kolejny etap to przewiezienie owoców do suszarni. Często pomiędzy rejonami, gdzie znajdują się plantacje, a suszarnią, nie ma dróg, więc cały transport odbywa się na grzbietach osłów i mułów.

Przed suszeniem oddziela się pulpę od ziarenek. Pulpa z powrotem zawożona jest na plantacje i służy jako nawóz. Ziarenka moczone są w wodzie przez 24 godziny. Zachodzi lekka fermentacja, niezwykle ważna dla późniejszego smaku kawy. Następnie ziarenka są dokładnie płukane i suszone na słońcu, na słomianych matach. Maty te na noc muszą być przykryte, żeby nie dostała się wilgoć. Dobrze wysuszone ziarenka zawożone są do „młyna”, obierane ze skórki i segregowane ze względu na rozmiar, wagę i kształt. Potem następuje najważniejszy proces, mianowicie palenie. Trwa ono 10-20 minut w temperaturze 140°C.

Panuje opinia, że im kawa ciemniejsza, tym lepsza i mocniejsza. Otóż nie. Wysokiej jakości ziarenka wymagają krótszego palenia. Gorsze ziarna muszą być palone dłużej, ażeby mocniejszy zapach zamaskował złą jakość. Dłużej palona kawa zawiera też mniej kofeiny, jest więc słabsza. Kupując zatem  kawę, należy wystrzegać się tej o najciemniejszych ziarnach.

Kawę należy przechowywać w całkowitej separacji od innych produktów i wilgoci, nie dłużej niż dwa tygodnie. Kolumbijska recepta na idealną kawę to 6 uncji (czyli 180 ml) gotującej się wody na dwie płaskie łyżeczki kawy.

Smacznego.

Zdjęcia z srwisu SXC.hu