Pamięci Jarka – redakcja pinezki.pl

Mamy kolejny, całkiem Nowy Rok i jak zwykle liczymy na zmiany. A te bywają różne, np. w pracy słyszymy od szefa: – Nowak, z przykrością muszę was poinformować, że się rozstajemy i to nie ja odchodzę z naszej firmy. Są to zmiany zazwyczaj niezależne od nas, ale najczęściej to my sami pragniemy zmian. Stąd te nasze noworoczne postanowienia: przestanę palić papierosy, zacznę biegać rano po parku, koniec z alkoholem, słodycze tylko raz w miesiącu itd. Brawo, tak trzymać, ale pomyślmy, co to za życie?

Zrywać się o godzinę wcześniej, żeby ganiać do utraty tchu po pustym, zaśmieconym parku, który nawet przy maksimum dobrej woli, parkiem nazwać trudno… Albo zdrowa dieta, czyli koniec z naszą ukochaną goloneczką i kuflem dobrego zimnego piwa z pianką i cudownym aromatem, który docenić potrafi tylko prawdziwy mężczyzna…. A co w zamian? Marchewka z groszkiem, kotlety sojowe, kiełki, czy seler i do tego woda mineralna, oczywiście niegazowana.

A zatem, drodzy panowie, bo to do panów głównie się zwracam, nie brońmy się tak zawzięcie przed naszymi drobnymi słabostkami. To właśnie one są wyznacznikiem naszego „ja”, choć bardzo często nie wszystkim się podobają. Przykład? Bardzo proszę, Tina Turner. Czy wyobrażacie sobie, żeby pojawiła się na scenie, czy w teledysku w długiej sukni do kostek? Nie, ona ma słabość do wyjątkowo skąpych spódniczek, choć znam kilka pań będących w podobnym wieku i mających o niebo zgrabniejsze nogi.
A przedstawiciele płci zdecydowanie brzydszej, np. nasz miłościwie nam panujący prezydent Kwaśniewski ma słabość do opalenizny, podkreślającej błękit jego koszul; jeśli pomaga mu to w skuteczności działania – to proszę bardzo! Podobną słabość wykazuje mój ulubiony poseł, Andrzej Lepper, który lubi jeszcze pokazywać się z ogromniastym grzebieniem w tylnej kieszeni spodni.

Wielokrotnie jednak królewskie słabostki ratowały kraj przed niechybną klęską, słabostki poddanych pozwalały przetrwać najcięższe chwile w przyzwoitej formie.

Trzymajmy się zatem tego, drodzy panowie, a nic nas nie zmiecie.
Ja też mam się czym „pochwalić”. Lista moich słabostek zajęłaby kilkanaście stron maszynopisu. Lubię np. tradycyjnego polskiego śledzika z cebulką i odrobiną zmrożonego płynu zawierającego C2H5OH i jestem dziwnie spokojny o to, że nie jestem w tym odosobniony.

Do siego roku przyjaciele!

Styczeń 2003