Wrzuć na luz
Jeżeli od jakiegoś czasu zastanawiasz się, dlaczego codziennie o poranku wysłuchujesz natchnionych referatów na temat jedynie słusznego użytkowania tubki z pastą do zębów, a codziennie wieczorem jesteś mimowolnym uczestnikiem konferencji dotyczącej palącej kwestii wstrząsania kefiru, te słowa są skierowane do ciebie. Być może zastanawiasz się, dlaczego jeszcze nie tak dawno twój sposób wyciskania pasty do zębów – energiczny nacisk w sam środek tubki – nie budził aż takich kontrowersji. Być może nie spodziewałaś się, że wykład w tej sprawie poprowadzi ktoś, kto permanentnie, wręcz nałogowo pozostawia zużyte skarpetki na środku salonu. Być może w ogóle miałaś sporo złudnych przemyśleń na ten temat, więc teraz zła wiadomość : pojawienie się na horyzoncie tubki pasty do zębów z reguły oznacza jedno – czas zauroczenia przeminął. No i właściwie dobrze, bo przebywanie na ciągłym haju jest na dłuższą metę wyczerpujące, choć niewątpliwie ma swoje uroki.
Teraz dopalacz w postaci nieprzytomnego zakochania nie jest już dostępny w takim, jak dotąd zakresie, różowe okulary zaczynają stopniowo tracić swą intensywnie prosiaczkową barwę i oprócz nieprzyjemnego uczucia bycia prześladowaną przez wszechobecne skarpetki zaczynasz doświadczać również wrażenia, że twój ukochany nie do końca wie, jaką kobietą chciałby, żebyś była. Raczej nie będę cię namawiać do oglądania obrad Sejmu. Wprawdzie pomogłoby to w dogłębnym zrozumieniu męskiej natury, ale sądzę, że szkody moralne mogłyby się okazać większe niż ewentualny pożytek. Chodzi o to, że mężczyźni zajmują się głównie trzema sprawami : zakładaniem się o to, czy Adam Małysz wróci do formy, szukaniem dziury w całym oraz podejrzewaniem kobiet o to, że w swoich ślicznych ufryzowanych główkach knują antymęskie spiski o zasięgu zarówno lokalnym jak i globalnym.
Wyobraźmy sobie zwykłego przeciętnego mężczyznę, który spotyka na swojej drodze życia brzydką kobietę. Pierwsza myśl wydaje się przychodzić automatycznie : o rany, ale pasztet. Spotyka ładną kobietę – „a po co mi taka, za którą wszyscy będą się oglądać”. Spotyka kobietę nie przepadającą za seksem – ” no tak, ale mi się trafiło, co za pech!”. Lubiącą seks – „myśli tylko o jednym i to pewnie… z każdym”. To właśnie nazwałam szukaniem dziury w całym. Kiepsko zarabiasz? No to spodziewaj się uwag w stylu „no tak, ja też wolałbym sobie poleżeć na kanapie, ale niestety któreś z nas musi pracować”. Dobrze zarabiasz? Bądź przygotowana na to, że albo będziesz ten fakt starannie ukrywać, albo twój ukochany potraktuje twoje pieniądze jak własne i będzie narzekał, że kupujesz krem Lancome , a przecież wszyscy wiedzą, że nie ma to jak nieśmiertelne Nivea. Lubisz dzieci? Wszystko jasne, chcesz go wpakować w rodzicielstwo i ani się obejrzy jak będzie tonął w stosach pampersów. Nie lubisz dzieci? No to co z ciebie za kobieta? Dbasz o siebie? „A, widzę, że otwieramy sklep z torebkami…” Nie dbasz o siebie? „A wiesz, teraz kobiety robią sobie coś takiego z włosami, to się nazywa balejaż. Nasz sekretarka świetnie w tym wygląda, zresztą to w ogóle śliczna dziewczyna”. Jesteś pewna siebie, przebojowa i zaradna? ” No wiesz, taka z ciebie feministka, nie przypuszczałem ,że chcesz dostać kwiaty na urodziny.” Jesteś mało zaradna? „O rany, ile ty gadasz o tym gwoździu, już chyba z tydzień mi o tym trujesz, nie szkoda ci czasu? Ja na twoim miejscu sam bym ten gwóźdź wbił zamiast tyle marudzić” Chcesz, żeby zrobił pranie – jesteś małostkowa. Nie chcesz, żeby zrobił prania – czy ty naprawdę uważasz, że on jakiegoś głupiego prania nie potrafi zrobić? Sprzątasz po nim – nie no, w tym domu jest jak w muzeum. Nie sprzątasz – czy tu zawsze musi być taki bałagan?
Na dodatek jeszcze ta historia z kefirem. Z kefirem jak z człowiekiem – brak ruchu mu szkodzi. Pozostawiony sam sobie w lodówce, zgęstnieje na powierzchni. Przed spożyciem należy wstrząsnąć. Tymczasem pewnie sama jeszcze nie wiesz o tym, że w twojej głowie dojrzewa spisek. Niby jesteś roztargniona, niby myślisz o tej przepięknej małej czarnej, która wisi sobie w sklepie i najwyraźniej czeka właśnie na ciebie, a tak naprawdę z pełną premedytacją wlewasz swojemu macho do kubka taki niewstrząśnięty kefir i niech go sobie miesza widelcem. A przecież on myśli o ważnych sprawach i nie ma czasu na głupoty. Zastanawia się mianowicie nad tym, czy warto zakładać się z Kaziem o to, że stanie na rękach, jeśli Małysz skoczy powyżej 135 m. Poza tym każdy wie, że lepsze jest wstrząśnięte niż mieszane.
Sama widzisz jak to jest z tymi kobietami. Naprawdę trudno znaleźć ideał. Pewne czasopismo kobiece zaprezentowało kilku mężczyznom zdjęcia różnych typów kobiet z prośbą o określenie, z którą chcieliby się ożenić, a z którą przespać. Z odpowiedzi wynika, że poszukiwany typ kobiety to ktoś o powierzchowności Claudii Schiffer, umyśle Einsteina i osobowości Matki Teresy. Ponieważ zamieszczono również portrety ankietowanych, przyszło mi do głowy, że gdybym ja miała podwójny podbródek w wieku dwudziestu dziewięciu lat i nadal była kawalerem to przemyślałabym sprawę obniżenia oczekiwań względem ewentualnej partnerki. No ale grunt to dobra samoocena. Wygląda na to, że aby ją mieć, wystarczy być mężczyzną.
Tak więc jeśli spędzasz bezsennie noce zastanawiając się nad tym, jaką być aby sprostać wymaganiom twojego partnera, wrzuć na luz. On sam nie wie, jakiej kobiety pragnie. Jeśli tkwi w tobie silna potrzeba zajęcia się problemami abstrakcyjnymi, rozważ możliwość napisania pracy doktorskiej na temat symbolicznego znaczenia psiej obroży w „Stu latach samotności” Marqueza. I naprawdę w twojej sytuacji nie ma znaczenia fakt, że w tej powieści nie występuje psia obroża.