Nóżki po chińsku
Raz po raz w dyskusjach (anty)feministycznych jakiś zagorzały obrońca uświęconych struktur zarzuca feministkom, że karierę to by się chciało, równouprawnienie to by się chciało, że szklany sufit im przeszkadza, a do woja to nie ma kto. A jeśli feministka lub nawet NORMALNA KOBIETA zadeklaruje chęć wstąpienia do armii, pada sakramentalne: – A czy ty wiesz, co ONI TAM robią takim bojowym dziewczynkom, jak je złapią?
To ja się pytam: – A jak nie będą bojowe, to im nie zrobią?
Przez tysiąclecia w męskich porachunkach mężczyzna mścił się na mężczyźnie poprzez zagrabienie jego mienia, zdemolowanie sklepu i chałupy i zgwałcenie jego kobiety.
Kiedy już ten pobity trochę się odkuł, szedł pomścić swoją krzywdę poprzez obrócenie w proch mienia tego pierwszego, zagarnięcie chudoby i zgwałcenie JEGO kobiety. Mężczyzna mścił się na mężczyźnie, na kobiecie mścił się los. Mścił się na niej równo, nie bacząc na religię, epokę czy kolor skóry. Mężczyzna cierpiał nad SWOJĄ krzywdą, kobieta lądowała na kupie zwęglonych desek razem z zarżniętą krową i potłuczonymi garnkami. Wykreślona z inwentarza. Dzielni wojacy przed obrazem Przenajczystszej Panienki wznosili modły: niechby już lepiej psy niewierne ich bogdankę usiekły, niźli pohańbiły.
Gdzie by nie patrzeć – w historię czy w geografię – kobiety padały ofiarą męskich porachunków. Niedaleka ta historia i niedaleka geografia: na oczach nowoczesnej Europy, pod czujnym wzrokiem mocarnych tego świata, w kraju, który wielu z nas kojarzył się z prawdziwie zagranicznymi wczasami rodzinnymi, masowo i systematycznie zgwałcono tysiące kobiet.
To ja już wolę do woja. Choćby i wbrew naturze. Bo natura podobno uczyniła kobietę piękną i słabą. Społeczeństwo zaś naturze pomogło w umocnieniu (sic!) słabej pozycji kobiety.
Różne kultury różnie sobie z tym radziły. W Chinach ceniono u kobiet małe stópki – miażdżono je więc dziewczynkom ciężkim kamieniem, żeby więcej nie rosły. Kto widział takie zdeformowane łamaniem i ciasnymi bandażami stopy chińskich kobiet, ten wie, że z urodą to nie miało wiele wspólnego. Ale na połamanych nóżkach taka Chinka daleko nie uciekła.
Niektóre plemiona afrykańskie zamiast małych stóp preferowały długie szyje. Wspomagano więc wydłużenie szyi metalowymi obręczami, które stopniowo dokładano. Miejscowa elegantka zyskiwała do 10 centymetrów szyi, a starszyzna wioskowa – straszak na cudzołożnice. Po usunięciu obręczy zwiotczałe mięśnie szyi nie były w stanie utrzymać głowy i PRZESTĘPCZYNI dusiła się.
Pomysłowość kierownictwa tego najlepszego ze światów wydaje się być niewyczerpana. W wielu krajach „zarząd” zapewnił sobie monopol na uciechy cielesne. Pewnie mało kto z czytających te słowa jest w stanie wyobrazić sobie ból dziewczynek i kobiet, którym w imię zbiorowego szaleństwa zmasakrowano genitalia.
……
Kiedy słyszę pytanie: czemu feministka? Czemu nie szerzej rozumiana dążycielka do równości wszystkich uciśnionych ze względu na kolor skóry, religię, pochodzenie społeczne itd.? – to odpowiadam: ten się drapie, kogo swędzi.
Jeśli mi ktoś zarzuci, że co mnie do tych połamanych stóp, obręczy na szyjach i obrzezania kobiet, to mu przypomnę kraj wczasów rodzinych. Feministką czuję się z tej prostej przyczyny, że przynależę do grupy społecznej (jakich mało) bitej równo, bez względu na kolor skóry, religię, pochodzenie społeczne.
I jeśli położyć na szali wszystkie siekierki i kijki, to dwa lata w armii wydają się całkiem niezłym targiem. A jeszcze będzie można przyznać antyfeministom, że szklany sufit to naprawdę nie jest problem.
Ilustracje autory