Chiny w filiżance zielonej herbaty
Jeden z znakomitych tajwańskich artystów – Yu Yu Yang (1926 – 1997), pracujący przez wiele lat w Pekinie, powiedział kiedyś, że istotą chińskiej kultury jest prostota, zrozumiałość, dbałość o zdrowie i dyplomacja. Podróżując po Chinach zaledwie przez trzy tygodnie, trudno mi było natychmiast dostrzec tę „esencję”.
Rozczarowanie, zdenerwowanie i zniesmaczenie rozmaitymi zachowaniami, przyzwyczajeniami lub sposobem myślenia przesłaniały mi nieraz prawdziwe wartości, które odkryłam dopiero po opuszczeniu Chin. Nie oddaliłam się od granic tego kraju aż tak daleko – przyszło mi bowiem wylądować na Tajwanie. Najprawdopodobniej właśnie dlatego, że ciągle jestem tak blisko „głównego lądu” i mam kontakt z wschodnią kulturą, a jednak mieszkam wśród ludzi o innym spojrzeniu na świat, zbliżonym do europejskiego, czy nawet bardziej amerykańskiego, zrozumiałam, gdzie kryje się istota chińskiej kultury, o której mówił Yu Yu Yang. W jej tradycji i historii.
Chcąc napisać generalnie o chińskiej tradycji, musiałabym poruszyć wiele zagadnień związanych ze sztuką, rzemiosłem artystycznym, muzyką, ogrodami, sztuką walki, kuchnią, etc. W każdej bowiem z tych dziedzin tkwią określone rytuały kultywowane od wieków w chińskiej kulturze. Tym niemniej istnieje pewna tradycja, oddająca bodajże najlepiej ducha całej tej kultury – jest nią rytuał parzenia zielonej herbaty.
Po chińsku herbata nazywa się ch’a (czyt. „cza”), po portugalsku – cha, angielsku – tea, francusku the, niemiecku Tee. Zaś polskie słowo „herbata” pochodzi od herba i thea, i oznacza herbatę ziołową (jako że stosowano ją początkowo jako środek leczniczy na bóle brzucha, czy głowy). Obecnie herbata jest uniwersalna, pija się ją na całym świecie bez większej refleksji. Na Dalekim Wschodzie jednak ciągle się ją celebruje, sprawdzając najpierw zapach, a potem popijając drobnymi łyczkami z niewielkich filiżanek.
Istnieją dwie historie związane z wynalezieniem herbaty w Chinach. Jedna mityczna, druga bardziej prozaiczna. Według pism japońskich napój ów sporządził pewien buddyjski mnich, który przybył do Chin z Indii, by szerzyć buddyzm. Poprzysiągł sobie, iż po dotarciu do Nankingu spędzi 9 lat na bezsennych medytacjach na siedząco. Po 5 latach zapadł jednak w drzemkę, zły na siebie za to, odciął swoje powieki i zakopał w ziemi. W tym samym miejscu po jakimś czasie zakwitł krzak herbaty. Mnich zauważywszy świeże liście postanowił wrzucić je do kubka z wodą. W ten sposób otrzymał nie tylko wyborny, ale i orzeźwiający napój, który powstrzymywał go od snu przez kolejne 4 lata…
Dodam tylko, że japońska tradycja niekiedy zamienia wątek herbaty na maki – jest to o tyle interesujące, że zarówno herbata, jak i opium odegrały znacznie później poważną rolę w jednej z największych tragedii handlu tymi dobrami.
Druga historia sięga 2737 r. p.n.e., kiedy to cesarzowi Shen Neng’owi zalecono w trakcie jednej z jego podróży popijanie gotowanej wody, mającej go chronić przed chorobami, jakie niesie z sobą zgniła woda rzeczna. Powiał wiatr i do kubka niedopitej gorącej wody wpadło kilka listków dziko rosnącej herbaty. Cesarz, zaciekawiony rezultatem, wypił po chwili napar i zachwycił się jego smakiem. Niezależnie od tego, czy Shen Neng rzeczywiście odkrył herbatę, czy też nie, zachowało się kilka informacji, mówiących, jak to władca nakłaniał do jej pijania. Argumentował: „Herbata jest lepsza niż wino, bo nie prowadzi do zanieczyszczeń organizmu toksynami, ani nie powoduje, że człowiek mówi głupoty, a potem, kiedy wytrzeźwieje, żałuje tego. Herbata jest lepsza niż woda, bo nie przenosi chorób i nie działa niczym trucizna, w przeciwieństwie do wody, która zawiera zgniłe rzeczy”.
Wybór wody do gotowania herbaty był niekończącym się tematem wielu chińskich znawców. Jedni preferowali wodę górską, inni rzeczną, ale deszczówka przebijała pozostałe.
Proces produkcji herbaty, jak również sposób jej celebrowania, przeszedł w chińskiej historii trzy etapy. Pierwszy, to tzw. okres klasyczny, obejmujący czasy Dynastii Tang (618 – 917). Wybór odpowiednich liści do przygotowania herbaty był nie byle jakim zajęciem, wymagającym niemal poetyckich zdolności Przykładem tego jest wiersz Lu Yu (733 – 804), który napisał: liście herbaty powinny skręcać się niczym rogi byka, marszczyć niczym mgła nad wąwozem, błyszczeć niczym jezioro dotknięte przez zefir, oraz być miękkie niczym najlepsza ziemia zroszona deszczem.
