A więc stało się – twoja znajoma riserczerka z telewizji musiała znaleźć kogoś do programu, padło na ciebie. Wszystko odbędzie się bardzo prosto – przyjdziesz, usiądziesz, odpowiesz na jakieś pytania, zrobisz tłum, na pewno się sprawdzisz jako zapchajdziura, nic trudnego.
Tak to przedstawia, że w rzeczy samej wyluzowujesz się i przewartościowujesz swoje opinie z „absolutnie nie dam rady” na „eee tam, jakoś to będzie”.

1. Tak wyluzowana nie widzisz żadnych wskazań, żeby przełożyć zaplanowaną na dwa dni przed nagraniem eksfoliację, przecież nic się nie stanie, w końcu tyle razy już to robiłaś.

2. Nawet, kiedy kosmetyczka stwierdza: „Oj, dzisiaj to te kwasy mocno panią złapały”, żadna alarmowa lampka ci się w głowie nie zapala.

3. Zapala się następnego dnia, kiedy po nałożeniu na twarz zawartości dwóch słoików kremu nadal schodzi ci skóra, a w ogóle wyglądasz tak, że mogłabyś grać w filmie „Mumia powraca” główną rolę bez charakteryzacji.

4. Zaczynasz też dochodzić do wniosku, że twoje włosy żyją własnym życiem i najwyraźniej ich główną przyjemnością jest robienie ci na złość.

5. Przy zamykaniu drzwi ukruszył ci się żel na paznokciach, czasu masz mało, więc błagasz manikiurzystkę, żeby cię gdzieś wcisnęła, urywasz się z pracy i jakimś cudem zdążasz wpaść na poprawki i frencz.

6. Wieczorem przed nagraniem próbujesz się zrelaksować tak, jak to zalecają pisma kobiece, zapalasz w łazience aromatyczne świeczki, a przy okazji żel na świeżo zrobionych paznokciach. Przez chwilę patrzysz w osłupieniu na płonące paznokcie, po czym gasisz je, zamalowujesz białym lakierem spaleniznę i kodujesz sobie w głowie, żeby jutro mieć ręce schowane.

7. Rano w dniu nagrania okazuje się, że zaplanowany strój jest częściowo pomięty w pralce (bluzka), a częściowo wilgotny i wymięty na suszarce (spodnie). Zmieniasz koncepcję. Po czym zmieniasz koncepcję. I po namyśle zmieniasz koncepcję.

8. Wychodzisz z domu ze sporym wyprzedzeniem, ponieważ kiedy powiedziałaś producentce przez telefon o tej eksfoliacji, poprosiła, żebyś przyszła pół godziny wcześniej, na makijaż. Niestety, okazuje się, że właśnie remontują tunel, w związku z czym twój starannie opracowany plan podróży legł w gruzach. Spędzasz trochę czasu na chaotycznym bieganiu po Placu Bankowym.

9. Dojechałaś prawie na miejsce, ale niestety, żadna z zapytanych na ulicy starszych pań nie potrafi ci powiedzieć, w którą stronę teraz powinnaś pójść. Kierujesz się intuicją i jakoś trafiasz.

10. Sadzają cię na fotelu i zamalowują ślady mumii na twojej twarzy. Zaczynasz się zastanawiać, jak długo wytrwasz z tym wszystkim na twarzy i czy ta szpachelka do czyszczenia patelni nadal znajduje się w kuchennej szufladzie, bo przecież wieczorem trzeba będzie jakoś ten makijaż zmyć.

11. Podłączają ci mikrofon i sadzają na kanapie. Dostajesz mocnym światłem reflektora dokładnie w ten policzek, na którym masz różne rzeczy do ukrycia. Zastanawiasz się gorączkowo, czy ci te wszystkie warstwy makijażu nie spłyną prosto na trzecią z kolei koncepcję bluzki.

12. Zaczyna się nagranie, ale z powodu szumu w uszach niedokładnie słyszysz, o czym mowa i jesteś trochę nie w temacie, poza tym masz głębokie przeświadczenie, że właśnie robisz wytrzeszcz, którego zupełnie nie potrafisz okiełznać i z całą pewnością wyglądasz jak twój kot załatwiający się w kuwecie.

13. Coś tam mówisz. Właściwie nie bardzo wiesz co, ale starasz się, żeby przynajmniej składnia była poprawna.

14. Koniec nagrania. Nadal szumi w uszach. Wychodzisz ze studia. W tym właśnie momencie przychodzą ci do głowy wszystkie błyskotliwe uwagi, jakie powinnaś była wypowiedzieć, zamiast robić wytrzeszcz.

15. Rodzina i znajomi chcą wiedzieć, kiedy będzie można będzie zobaczyć cię w telewizji. Prędzej umrzesz, niż im to wyjawisz.