Po stosownym doborze listków formowano z nich tzw. „herbaciane cegiełki” lub „ciasteczka” (czyli skompresowane bloki liści) i zaparzano. Proces parzenia przebiegał następująco: po pierwszym zagotowaniu wody należało dodać sól i niekiedy przyprawy, po drugim dopiero (gdy temperatura wrzenia nieco opadła) – liście herbaty, które parzono aż do uzyskania mocnego wywaru; na sam koniec dodawano łyżeczkę zimnej wody, „by przywrócić wodzie ponownie jej młodość”.
W okresie klasycznym herbatę nalewano do malutkich miseczek pokrytych zazwyczaj niebieską glazurą, jako że ciemna herbata osiągała wówczas kolor zielonego jadeitu.
W późniejszym okresie, zwanym romantycznym, który przypada na czasy dynastii Sung (960 – 1280), herbatę nadal sporządzano z „cegiełek”, ale zmielonych na proszek. Herbaciany proszek, który roztrzepywano w miseczce po zalaniu go przegotowaną wodą. Tak przyrządzoną herbatę podawano bez dodatków. A że jej kolor był znacznie delikatniejszy niż przedtem, to uruchomiono produkcję nowych naczyń o rozmaitych kolorach ciemnej glazury: brązowych, czarnych, niebiesko-czarnych, purpurowych, tak, by podkreślić barwę zielonej herbaty.
Puryści z okresu romantycznego traktowali ceremonię parzenia herbaty z niezwykłym namaszczeniem. Uważali, że trzy największe „grzechy” dynastii, to psucie młodych umysłów fałszywą edukacją, degradacja malarstwa, ze względu na prostacki sposób podziwiania dzieł malarskich, oraz największy grzech, czyli niszczenie wyśmienitej herbaty poprzez zły proces jej przygotowywania.
Trzeci okres związany z tradycją celebrowania herbaty nazywa się naturalistycznym i przypada na czasy dynastii Ming (1368 – 1644). Około 1500 r. zrezygnowano z „herbacianych ciasteczek”, (które nota bene służyły wielokrotnie jako forma zapłaty, tj. innego rodzaju pieniądz) na rzecz zwykłych liści, z których wygodniej było parzyć napój. Pociągnęło to za sobą produkcję czajniczków, a liderem w tej branży było miasto Yixing (około 150 km na zachód od Shanghaju), gdzie zerwano z anonimową tradycją produkcji ceramiki. Garncarze uzyskiwali miano mistrzów dzięki swoim niepowtarzalnym pomysłom na tworzenie niezwykłych przedmiotów z ceramiki. Co więcej, to właśnie w Yixing ustalono pewien szczególny sposób nalewania herbaty. Mistrzowie produkujący czajniczki określili łuk, jaki powinna tworzyć herbata nalewana z szyjki czajniczka do filiżanki, ponadto zadecydowali o konieczności uniknięcia bąbelków w trakcie nalewania.
Obecnie zielona herbata w Chinach towarzyszy niemal każdemu posiłkowi. Nadal popija się ją z małych filiżanek, pamiętając, by były one zawsze napełnione (nigdy nie rozpoczyna się nalewania od siebie, jeśli przebywa się w większym gronie).
Istotny jest też fakt działania zielonej herbaty. Pierwsze parzenie, krótsze niż 3 minuty, powoduje orzeźwienie, przyspiesza pracę serca, aktywizuje działanie mózgu; kolejne (najwyżej dwa – trzy) działają uspokajająco, intensyfikuje się wówczas aromat i kolor naparu.
Generalnie, według specjalistów, zielona herbata usuwa zmęczenie, ułatwia trawienie i sprzyja zatrzymywaniu w organizmie witamin, chroni przed próchnicą, cellulitem, obniża ciśnienie, pomaga w leczeniu choroby wrzodowej, obniża poziom cholesterolu we krwi, leczy cukrzycę etc. Najprawdopodobniej chiński sekret długowieczności, przy zachowaniu piękna ciała, jak również „przytomności” umysłu, tkwił właśnie w zielonej herbacie. Jej subtelny zapach i smak idący w parze z wyrafinowanym, a jednakże pełnym prostoty rytuałem spożywania, to właśnie ta „esensja” chińskiej kultury, ukryta jedynie w filiżance zielonej herbaty.
Zdjęcia z archiwum autory
Na zdjęciach, od góry:
– pawilon (obecnie kawiarenka) w ogrodzie cesarskim, nieopodal Zakazanego Miasta, w Pekinie
– plantacja herbaty
– fragment obrazu Weng Zhengminga (1470-1559), z ok. 1559, pt. „Studio Prawdziwego Uznania”, przedstawiający przygotowywanie herbaty,
– filiżanka „Ru”, późny wiek XI – wczesny XII,
– dzbanuszek do herbaty, (tzw. „w opakowaniu”) późny okres Ming (1368 – 1644),
– dzbanuszek do herbaty, (tzw. „wiązka bambusów”) okres Yung-Chen (1723-35)
Zobacz też, co o zielonej herbacie pisze Beta Szczechura:
Zielono mi… w filiżance, część 1 i 2
Zapraszamy również do cyklu artykułów Bogny Łakomskiej o malarstwie chińskim